Najnowsze komentarze
DominikNC do: 24 początek
I o to chodzi! Pozdrawiam!
Od powstania tego artykułu minęło ...
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

27.06.2018 19:40

yamaha niken, czyli fala hejtu na trójkołowca

od początku mojego motocyklowania przejeździłem parę tłustych premier, ale nie spotkałem się jeszcze z tak zdecydowaną niechęcią niektórych motocyklistów wobec konkretnej koncepcji, czy konkretnego modelu...

 

     Ja osobiście do trzyśladowej Yamahy nie miałem żadnych ukrytych zastrzeżeń. Na jazdy Niken Tour, które zorganizowano w Jaworzu koło Bielska, pojechałem z otwartą głową i sporym zaciekawieniem. Teraz postaram się opowiedzieć wam o tym nietypowym motocyklu w taki sposób, aby spróbować skonfrontować zasłyszane obiekcje, z moimi subiektywnymi wrażeniami. Ale zaraz...o motocyklu? Ale o jakim motocyklu?! No bo, czy to jest jeszcze motocykl, czy już nie jest? Jak by na to nie spojrzeć -  jednoślad to na pewno nie.

     Zabawne jest to, że po premierze na eicma, jakoś tak śmiesznie zakładałem, że Niken, co po japońsku oznacza "Dwa Miecze" będzie swoją konstrukcją ułatwiał postój, czy na przykład przetaczanie go z miejsca na miejsce. Przez to, że z przodu posiada dwa koła, czyli solidny punkt podparcia. Lub też, że wręcz będzie w stanie stać samodzielnie prosto bez żadnej podpórki. Oczywiście myliłem się, tak jak inni moi koledzy, bowiem Niken pozostawiony sam sobie bez kosy, grzmotnie o ziemie całkiem solidnie. Ponad 263 kilogramy masy własnej czuć od pierwszego kontaktu z trójkołowcem, zwłaszcza, że środek ciężkości odnalazłem dosyć wysoko. Natomiast podczas postoju na przykład na światłach - jest bardzo podobnie jak w zwykłym motocyklu, no może te dwa koła z przodu trochę pomagają w stabilniejszym staniu, czy ruszaniu, ale nie mówimy tu o żadnej rewolucji. Zresztą, każdy może mieć inne odczucie, ponieważ na co dzień jezdzimy przecież różnymi motocyklami.

     Podbeskidzki event zaplanowano z dużą starannością, a organizacja stała na wysokim poziomie. Odhaczywszy się błyskawicznie na liście, otrzymałem nalepkę na kask i ruszyłem do swojego egzemplarza nr. 14, który stał sobie zarejestrowany na niemieckich blachach, na samym końcu szeregu, tuż obok ciężarówki serwisowej.

    Siedzenie naszego miecznika jest na poziomie 820mm, co powoduje, ze siedzi się na nim właściwie jak na zwykłym nakedzie. Przemiana w pojazd quado-podobny następuje dopiero gdzieś na między nogami, kiedy to linia baku rozrasta się i poszerza do rozmiarów nie znanych z innych motocykli. Pierwsze wrażenie? Bardzo pozytywne. Jest inaczej, jest ciekawie, jest mięsiście.

     Ruszamy. Kierownica pracuje lekko i z początku skręca się trochę dziwnie i niepewnie. Sprzęgło zbiera nietypowo, przez co grupa startujących nikenów parska głośno i warczy wojowniczo.

     Wcześniej parę razy spotkałem się z pytaniem: a po co te dwa koła z przodu, a co to ma qwa być i co to w ogóle daje? Otóż już pierwsze zakręty udzielają jednoznacznej odpowiedzi na te pytania - one są tam po to, żeby skręcać. Nikenem już od pierwszego winkla atakuje zawijasy agresywniej niż zwykle moim motocyklem, a przecież Yamahą jadę dopiero od dwóch minut, a obecne swoje moto mam już trzeci sezon.

     Podgórska temperatura wynosi dwadzieścia stopni, a asfalt jest suchy i przyczepny. Doskonale teraz rozumiem, dlaczego jedyny event Nikenka zorganizowano w moich okolicach i dlaczego w tle widzę zielone szczyty gór, a nie betony miejskiej dżungli. Nowy konstrukt najlepiej jedzie jak skręca i w tym jego siła. W tym momencie sceptyk mógłby powiedzieć: a może to dlatego, żeby ukryć jego miejską nieporadność? Ale tym już więcej za chwilkę.

     Cisnę za prowadzącym, który bardzo dobrze czyni swą powinność. To powoduje, że mimo najmocniejszej mapy ledwo go doganiam. Każdy kolejny winkiel, łuk czy agrafka, których na trasie przejazdu jest mnóstwo, wyzwala coraz głebsze złożenia i coraz więcej adrenalinki. Radość z jazdy, jest dziś na najwyższym poziomie.

     Tutaj zatrzymam się na chwilę przy jednostce napędowej. Parę lat temu, przy okazji premiery tej rzędowej trójki popastwiłem się troszeczkę nad tym piecykiem, rozwieszając przy okazji trochę psów na modelach MT09, czy Tracer. Teraz muszę uczciwie przyznać,  że na Niken Tour ta osiemset piećdziesiatka mnie zachwyciła. Yama świetnie rozwineła ten silnik. Napędzając tą dosyć ciężką, trójkołową konstrukcję, wykazuje się fantastycznym ciągiem i płynnością od samego dołu i świetnym momentem obrotowym, sprawiającym wrażenie wyższych wartości niż te katalogowe 87,5nm. Zniknęla nerwowa reakcja na gaz i dzwięk na wolnych przypominający pisk przygniecionej roboczym butem myszy. Teraz z umieszczonego pod silnikiem wydechu dochodzi cichy, ale rasowy wygar a'la sportowej czwórki. Niestety bez bulgotania i głębszych basów, ale patrząc na wszystko jako całość, to w sam raz dźwięk na dalsze przeloty i nie myślałbym tam o akcesoryjnym wydechu, i to wcale a wcale. Skrzynie wyposażono w quickshifter, ale rzadko go używałem - najlepiej wbija na wyższych obrotach, a dla mnie cały fun tego pieca to ciągłe latanie dołem...chociaż góra też jest mocna i mocno kręci każdego ze swoich stu piętnastu koników. Bajeczka, po prostu esenciale forte, silnik na szóstkę z plusem i zero jakichkolwiek niepożądanych wibracji.

    Wracając do kół. To po co jeszcze te dwa koła? - również na nierówności. Moto bardzo stabilnie przez nie przejeżdża, a wstrząsy giną gdzieś rozproszone nie tylko przez opony i amory, ale też przez system drążków kierowniczych, przez co mało z nich dociera już na same manetki. Najeżdżałem specjalnie jednym kołem na śpiących piesełów i nic nie zaburzało poczucia stabilności tego moto-stwora. Jedynie na głębszych nierównościach motocykl za bardzo moim zdaniem podskakuje, tak jak motki z krótkim rozstawem osi, czy skutery - więc to do poprawy. W kwestii hamulców motocykliel ma trzy tarcze jak wszystkie, ale hamuje dobrze. Ciekawy jestem co by się działo (oprócz wzrostu kosztów produkcji) gdyby tych tarcz było aż pięc...

     Wylecieliśmy na trasę i tam niestety zrobiło się nieciekawie. Powyżej stu czterdziestu wieje niemiłosiernie i zapomnij o otwartej szczenie. Koło stu siedemdziesięciu ciężko już wytrzymać dłuższą jazdę. Znajomy,  który jeżdzi na Explorerze i przyjechał w kasku z daszkiem, powiedział mi potem, że o mało mu łba na obwodnicy nie urwało. Coś mi się wydaje, że to jeden z największych minusów tej potrójnej Yamahy.

     Następny minus, który mi się przytrafił, wyniknął jakby z wcześniejszego plusa, jakim jest doskonałe trzymanie przodu na zakrętach. Dwukrotnie przesadziłem bowiem z entuzjazmem i ze zjeżoną na plecach sierścią czułem, jak tylne koło puszcza i traci przyczepność próbując wyjechać na zewnątrz zakrętu. Pomogła szybka kontra i myślę teraz, że rzecz jest do wjeżdżenia i być może kwestia efektywnego kontrolowania takich boków, jest w stanie wygenerować z tego dodatkową radochę.

     Odpierajac kolejne zarzuty moto-purystów powiem teraz obiecane parę słów o szerokości i rzekomej nieporadności Nikusia w korkach. Tutaj nieco mylą pozory, bowiem motocykl w najszerszym miejscu ma szerokość 885mm - wynik podobny jak w kłębie u Super Tenery i niższy niż u Gieesa 1200, gdzie z lusterkami mamy 980mm. Podczas jazdy bryła przodu w Nikenie daje kierowcy wyraźny obraz tego gdzie się zmieści, a gdzie nie, więc filtrowanie nim korków nie będzie zadaniem niewykonalnym. Lusterka z wmontowanymi trzypunktowymi ledowymi kierunkami zamontowano daleko i nisko na czaszy, przypominając tym położenie luster w rasowych plastikach. Gdybym tak w dwóch słowach miał określić chrakter tego pojazdu opisałbym go jako: zdecydowanie sportowy.

     Słyszałem też nawet, że przez te trzy koła, mamy tu moto dla początkujących, czy nawet niepełnosprawnych o słabych umiejętnościach. Ja po jeździe testowej widzę to zupełnie inaczej, mianowicie dodatkowe koło daje zaawansowanemu motocykliście dodatkową przewagę przyczepności. I stawiam tezę, że wjeżdzony w Nikena zawodnik w ciasnych górach objedzie większość moturzystów na swojej drodze...jak nie wszystkich.

     No i wygląd. Wiadomo, gust rzecz względna. Mnie osobiście podoba się głównie z przodu i z tyłu. Przód jest agresywny. Czekam też na kolejne malowania modelu i egzemplarze w czarnym macie i złotych, lub srebrnych lagach, bo tak średnio satysfakcjonują mnie te fiolety w które Yamaha tak uparcie brnie.Dołożyłbym tam jeszcze handbary, które pasowały by do krępej sylwetki motocykla i rozbudował przód, żeby tak tam nie wiało. Już teraz motocykiel przez jego moc i konsktrukcję otacza aura moto niesmowitości. Kiedy przelatywaliśmy przez mijane miejscowości w blasku niebieskawych ledów, widać było, że przechodniom aż gały wychodzą z orbit i głowy kręcą się w kółko, jakby nadciągała ku nim sama apokalipsa. Kupa radości z tego była i te czterdzieści pięć minut będę wspominał jako jedne z  najciekawszych jazd tego sezonu. Jednakże osobie przyzwyczajonej do wygodnych turystyków będzie pewnie przeszkadzało w dalszej trasie twarde siedzenie i dość sztywne nastawy zawieszenia. Ale coż...jak to ma dobrze skręcać, to przecież nie może zbytnio bujać, no nie?

     A koszty? Nikena podobno wycenią na około sześćdziesiąt tysięcy naszych plnów. Nie wiem, czy to dużo, czy mało za tą technologię. Jak już mówimy o kasie, to moto na pewno będzie też miało większe koszty użytkowania, chociażby trzy opony zamiast jednej, czy podwójne lagi + serwis zawieszenia. Co do spalania to w moim egzemplarzu średnia wynosiła sześć przecinek dwa litra na setkę, ale była to średnia z wskazań po wielu testerach.

    To tyle. Niejako kończąc zapytam - jak myślicie, będzie hit nad Wisłą czy nie będzie? Według mnie raczej nie. Mimo, że moja reakcja jak i innych testujących była prawie jednoznacznie pozytywna. Mam jednak wrażenie, że nasi motocykliści traktują ten model z niezwykłą ostrożnością, czy nawet wrogością, jak tak jakby konkurencję dla najwyższej formy jednośladu jaką jest klasyczny motocykl na dwóch kołach. Chyba nie ma co liczyć na sukces podobny całej serii MT, ale myślę, że producent tego nie zakładał. Stworzył pojazd o indywidualnym charakterze i dużych możliwościach, a resztę...resztę zweryfikujemy my, czyli rynek.

Komentarze : 7
2018-08-18 17:50:43 Marcin Barwicki

mozna tym sprzetem jezdzic na kat B

2018-07-02 23:28:58 Marcin JAn

@TomSV
chyba poleciałeś z tą ceną.
Tracer 900 GT kosztuje 52k więc napisz jak motocykl z podobnym wyposażeniem (TCS, QSS, sprzęgło A&S, tryb D-MODE, tempomat, led , tft, i ten sam silnik) + killer feature w postaci dwóch przednich kół ma kosztować mniej?
I tak yamaha IMHO dobrze wyceniła ten pojazd. Równie dobrze mogli by krzyknąć 70-80k i traktować ten pojazd bardziej jako merketingowy wabik niż licząc specjalnie na sprzedaż.

2018-07-02 07:35:14 Zaciekawiony

A da sie to zarejestrować jako samochód;)?

2018-06-30 20:56:30 oloo

885 mm to nie jest wynik podobny do super tenery, bo ma ona 980 mm szerokości, więc jest o te niecałe 10 cm szersza. pomijając, niken będzie ciekawostką wg mnie, ni mniej ni więcej. testówki będą objeżdżane, bo ludzi to ciekawi i choć z pewnością taka forma motocykla ma swoje zalety, to wątpię aby znalazła jakieś większe grono wyznawców. jeśli chodzi o mnie - nie kupiłbym jej, choć chętnie z ciekawości spędziłbym na niej z godzinkę

2018-06-30 12:46:55 kolekcjoner III

zdecydowanie ciekawy opis

2018-06-30 09:22:43 Znafca

Ciężko będzie znaleźć grupę docelową klientów. Zwykły motocyklista nie kupi bo bez sensu i wstyd w bandzie będzie się pokazać. Moim zdaniem produkt dla plastikowego nagrzanego kasą banana. Jako gadżet do szpanowania na mieście. Może parę sztuk w większych miastach się sprzeda.
Co do wyglądu kwestia gustu jak dla mnie wstyd i obciach. To nie jest motocykl. To że się kładzie w zakrętach to nie jest atut. Równie dobrze moglibyśmy zacząć rozpatrywać Rollercostera w Energylandii jako motocykl bo też świetnie kładzie się w zakrętach.

2018-06-28 11:55:20 TomSV

Jak ja żałuję że nie pojechałem na ten event. Mam nadzieję że w tym sezonie da radę go przetestować. Niestety z tym wyższymi kosztami eksploatacji/części to prawda (2x więcej wszystkiego).
Myślę że nie będzie to hit sprzedaży w polsce ale nie przez 3 koła bo prędzej czy później moto się opatrzy, poza tym myślę że wiele osób mogłoby się przekonać do tego moto po jazdach testowych. Ale przez cenę...jakby moto kosztowało 40-45k myślę że dużo osób mogłoby się do niego przekonać 60k to już jest MT10 na full wypasie i Multistrada 950

  • Dodaj komentarz

Kategorie