Najnowsze komentarze
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
DominikNC do: oklejona chabeta
Cześć! Winszuję udanego sezonu. Je...
DominikNC do: Vespy z Rodos.
Co tam skuter. To jest blog motocy...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

10.10.2020 18:28

Tenere 7oo, czyli kupilim nowego motura !

stało się - mój/nasz szósty motocykl jest już u nas. wybór był łatwy i oczywisty, cały czas przebywał w zasięgu ręki ale droga do niego prowadziła okrężnymi i zawiłymi drogami. z biegiem czasu przedsięwzięcie nabrało głębszego wymiaru i ze zwykłej zmiany przerodziło się w realizację takiego małego, skrytego marzenia, ażeby chociaż raz w życiu, na bogatości kupić sobie nowiutki pojazd prosto z salonu nie bacząc na koszta, utratę wartości i inne takie przeszkadzajki. zapraszam zatem na lekturę co jak, i dlaczego

 

 

    Ostatnio stanęło na tym, że miał być kilkuletni giełes k50, następnie nowy dl 1o5o, a potem poliftowa africa z 2018go, ale na szczęście nic z tego nie wyszło. Nieoczekiwany przełom nadszedł od strony mojej ukochanej, która  to widziała jak od prawie dwóch lat ślinię się na widok Yamahy Tenere 700 i która chłodnym umysłem oszacowała ceny używanych, wymemłanych giełesów. Mówiąc w skrócie, to po prostu zgodziła się na jazdę testową nową Tenerką, która to maszyna okazała się o wiele wygodniejsza niż na pierwszy rzut oka wyglądała. Miało jeszcze dojść do drugiej, tym razem wspólnej jazdy na vstromie 1o5o, ale ja podświadomie zaczynałem wypierać tą opcję - uznałem, że 1o5o będzie dla mnie obecnie za mocny, mimo, że kiedyś posiadałem motocykl stu czterdziesto konny przez trzy sezony.

     Dla mnie osobiście moc, pozycja, charakter i hardkorowe możliwości tego motocykla (jak na turystyczne enduro) były znane już od czasu premierowych jazd testowych w Zawierciu w czerwcu 2019. Jak pamiętacie mój test Tenery to wiecie, że byłem szczerze zachwycony a po teście piejąc w glorii nazwałem ten motocykl prawdziwym turystycznym enduro. Pozostawało tylko pytanie jak spisze się kanapa kierowcy i pasażera na dłuższym dystansie, oraz czy silnik uciągnie pełną obsadę z wszystkimi bambetlami. Pytanie to pozostawało bez odpowiedzi aż do września tegoż roku, kiedy to już od dwóch miesięcy byliśmy bez swojego motocykla. A można było odpowiedzieć na nie wcześniej i wszystko od razu stało by się dużo łatwiejsze i mniej skomplikowane. Rok temu kiedy jeszcze covida nie było być może nasz Tiger sprzedałby się szybciej a my zamówilibyśmy nową XTZ 690 w cenie preorderowej. Mimo, że kochałem Tigera, to teraz, po zakupie Tenerki trochę żałuję, że nie stało się to wcześniej, bo japonką jeżdzi mi się prawie w każdym aspekcie o wiele lepiej. Chociaż,  jak mawiał były mój kierownik gdy to piekliliśmy się kiedy bedą nowe auta - " jak dostaniecie później ...to będziecie mieli nowsze"

     Tegoroczna jazda testowa czarną Tenerą trwała ponad trzy godziny. Moja kanapa zdała ją  wręcz zdumiewająco wzorowo, moc motocykla okazała się zupełnie wystarczająca jak na moje obecne potrzeby a sposób jej oddawania nawet we dwoje okazał się dla mnie absolutnie satysfakcjonujący. Aga stwierdziła, że siedzonko może i nie jest najwygodniejsze, ale przynajmniej nie zsuwa się z niego jak na Tigerze. Ogólnie to zauważyłem z radością, że spogląda jakoś tak życzliwiej na ten wysoki i surowy motocykl, mimo, że testówka była bez kufra, tak przydatnego pasażerowi w  jego odczuciu wygody. Kiedy tak suneliśmy po górach razem, czułem że to jest właśnie to, czułem tą potęgę konstrukcji, jej prostotę i siłę, czułem że właśnie na tym pokładzie jestem na swoim miejscu, że jest to sprzęt całym swoim charakterem pasujący do moich obecnych potrzeb i wymagań. Że do niego właśnie prowadziła zawiła droga rozwoju mojej motocyklowej świadomości. Do tej Tenery górującej nad większością innych sprzętów, ale pozycjonującej się  gdzieś na uboczu, współczesnej outsiderki wśród motocykli, która stanowczo i bez wachania zawsze zdecydowanie podąży swoją drogą. Często trudną i kamienistą drogą.

     Od tego momentu przestałem przeglądać oferty używanych motocykli. Tenera, której prototyp T7 wgniótł mnie w fotel pierwszy raz gdzieś tak koło 2017go roku, była już bardzo blisko. Mimo, że pojawiało się kilka używanych sztuk na necie, postanowiłem wykorzystać sytuację i pierwszy raz w życiu kupić nam nowy pojazd w salonie. Auta, które wcześniej kupowałem zawsze były już używane. Z całej powodzi samochodów służbowych jakimi jezdziłem, tylko dwa miałem od nowości. Motocykla ani jednego. 

     Hola, hola powiecie. Skoro już zdecydowałeś się pan na nowy motocykl, to może znalazł by się jakiś inny, bardziej nowoczesny, a przy tym lepszy, bo przecież ta Tenerka to nic takiego w sobie nie ma. Ani jedenasto stopniowej kontroli trakcji, piętnastu map zapłonu, sześciu trybów hamowania silnikiem, absu działającego w złożeniu,  kłiksziftera czy dziesięcio calowego wyświetlacza na którym podczas jazdy można oglądać trudne sprawy, czy wyświetlić aplikację ze zdjęciem swojego yorka. Ale jeżeli czytacie mnie dłużej to już wiecie, że uwielbiam rzeczy proste i skuteczne, kocham jazdę na motocyklu dla samej jazdy na motocyklu, bez klikania w menu, powiadomień o przychodzących mejlach na kolorowym ekranie, zmiennych grafik, ikonek czy słuchaniu muzyki przez blutufa. Nauczony jeszcze w w poprzednim wieku jazdy prymitywnymi, żelaznymi pojazdami, które w większości dawno już zniknęły z naszych dróg pozostałem w tej jeździe taki trochę pierwotny, bezsystemowy. Czyli, że jest mnóstwo niby przydatnych pierdół w specyfikacji pojazdu, ale ja przeważnie ich nie używam.

     I właśnie ta nasza nowa Yamaszka nie ma tych wszystkich dla mnie nieraz zbędnych wspomagaczy na swoim pokładzie, ale za to ma jedną najważniejszą rzecz, o którą we współczesnym świecie jest coraz trudniej - prostotę.  Jest surowa i oldskulowa, ale jednocześnie również ekstremalnie  skuteczna. Celowo, radykalnie uproszczona. Taka, jakie robili kiedyś. Z tym, że kiedyś musieli, a teraz chcieli i zrobili ją taką specjalnie, co radykalnie zmienia postać rzeczy.

     Ale dobra, żeby nie było - lata lecą, więc ten motocykl jest i tak lepiej wyposażony od naszego byłego Tigera 800. Ma trzy rzeczy, których brakowało mi w tamtym motocyklu: światła awaryjne, wskaźnik temperatury zewnętrznej oraz w pełni regulowane przednie zawieszenie. Natomiast nie ma tego co czasami mnie w Triumphie wkurzało - w Tenerce na luzie nie trzeba naciskać sprzęgła aby odpalić motura. Następna bezsensowna pierdoła, która może się kiedyś zepsuć została wywalona w pizdu. Taki właśnie jest ten motocykl - masz mieć możliwość podjęcia próby naprawy go w warsztacie samochodowym w Kirgistanie bez laptopa i złącza diagnostycznego.

     Motor zamówiłem koniecznie w kolorze competition white, wraz z trzema akcesoriami. Z oryginalnym yamahowskim stelażem na kufer, aluminiowym kufrem givi trekker outback oraz poprosiłem o zmiane kierunkowskazów na ledowe, tym samym całe oświetlenie motorka pozostało w technologii led. Żarówkowe migacze nie pasowały do reszty, więc tutaj przyznaje się równocześnie, że wiele jest aspektów nowoczesności które są po prostu świetne i szkoda, że takich nie robili już kiedyś. Co do koloru, po pięciu z rzędu czarnych motocyklach, pragnąłem sporej odmiany i nie interesowało mnie to, że białych sprzedaje się najmniej. Jest w tej bieli jakieś takie rajdowe, dakarowe dziedzictwo które strasznie mnie wizualnie przyciąga. Już samo patrzenie na ten motocykl jest dla mnie przygodą.

     Zapytacie pewnie dlaczego kupiłem teraz tą Tenerkę i nie poczekałem na wyprzedaże, czy na przykład na świeży rocznik 2021 w lutym. Otóż powody są trzy. Pierwszy to covid który wciąż się rozkręca i nie wiadomo co to wkrótce w biznesie będzie, drugi to plotki, że cenniki na nowy rok pójdą do góry bo złotówka cały czas słabnie i jest teraz 4:6 a nie 4:2 jak w zeszłym sezonie ( DL 1050 już poszedł 2k w górę) a trzeci najbardziej prozaiczny to taki, że tej jesieni chciałem po prostu jeszcze trochę sobie pojeździć. I już teraz zacząć pierwszy sezon na nowym sprzęcie, miałem takie wrażenie, że ten czas mi po prostu ucieknie, jeżeli teraz tego nie zrobię, ucieknie mi trochę przyszłej moto historii. Poza tym uwielbiam jeździć jesienią i chciałem jeszcze parę razy pośmigać, skrócić to oczekiwanie na wiosnę i przyszły sezon.

      No i tak - wczoraj rano pojechałem pociągiem do Bielska i odebrałem swój pierwszy nowy motocykl. Już parę dni wcześniej emocje były spore. Przez wirusa czekaliśmy półtora tygodnia na rejestrację w starostwie i jeden słoneczny weekend nam uciekł. Więc kiedy już miałem upragnioną blachę i motocykl wytoczono z salonu na zalany słońcem parking byłem cały w skowronkach, a mówiąc bardziej kolokwialnie to myślałem że ta ekstaza to zaraz mnie  rozjebie.

     Odebrałem maszynę, wszystkie papiery, książeczki kluczyki i pendrajwa z instrukcją. Starałem się być mimo wszystko jak najbardziej spokojny i zrównoważony. Oparta na kosie przed salonem biała, smukła żyrafa wyglądała przepięknie, kolorowo i zadziornie, jednym słowem kozacko. Przebieg motocykla - 0 kilometrów. Zalałem do pełna na pobliskim szelu zachwycając się tym co krytykują jutubery - czarnym wystającym oldskulowym korkiem, który trzeba wyjąć z białego baku jak w starej gaźnikowej XT 600. Po zalaniu na full udałem się prosto w moje ukochane Beskidy, na te wspaniałe, znane na pamięć przełęcze. Był piątek, mój dzień wolny, w górach prawie nie było samochodów, ani  innych rowerzystów. Nie będę ukrywał, że wpadałem w zupełną ekstazę, którą pogłębiało to, że świetnie mi się nią latało po ulubionych agrafkach. Tego się trochę obawiałem przez to 21 calowe koło z przodu. Okazało się jednak, że mimo iż trudniej się złożyć tak głęboko jak Tigerem, to samo przechylanie bardzo wysokiej Tenerki w winkach daje również mnóstwo frajdy, jest takie nie wiem jak to nazwać... efektowne. A jest bydle wysokie - siedząc ledwo tykam palcami ziemi a jadąc mogę spuścić nogi, wyprostować stopy i majtać nimi nad asfaltem. Uwielbiam tą przestrzeń, szeroką kierownicę i niesamowitą widocznośc z góry, ale obawiam się równocześnie, że każdy motocykl na jaki teraz wsiądę po Tenerce będzie dla mnie jak  mały motorower.

      Ten smukły, zadarty do góry motocykl został jakby stworzony pode mnie i moje obecne upodobania, chociaż kilka lat temu mógłby mi się aż tak nie spodobać. Miałem wtedy ciut inne priorytetety. A teraz ta zwinność, szalona odległość od ziemi, hamulce, silnik, surowy enduro dizajn - to jest dla mnie absolutna petarda. Na stojąco można nim jeździć godzinami niezwykle łatwo zmieniając kierunek jazdy, bo idzie za ręką jak wściekła łasica tańcząca po asfalcie tymi swoimi  zaledwie 204oma kilogramami full na mokro. Czyli kiedy masz pół zbiornika paliwa, prowadzisz kolosa o wadze zaledwie 196 kilogramów. Silnikowo, dla mnie w ogóle nie czuć tych dwudziestu koni mniej niż w Tigerze jeżeli lubicie tak jak ja jeździć dołem i środkiem, dół to ma nawet jakby ciut mocniejszy na pierwszych trzech biegach, a ruszanie z dwójki jest dziecinnie łatwe i ciężko ją zgasić jak mocnego diesla. Podoba mi się też warkot tej rzędowej dwójki, z jej lekkimi wibracjami - byłem już zmęczony i znudzony gładką pracą czwórek i trójek, potrzebowałem czegoś bardziej pierwotnego, trzęsawek leżących bardziej u źródła motocyklizmu. Przy czym basy jakie wydaje oryginalny tłumik Tenery to jest mistrzostwo świata, ten motocykl brzmi od razu epicko, bez kombinowania z układem wydechowym. Lekkie przegazówki na wolnych to jest prawdziwa filcharmonia, jak to strzela!. Pamiętam, że jedynie w Triumphie Scmb 800 brzmiało to równie dobrze. A najlepsze jest to, że jak się jedzie ze stałą prędkością to jest ciuchutko i głowa się nie męczy.

      Wyjechałem przed dziesiątą a na garażu byłem po dwudziestej wieczorem i dalej nie chciałem zsiadać. Cały dzień się włóczyłem na Tenerce i nie wiem nawet kiedy mi to zleciało. A zrobiłem zaledwie 350 kilometrów. To jest następna rzecz za którą kocham ten motor  - spokojne wałęsanie się w akompaniamencie dudniącego w dole obrotów wydechu. Siedzisz niezwykle wysoko, patrzysz zgóry na wszystko, toczysz się dostojnie te 80km/h w zabudowanych i nie czujesz potrzeby ścigania się z kimkolwiek. Wiem, wiem ... to się nazywa syndrom sks, czyli starość k***wa starość.

     Ze zmian to na razie planujemy jeszcze obszycie i podwyższenie kanapy dla Agnieszki, coby siadła wyżej i miała miękciej a do podnóżków dalej. A tak to nic tam zbytnio nie trzeba dokładać, w standarcie są handbary, gniazdo zapalniczki, płyta pod silnik, łamane dżwignie biegów i hamulca nożnego, ledowe swiatła tak walą że nie trzeba żadnych halogenów, jest pałąk na navi, mocne hample brembo, unoszony przedni błotnik. Jedyne czego mi brakuje to regulacja klamki sprzęgła, bo przy hamulcowej jest a po lewej stronie nie ma.

     Tak więc rozpoczeliśmy pierwszy sezon na naszej Tenerze i delikatnie sobie ją docieram, ale tak, żeby nie przesadzić w drugą stronę i glazingu nie zrobić. Kilkanaście stopni na termometrze temu sprzyja - silnik pracuje w optymalnych temperaturach, nie przegrzewa się. Unikam jeżdżenia długich dystansów ze stałą prędkością, stania dłużej na odpalonym  i na razie kręcę tak do pięciu tysięcy, często zmieniając biegi i obciążenie. Po pięciuset kilometrach zwiększę obroty tak do 7-8 tysięcy, a po wymianie oleju i przeglądzie na 1 k stopniowo zaczne kręcić do odciny. Jak tak sobie myślę, to już teraz świetnie się bawię na tym motocyklu używając przez docierkę zaledwie połowę jego pałera. To samo zauważyłem na Zakynthos, gdzie YamahaXT 600 ze swoją mizerną mocą potrafiła sprawić  mi mnóstwo radości, grając tylko swoim charakterem. A nie zawsze tak było, bo pamiętam, że kiedy jeszcze miałem Z 1ooo'a  to testówką MT07 z takim samym silnikiem jak nasz teraz, po piętnastu minutach wróciłem pod salon z kwaśną miną pomstując co to za dziadostwo. Cóz, zmieniłem się jako motocyklista i to bardzo. Tak, tak -  starość, starość i demencja.

     Wkrótce  też zacznę włóczyć się bardziej poza asfaltem, ale to tak raczej w przyszłym sezonie, jak się cieplej zrobi ì będzie już nowy olejek w silniku. Po wertepach Tenerka wręcz przelatuje jak pegazica, a mnie już na Tigerze mnie ciągnęło poza czarne, więc na lekkich szutrach i polnych dróżkach za miastem będę dalej próbował sie rozwijać i mielić tyłem ile wlezie. Bo tu abs wyłącza się w sekundę jednym przyciskiem i za co jestem szczególnie wdzięczny.

     Tak więc kończy się historia poszukiwań następcy naszego Tigera, którym jeździliśmy pięć sezonów. Czytam czasem tamte stare wpisy, kiedy przesiadałem się z Kawasaki Z 1ooo na Triumpha, jak też szukałem, zastanawiałem się. Szybko zleciało nie powiem, bardzo szybko. Riderblog się zmnienił, ja się zmieniłem, Wy pewnie także. Wielkie dzięki wszystkim z Was, którzy dotrwali w moich opowieściach aż tutaj, do tego kolejnego etapu jakby nie patrzeć, kiedy to świadomie i z radością schodzę kolejne dwadzieścia koni w dół. Tak to przeważnie wygląda, idziesz w górę, a jak już się wyszalejesz i co najważniejsze przeżyjesz w tej grze, to zaczynasz schodzić spowrotem po schodach. Tak mi przeszło przez myśl, czy będziemy jeszcze tutaj na blogu wszyscy, podczas wymiany naszej Tenerki na inny motocykl, kiedyś tam, w przyszłości. Czy będziemy jeszcze czytać, jeździć, pisać. Któż to wie, może tak, a może nie.

 

 

 

    Mój tata, również motocyklista z tym, ze nie jeżdżący, oglądał Yamahę i pytał czy to motocykl znów na jakieś następne pięć, sześć lat. Nie potrafiłem mu odpowiedzieć, bo sam tego nie wiem, nie planuje. Chociaż chciało by się założyć, że skoro tyle kasy poszło na sprzęta to powinien on służyć długo, bardziej to zracjonalizować, bardziej się spłacić - ale tak to nie działa. To, że obecnie nie ma na rynku motocykla który by mocniej do mnie przemówił niż Tenera, nie znaczy, że on wkrótce nie powstanie. Nie wiem, Africa  Twin 850 coś przebąkują, czy jeszcze inny model może pójdzie śladami sukcesu naszej XTZ 690.  Tak czy owak motocyklizm nauczył mnie jednej ważnej rzeczy - nie ma co zbytnio czynić założeń, bowiem wszystko ciągle, bezustannie się zmienia.

     I wszystko jest względne.

 

 

Lewa!

Komentarze : 18
2020-12-10 20:36:22 thrillco

Hahaha..MT07 - co to za dziadostwo...Ja nawet nie jechałem ,po prostu ją zobaczyłem i mowię synowi..ty ona wyglada jakby nie była kompletna, jakby ja z jakiegos rowu wyciagnęli i zapomnieli tego i owego z powrotem przykręcic :) A jak ją na stocku usłyszałem to mnie wzieło na zwrotki...Mój GS500 dxwiękowo by to zabił jak natretną muche. Fajne sa te pierwsze momenty z nowym co nie :) Powolne poznawanie siebie i odkrywanie charakterku, pod waruniiem ze on jest. :) Tenerka fajna jest, taka jakie powinno być podróżne enduro.

2020-11-24 13:10:10 jazda na kuli

Marcin Jan - no i wczoraj była wirtualna prezentacja nowych modeli Kawasaki ...niestety pozostał żal i rozczarowanie, bo niczego ciekawego nie pokazali. Jakieś Klx'y 300, ZX10R i teraz cały świat w zdumieniu pyta : where the fucki i KLR? :)

2020-11-23 05:38:06 jazda na kuli

elegancko!

2020-11-23 05:37:15 jazda na kuli 1niezalogowałem się

test. komentarze znowu działają - dzięki Tomek

2020-10-17 11:45:47 gregor1365

Siema, pewnie że śmigam, tyle że ten sezon taki jakiś popieprzony jest, same nieszczęścia. W styczniu na urodziny dostałem nową gumę na tył. Przejechałem może ze 400 km, złapałem laczka, pierwszy raz na Zecie. Szczęście, dojechałem do garażu. Guma w pizdu, inwestycja w nową.
Na garażu, po którejś tam jeździe i czyszczeniu oczywiście zachciało mi się przestawić maszynę po pijaku dziubkiem do wyjazdu, oczywiście wyjebałem Zetę, efekt pęknięty prawy set. Znów koszta.
Latem śmigałem na podkarpacie, gdzieś na autostradzie zgubiłem kombiak przeciwdeszczowy a w nim zawinięty miałem smar do łańcucha. Kurwa, nie chcę sobie wyobrażać buraka na zielonym motocyklu, z wesoło powiewającym kombiakiem z którego leci jakaś pucha, mam nadzieję, że nikomu pod koło nie wpadło bo lipa jak uj...
A tak to po staremu. Czytam cały czas bloga jakby co, jestem czujny.
Zeta rwie do przodu jak pojebana, Ixil wyje po swojemu, wykupiłem se ubezpieczenie na opony bo się jednak okazuje potrzebne.
Żeby tak tylko więcej czasu było na jazdę to byłbym całkiem zadowolony.
A i jeszcze jedno, po około 25 latach odpaliłem w końcu motorynkę, radość była wielka. Objechałem nawet garaże dwa razy w kółko w deszczu. Na drugi dzień już sunia nie chciała gadać. Odkręciło się i spadło magneto. Okazało się, że klin magneta zmienił się w jednostajną masę w związku z czym trza rozbierać dalej. Serduszko z Dezametu jest w częściach. Korbowód krzywy, przeciwwaga na wale przesunięta, bicie w osi, łożyska oczywiście wyjebane, tłok przez korbowód krzywo pracował przez co część spalin dostawała się do komory silnika w którym na dnie była warstwa szlamu ale jaja.
Także ten tego mam zajęcie, mam co robić i w co inwestować. Jak już uda się przywrócić do życia to maleństwo, to może jakieś malowanie, odświerzanie tego typu zabawa, no bo przecież pojazdu użytkowego z motorynki już nie zrobię, raczej zainwestuję w sentyment.
I tyle, życie szybko mija, ciemno zapada też szybko, jazdę trzeba planować z wyprzedzeniem najlepiej do południa. Jak jutro będzie sucho to się uda, bo dziś akurat piszę ten komentarz grzecznie siedząc w tyrce.

Gratuluję zakupu jeszcze raz. Radość z jazdy zupełnie nowym sprzętem musi być nieoceniona.
Szerokości Kolego!

2020-10-14 19:54:26 jazda na kuli

siema gregor 1365 stary przyjacielu! nie odzywałeś się od kwietnia, myślę sobie, ciekawe czy chłop jeszcze jeździ na tym zielonym motorze ;)

2020-10-14 08:20:09 gregor1365

No Panie, Gratulacje.
Takiego cacka szkoda na szutrze unurać, ale chyba taki jej los.
Szerokości.

2020-10-13 08:39:06 jazda na kuli

okularbebe - opilim, ale na razie delikatnie :)
Marcin Jan - motorku tenerku sedum set je vysoku kozu ! - dzięki za linka, gość jest świetny! opony OEM rally str na razie spisują śe świetnie: nie hałasują i w miarę się kleją. ale użytkownicy narzekają że zaczynają szumieć wraz ze wzrostem przebiegu i że pierwsza partia była wadliwa przez co przednie koło biło
Calmly - simplicity! pozdrowionka
TomSv - spojrzałem w dobrą stronę ;)

2020-10-12 19:07:57 Erjot

Jazda na kuli - beemka zostaje na kolejny sezon, to już piąty. Jeszcze żadnego motocykla nie miałem tak długo. Nie dlatego, że jest tak wyjątkowo dobry (choć ogólnie jestem zadowolony ale musiałem trochę go doinwestować) tylko po prostu jeżdżę dużo mniej niż kiedyś, więc nie nudzi się tak szybko i ciągle daje radość. W przyszłym roku ma być nowy S1000R i Aprilia Tuono, myślę że któryś z tych może być następny.

2020-10-12 11:21:23 TomSv

Gratulacje! Tak coś czułem że tę stronę pójdziesz. I nówka to nówka!

2020-10-12 04:34:31 Calmly

Wszystko się zmienia, a w planach ukryte są plany. Świetny motocykl. Wyjątkowy w swojej prostocie i zadziorny w wyglądzie. Pięknie, brawo!

2020-10-12 04:32:50 Calmly

Wszystko się zmienia, a w planach ukryte są plany. Świetny motocykl. Wyjątkowy w swojej prostocie i zadziorny w wyglądzie. Pięknie, brawo!

2020-10-11 19:56:10 okularbebe

Ale jazda! No kufa brawo! Yamaha to ikona. A Twoj model to nowa, żywa legenda. Ja je lubię. Wszystkie. Na równi z Suzuki.

Opiłeś dobrze?

I wrzuć foty brudnej.

2020-10-11 13:29:50 Marcin Jan

Gratulacje!
Biała jest piękna!
Napisz proszę jak OEM opony sprawują się na asfalcie? Planujesz zmienić na jakieś bardziej na szosowe?
Generalnie podziwiam Cię za te zmiany. Ja jakoś wpadłem w utartą ścieżkę i ciężko z niej wyjść. Choć nie powiem rozglądam się za tym czy owym ale jakoś zawsze na końcu wychodzi czterorzędowy sportowo-turystyczny motonog :D.
Być może wynika to z faktu, że tak sobie myślę że u nas na Śląsku (i okolicy) mało jest miejsc gdzie na legalu można w lekkim offie pojeździć no i żeby to były okoliczności ładnie przyrodniczo :D, no i żeby było tego więcej niż 2-3 km przez las, bo jeździć po hołdach to tak średnio. Owszem znam boczne dróżki od bocznych dróżek ale tam i tak zwykle jest asfalt a napiszę że nawet ostatnio odkryłem że te boczne od bocznych czasem mają lepszą nawierzchnię niż na główniejszych drogach, jedynie ich szerokość jest taka raczej relaksacyjna. Ale też mogę się mylić i szukanie takich miejsc wjeżdżając w każdą dziurę będzie ekscytujące. Mam nadzieję że na tym blogu zaraportujesz :).
Ptaszki ćwierkają że na 2021 Kawasaki szykuje odpowiedź na Tenere 700.
A tu mój ulubiony jutuber motocyklowy który prywatnie ujeżdża T700, co prawda po film po czesku ale można rozkminić co i jak
https://www.youtube.com/watch?v=ClzvUfChWWU
https://www.youtube.com/watch?v=9F1UKJcl26k

2020-10-11 12:41:29 jazda na kuli

DominikNC - to mnie dopiero cieszy! życzę szybkiej i zmiany, bo warto! rano edytowałem ten artykuł dodając jeszcze parę spostrzeżeń na spokojnie. świetne jest w tym motocyklu, że on jest taki jaki jest i kropka. tzn wchodzisz do salonu i jest tylko jedna, jedyna wersja zaledwie w trzech kolorach - czyli wybór dla typowego, "prawdziwego" faceta starej daty, a on zwykle nie zastanawia się 10 razy, tylko bierze to co jest i ma święty spokój XD
_from_north_pl - rzeczywiście tak jest, że jak się kupuje nowe moto to i tak człowiek duma gdzieś tam z tyłu głowy co będzie dalej XD dzięki!
Erjot - dzięki, miałeś racje rzeczywiście jest moc. a u CB beemka jeszcze długo ma garaż, czy coś już myślisz powoli? :)

2020-10-10 22:14:42 DominikNC

Hura! Kupiłeś motocykl moich marzeń. Muszę pozbierać myśli i jutro dopisze kolejny komentarz. Pozdrawiam!

2020-10-10 19:55:16 _from_north_pl

No Panie, nie wiem co napisać, poza standardowym i oklepanym GRATULACJE! Odważne posuniecie z tym zakupem u schyłku sezonu, ale argumentacja do mnie przemawia. Tak sobie czytam te Twoje wpisy, ostatnio nawet ubawiłem się ponownie opisem mrocznej strony duszy człowieka objawiającej się w apokaliptycznej bestii z1000 gniewnie strzelającej z dopalanych oparów paliwa w przelotowych tłumikach, a tu takie wieści. Skoro słowo się rzekło to nadal będę wyglądał kolejnych opisów spostrzerzeń porównawczych do wcześniejszych sprzętów oraz przemyślenia co dalej ;)

2020-10-10 19:52:12 Erjot

Gratulacje. Wspaniałe uczucie odbierać nowy motocykl. Mam nadzieję, że przy zmianie na następny wszyscy ze starej ekipy będziemy w komplecie czynnymi motocyklistami. Ciekawe na jakich sprzętach się jeszcze spotkamy? Lewa.

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
T7
[zdjęć: 3]

Kategorie