Najnowsze komentarze
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
DominikNC do: oklejona chabeta
Cześć! Winszuję udanego sezonu. Je...
DominikNC do: Vespy z Rodos.
Co tam skuter. To jest blog motocy...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

05.10.2016 19:47

wał kardamona

    Z niedzieli na poniedziałek nastała jesień. Gwałtownie. Już wcześniej skradała się cichutko przebrana za słoneczne lato, gdzie niegdzie tylko demaskująco gubiąc po drodze pożółkłe liście - a potem uderzyła już otwarcie z całą tą swoją ponurą, deszczową energią.

    Ja wyjechałem na motocyklu w piątek, kiedy jeszcze lato trwało w najlepsze. Zatrzasnąłem drzwi swojej kawalerki na trzy dni i pomaszerowałem z kufrem w dłoni i kaskiem na plecach na parking zagubiony wśród wysokich bloków. Przed wyjazdem wyczyściłem wysoką szybę ( jejku jak to się brudzi ) oraz przepolerowałem lakier na zbiorniku paliwa i lagach. Miałem pół baku benzyny, co zwykle starcza mi na jakieś 150 kilometrów i nasmarowany łańcuch więc zadowolony wyruszyłem w drogę.

    To waśnie z powodu łańcucha po chwili jazdy zmieniłem wcześniej obrany kurs i zawróciłem motocykl.

    Przypomniałem sobie bowiem, że napęd być już za luźny. Od zakupu motocykla jeszcze go nie naciągałem a przejechał już około 5,5 tyś kilometrów, więc postanowiłem go sprawdzić. Tym razem wyjątkowo nie sam, jak to czyniłem w Z 1ooo'u za pomocą tego bardzo wygodnego mimośrodowego rozwiązania, tylko w jednym ze znajomych warsztatów -  za pomocą mechanika.

    Mechanik stwierdził, że luz nie był tragiczny, co pozytywnie mnie zaskoczyło. Wychodząc bowiem z założenia, że w przypadku kiedy motor często jeździ obciążony lepiej jest mieć luźniej niż ciaśniej w tym przypadku - leniwie tolerowałem więc lekki niedociąg.

    Wsparłwszy rozwój gospodarki w sektorze usług kwotą paru złotych i uradowany z fachowo wyregulowanego zespołu napędowego wyleciałem za miasto. Motocykl jakby lepiej reagował na dodanie gazu, był bardziej precyzyjny w nabieraniu predkości..ale oto nagle..., jejku co to ?

    Przy stałej prędkości około 80 km/h słychać wycie. Jakby błaganie o pomoc udręczonego życiem łożyska. Zjeżdżam na pobocze i kucam przy świeżo naciągniętym przez fachowców łancuchu.

    O kurwa mać.

    Łańcuch jest napięty jak plandeka na żuku. W ogóle nie ugina się pod naciskiem.

    Niedobrze.

    Po paru minutach jestem spowrotem pod warsztatem. Mechanior ogląda, naciska i szarpie za łańcuch, który tym razem ugina się na jakieś pięć milimetrów pod jego brudnym paluchem. W końcu prostuje się i przesuwając na tył głowy zatłuszczoną czapkę z daszkiem obwieszcza

    - Wiesz co, dobrze jest. On się ułoży. Przejeździj parenaście kilometrów, przyobserwuj go. Gdybym Ci go teraz popuścił to za chwilę znowu będzie za duży luz, a tak..tak będziesz miał idealnie.

    - Aha...ale nie wykituje mi od tego żadne łożysko ?- upewniam się

    - Nie, nie...spoko, zobaczysz. Będziesz zadowolony.

     Niezbyt mnie uspokoił, ale dobra.

    Dotarwszy na miejsce przeznaczenia oddalone o około 70 kilometrów niestety nie byłem zbytnio  zadowolony. Łańcuch nadal był napięty jak struna w fortepianie a u mnie zaczynały się wykształcać początki piekących wyrzutów sumienia. Krzywdziłem swój motorek  i podświadomie to czułem. Buczał na mnie wałkiem zdawczym.

    Przy kolacji siedziałem osowiały doskonale wiedząc, że przecież mamy jechać nazajutrz w góry pojeździć. Obciążonym motocyklem ze zbyt ciasno naciągniętym łańcuchem. Zajebiście. Najchętniej to wstałbym natychmiast od stołu i sam poszedł poprawić ten pieprzony naciąg ale nie miałem u Agi żadnych narzędzi. Taka sytuacja.

    Z samego rana wystrzeliłem do najbliższego znalezionego na necie ''serwisu'' w tamtym mieście. ''Serwisant'' uklęknął przy motocyklu z głośnym trzaskiem stawów kolanowych i oznajmił coś czego jeszcze nie wiedziałem

    - Panie, ten łańcuch jest stanowczo za mocno naciągnięty.

    Nastepnie popuścił śruby, pomierzył z dwóch stron suwmiarką i dodał oskarżycielsko

    - Panie, to koło nie jest w osi.

    Zerkając na mnie z ukosa, jakbym to ja to tak załatwił postukał w koło gumowym młotkiem, pomierzył, jeszcze  postukał i znowu pomierzył. Poprosił, żebym usiadł na motocyklu, jeszcze trochę pomajstrował i dokręcił całość.

    Po chwili wyfrunąłem z jego kanciapy jak na skrzydłach.

    Następnego dnia pojechaliśmy w góry. Zewsząd otaczały nas całe tabuny motocyklistów, jakby czując, że to jest ten ostatni gorący dzień. Fantastycznie było polatać z  nimi wśród zielono-żółtych wzgórz i pooddychać ciepłym powietrzem o zapachu butwiejących liści i skoszonej trawy.

    Niestety w niedzielę wieczorem, kiedy wracałem spowrotem jesień już tu była. Wyjechałem na mokre ulice a od połowy drogi woda lała się na mnie epickimi strumieniami. Ubrany we fragmenty kondona na szczęście przetrwałem tą jazdę prawie suchy. Woda przedostała się jedynie przez spodnie w kroku i  jeden wcześniej rozdarty palec starej, gore tex'owej rękawicy - w miejscu gdzie Aga doszyła mi fragment z polaru. Sporo wody wziął na siebie mój turystyczny motocykl i chwała mu za to, bowiem kiedy tak jechałem nim niczym na wodnym skuterze - miałem gdzieś, że ma tylko 95 koni i nie robi w 2,9 sekundy do setki tak jak jego poprzednik. Liczyła się tylko jego wielgachna szyba, deflektor i krzywizny baku osłaniające kolana.

    Kiedy zajechałem na parking pod rzędem wysokich tui z mojego motocykla lały się strugi wody a ja przykrywałem go przemoczonym pokrowcem. Odpiąłem kufer i nie sciągając kasku, ze spuszczoną głową powlokłem się przez ścianę deszczu prosto do domu.

    Deszcz padał całą noc, cały poniedziałek i przestał na chwilkę tylko we wtorek. Wczorajszej nocy temperatura spadła do pięciu stopni. Dzisiaj od samego rana leje niemiłosiernie a w górach spadł podobno pierwszy śnieg. Stojąc w korku słuchałem w radiu jak to którąś drogę na podbeskidziu kompletnie zablokowały ślizgające się pod górkę ciężarówki z pustymi naczepami. Przeskok z lata wprost do zimy.

    Idąc do fryzjera na osimnastą wstąpiłem po drodzę na parking. Wszedłem do stróżówki ogrzewanej cuchnąym gazem z butli i starając się nie przeszkadzać szefowi w męczeniu World Of Tanks na laptopie położyłem na biurku należność za następny miesiąc parkowania. Potem wyślizgnąłem się cicho na zewnątrz, zwinąłem pokrowiec w kierunku kokpitu i ciekawy jak zniósł ostatnie kąpiele odpaliłem oparty na kosie motocykl. Kiedy pracował emitując z wydechu gruby pióropusz pary wodnej i spalin przykucnąłem i przyjrzałem się prawidłowo naciągniętemu łańcuchowi. Niedzielny  prysznic oczyścił go z brudów i wizualnie odnowił usuwając przy okazji warstwę chroniącego go smaru.

    Wyprostowałem się i zaciągając zamek kurtki w ochronie przed przenikliwym zimnem pod samą szyję, jeszcze raz spojrzałem na wymagający kolejnego przesmarowania niedawno smarowany łańcuch. I wtedy myśl ulotna niczym jesienny liść przemknęła przez krawędzie mojej świadomości... myśl o tym, że

    ...że chyba pora już powoli zacząć myśleć o wale kardana

Komentarze : 20
2016-10-11 23:04:21 Jac de Auville

Ja do dziś nie wiem jak się naciąga kardan. Raz na sezon zmieniam olej, co zajmuje kwadrans &#128513;

2016-10-11 16:08:26 jazda na kuli

nareszcie jakieś hejty poleciały..inwazja inżynierów-mądrali nadciąga

2016-10-11 09:35:32 Motocykliści

Witam, moim zdaniem motocyklista ,który nie potrafi nawet naciągnąć sam łańcuch to nie motocyklista . Przecież jak sie jeździ samochodem rowerem itp. Trzeba znać jakieś podstawy , potrafić zrobić chociażby najprostszą rzecz , którą według mnie jest naciąganie łańcucha w motocyklu.

2016-10-11 09:27:03 Młody78

Przeczytałem to z trudem. Nie ze względu na wadę wzroku czy rozbitym ekranie w monitorze. Kto o normalnym poziomie inteligencji jedzie napinać łańcuch do mechanika? Następny felieton o ciśnieniu w oponach czy jak pojechałem profesjonalnie zatankować?

2016-10-11 09:10:03 Kawior

@PawelAz.
Nie wiem jak wygladaja ceny serwisu BMW w Polsce, ale w Niemczech Bema wychodzi znacznie taniej niz japonce. Ceny czesci sa podobne. Straszny serwis elektroniki to podpiecie laptopa, przeglady masz co 10.000km (w Kawie mialem co 6.000), do tego taryfikator przewiduje bardzo krotki czas pracy (w bokserach masz np. zawory na wierzchu). Za serwis Kawasaki ER-6F placilem tutaj wiecej niz za serwis mojego obecnego R1200GS! Do tego dochodzi aspekt spadku wartosci: taka niszowa Aprilia czy proste Suzuki jest po 2-3 latach do kupienia za polowe wartosci (nowe duze Bandziory staly ostanio po 7k&#8364;, wyprzedawano stare roczniki), a BMW trzymie wartosc jak polityk stolek. Pozdrowka

2016-10-11 07:19:09 Paweł aż.

A ja napisze krutko Panowie trzeba coś w końcu też robić przy naszym cacku. Łańcuch b. fajna sprawa jeżeli chodzi o śmiganie ostrzejsze a co do brudzenie to niestety jaki by nie kupił smar to zawsze coś tam poleci acz kolwiek zmienił ostatnio na S100 czy jakoś tam i niebo a ziemia. Wał kardana fajny bez obsługowy ale chyba dla ludzi którzy sie wyszaleli bo chyba taniej wyjdzie zmienić napęd niż zrobić serwis wału kardana. Raczej jest polecany do turystyki , prosta piłka jak by był tani to wszystko by śmigało na wale nawet w motogp. Nie bez przyczyny BMW jest sprzedawane po 40 lub koło 50 tyś przebiegu. Silnik wytrzymuje sporo wiencej tylko kumpel mi ostatnio mówił ze serwis BMW zaleca właśnie wymianę i serwis napędu w takim przedziale kilometrów ale to muszę sprawdzić aby być pewny. Honda ma vfr1200 ale ale nie ma tego dużo na drogach i ciekawe jak to sie sprawuje. Trzeba było by poczytać na dany typ motocykla/ model oraz kosztach związanych z serwisem ale na pewno BMW będzie drogie w serwisie dużo elektroniki i wogole prestiż pozdrawiam

2016-10-11 06:32:22 GrzegorzF

W napędach motocyklowych występują jeszcze paski zębate które mają te same zalety co łańcuchy a nie wymagają smarowania.

2016-10-08 16:55:19 Marcin Jan

Super początek wpisu i super zakończenie. Tak trzymać!

2016-10-07 23:38:06 ptwr2

Interesujące mnie maszyny co do jednej są wyposażone w łańcuch, więc w sumie nie mam wyboru :D Koniecznie szukając alternatywy, zamiast kardana wolałbym pas. Można wiele zarzucać Erikowi Buellowi, ale akurat tutaj dobrze kombinował.

Zmagając się z czarnym lepiszczem wylatującym spod wielce stylowej, choć przez to za krótkiej osłony łańcucha, rozpocząłem eksperyment z suchym smarem. Pierwsze obserwacje są obiecujące.

Gregor, w Twojej sytuacji ja bym wolał już wcześniej odstawić maszynę na zimowanie, niż kombinować z niepewnymi gumami. Może używka przetrwa jeszcze ten jeden zimny miesiąc, a może naprawa rozpieprzonego moto będzie kosztować tyle, co przydział opon na cały wyścigowy weekend. W gruncie rzeczy zagadnienie sprowadza się do świadomego zarządzania ryzykiem. Do tego przy zakupie nowych zawsze będziesz choćby tylko te 150 zł do przodu. No i co to za frajda z emeryckiego toczenia się, bo opona nie taka jak trzeba?

2016-10-06 23:49:13 gregor1365

Left4Dead i Panowie, dziękuje za porady w komentarzach bloga Kolegi którego miałem przyjemność poznać.

mam świadomość na co się piszę ewentualnie nabywając używki, idiotą nie jestem. im więcej porad tym lepszy ogląd.

do wiosny zakupię komplet nowych opon- to fakt.

teraz mnie nie stać- to też fakt.

nad naszym pięknym krajem jakiś cholerny front, pada i leje, leje i pada. psycha siada.

a chciałoby się polatać z niemądrymi prędkościami. to kolejny argument.

zeszly sezon zakończyłem 20 grudnia. z tej perspektywy patrząc jest jeszcze kupa czasu.

dlatego myślę o tej używce, może przetrwa.
a może nie?

tak czy tak- psycha siada.

zeciuniu moja śliczna rwij qrwa rwij.
ixilku mój drogi, wyj sobie wtedy wyj.

ile wlezie...

2016-10-06 22:23:31 DominikNC

Przeczytałem wszystkie komentarze i zapomnieliście o pasie napędowym. Cichy, trwały, lekki, bezobslugowy. Pozdrawiam!

2016-10-06 20:05:56 erjot

Najbardziej co mnie wkurza w użytkowaniu motocykla to smar z łańcucha, który ciągle syfi motocykl, ciężko się go czyści a wlezie w każdy zakamarek.
Moim zdaniem oszczędzanie na oponach to najgorszy pomysł, od nich może zależeć Twoje życie i zdrowie. Do opon musisz mieć 100% zaufania bo inaczej podczas jazdy będzie Cię to spinać i zamiast frajdy będą lęki.

2016-10-06 18:51:24 jazda na kuli

@gregor1365 - nie miałem styczności z używanymi oponami ani za bardzo nie znam nikogo,kto by miał. generalnie myślę w tej kwesti podobnie jak @Kawior, jednakże mam świadomość, że czasem bywa różnie - i w tym przypadku zaryzykowałbym kupno sensownych używek bo zawsze jest szansa, że sprawią się lepiej niż te, które puszczają druta. reasumując - założyć, napompować na chwilę do 5 atmosfer i zobaczyć czy ich nie rozpierdoli a następnie jeździć - na początku ostrożnie.
aha ja jeszcze stosuję zasadę, że ten sam bieżnik ma być na obu osiach :) zresztą zgodnie z polskim prawem :)
@strażowy,calmly,irekSt,okularbebe : uważam,że łańcuch jest lepszy pod większością względów - tańszy,lżejszy,dosyć trwały a na złotych ogniwach wygląda zajebiście i wcale nie ma z nim aż tyle roboty. do tego można pokombinować z rozmiarem zębatek i zmienić charakterystykę motocykla. jednak kardan kusi - nie brudzi felgi,zapominasz o smarowaniu i naciąganiu oraz częstszej wymianie zestawu.
@Kawior - jak to mówią : Król jest tylko jeden.

2016-10-06 10:03:28 Calmly

Motocykle z kardanem są praktycznie bezszelestne. Słychać jedynie słuszną pracę silnika bez dodatkowych, zbędnych decybeli.
Wygoda podczas eksploatacji bezcenna.
Tylko dlaczego motorki z nimi takie drogie :)

2016-10-06 08:49:23 Kawior

@gregor1365
Nie dziadowalbym, to igranie z ogniem, a stawka to pare zlociszy. Moj dobry kumpel uciagal tak na oponach, jak swoje zjechal do drutow, to kupil jakies uzywki, poczym ... zaliczyl koncertowy szlif na suchym asfalcie, kolano go do dzisiaj rwie na zmiane pogody.
Nie mowiec o tym, ze na nowych laciach moto prowadzi sie bosko;)

2016-10-06 00:12:33 gregor1365

Siema.
Mam inny problem.
Tu se kiedyś lataliśmy z Zetą, po wszystkim patrzę, a tu na tylnej gumie bruzda po środku jakby ktoś pilnikiem pod prąd jechał. Przyglądam się, świeci się sreberko spod gumy, ach to druciki osnowy ujrzały światło dzienne.
Kolegus mówił, że u niego całe wyłaziły i jeszcze jeździł ale to chyba mało rozsądne prawda?
Domowy budżet napięty jak struna.
Szybkie rozpoznanie.
Najtańsze używki po 4 dychy- DOT na nich nawet z 2006r. Nie warto.
Takie ciekawsze chodzą po 150 zela. Ale przeważnie kołkowane.
Jak ktoś ma doświadczenie z takimi oponami proszę o rade na blogu kolegi, do tej pory dużo moglem się dowiedzieć z Twoich tekstow Left4Dead a i z komentarzy sporo.

Moja Zeta to może nie jest konik który wygrywa wszystkie gonitwy, jednak swoje jebniecie ma.

Pozdrawiam.

2016-10-05 23:28:24 Kawior

@jazda na kuli
GS juz sie zbliza, juz puka do Twych drzwi... ;)
Kardan to wygoda, mam kardana i do lanucha juz nie chce wracac:)

2016-10-05 21:47:01 okularbebe

Taa. Popatrz tylko jak uzbrojony i przygotowany jest Tiger na te wszystkie warunki drogowe, które wymieniłeś. A że jakiś ktoś naciągnął łańcuch zbyt mocno mówiąc, że nie ma po co poluzować bo i tak się ułoży?

Skoro zainterweniowałeś to jest to bez znaczenia. Że łańcuch musi wkurzać od czasu do czasu.

2016-10-05 21:12:38 Strażowy

Hmmmm, jeśli łańcuch byłby takim "beee" to po co w ogóle stosować taki napęd ?? Może dla tego że jest po prostu tańszy? Naprawy kardana do tanich nie należą. A może jest bardziej "elastyczny" i lepiej przenosi mocniejsze obciążenia w motocyklach o rodowodzie typowo sportowym? Inna jazda to i inny rodzaj napędu, prawda? Nie chcesz się babrać sprayem to Luz, kup napęd z wałkiem, mnie tam centralka bardzo pomaga w ogarnięciu tematu więc nie mam ciśnienia na droższe rozwiązanie. Jeśli ktoś robi spore przeloty w sezonie to nie mówię że nie warto. Fajnie że jest wybór :)

2016-10-05 20:34:40 IrekST

Kardan jest wygodny, bez dwóch zdań. Zwłaszcza w motocyklach tego typu, przystosowanych do dużych dziennych przebiegów. W zasadzie nie bardzo wiem jakie zalety ma łańcuch, oprócz tego że jest lżejszy. Łańcuch hałasuje, brudzi niemiłosiernie, trzeba przy nim dłubać co i raz... Kardan wg mnie jest cichszy i bardziej komfortowy zarówno w swojej pracy jak i całym obejściu, chociaż też nie jest całkiem bezobsługowy.

Ja jeszcze walczę z pogodą i jeżdżę. Aura mi sprzyja, jest cały czas bardzo słonecznie, chociaż też zimno, a powietrze ostre.

  • Dodaj komentarz

Kategorie