Najnowsze komentarze
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
DominikNC do: oklejona chabeta
Cześć! Winszuję udanego sezonu. Je...
DominikNC do: Vespy z Rodos.
Co tam skuter. To jest blog motocy...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

24.10.2014 21:21

Mój mtocykl wyjeżdża z aso.

    No, wszystko poszło zgodnie z planem. Serwis zadzwonił, że graty przyszły i od rana robią przy Laluni. Ten przegląd jest większy i zajmie pięc godzin, lub więcej. Przed osiemnastą przyjeżdżaj po sprzęta.

    Od rana ja i podobni mnie męczennicy - najemnicy siedzieliśmy na naradzie z szefową i zbieraliśmy baty, za całokształt funkcjonowania tego świata, a w szczególności za gówniane wyniki naszego działu. Zmęczony i obolały psychicznie opuściłem z ulgą firmę, myśląc jedynie o moim motocyklu. Nie wiedziec czemu nagle zrobiło się przerażliwie zimno, wietrznie i ponuro.

    Jadąc po motocykl zapadam się, jak to ja w bezcelowych  przemyśleniach. Tym razem kontynuuję wątek francuskiej motoryzacji i tamtejszych producentów oleji przemysłowych. Dlaczego kraj z taką tradycją praktycznie nie produkuje motocykli ?

    Francja jest fajna. Paryż, mimo swojej romantycznej patetyczności też jest fajny. Wieża, Sekwana, Champ Elisses są w porządku. Po rzece pływają stateczki, ludzie siedzą na trawce. Nie lubię jednak za bardzo francuskich samochodów i to nie wiem za bardzo dlaczego. A wiele z nich mi się podoba.

    Co jak co, tradycje mają zacną i długą. Marki wchodzące w skład PSA, Citroen i Peugeot działają od zarania dziejów. Renault tak samo. Posiadają środki żeby kupic Dacie, Ładę i Moskwicza. Oba te wielkie koncerny współpracują mocno z resztą światowych gigantów samochodowych. Wiele ich silników, zwłaszcza dieselowskich montują Japończycy w swoich samochodach. Platformy trafiaja do Toyot, Fordów i nie wiem, gdzie jeszcze. Renault łączy się z Nissanem.

    Skąd więc te obiegowe opinie o kiepskiej jakości ich wyrobów, kiepskim wykonaniu i dużej awaryjności?. Czyżby to była krecia robota przekupnych i nierzetelnych opiniotwórców z niemieckich zrzeszeń typu ADAC, lub TUV ?

    Trudno jednoznacznie stwierdzic, ale mogę wnieśc coś niezależnego. Przykład z własnego podwórka.

    Pare lat temu kumpel sprzedawał Berlingo. 1,4 w benzynie, ładne zadbane. 90 tysi nalatane, pięciolatek. Mój tata szukał auta, więc skojarzyłem ich. Berlingo zostało nabyte. Na pocztku było cacy, samochodzik fajnie śmigał, mój dobrze jeżdzi i tak jak ja nie robi krzywdy maszynom.

    Nie pamiętam tych wszystkich drobiazgów, które się tam zaczeły jebac. Kiedy go porzyczyłem przestała zamykaci się szyba i deszcz wpadał do środka. Potem mnóstwo innych awarii. Kierunkowskaz to nie dosyc, że nie odbija, to jeszcze spada i sygnalizuje przeciwny kierunek. Pełno takich irytujących dupereli.

    A potem dwa konkretne ciosy. Tylne zawieszenie totalnie rozwalone. Belka może byc wymieniona tylko w komplecie, lub regenerowana na drugim końcu Polski. Chwilę po tym pada silnik, ciecz chłodząca zalewa olej i jest po zabawie. Jak tu mam się nie zrazic, mimo, że wiele francuzów naprawdę mi się podoba? W tym czasie wolnossący Caddy, którego wtedy miałem w użytkowaniu nawijał tony kilo, które nie robiły na nim żadnego wrażenia.

    Mają jednak farta Ci Francuzi. Cała północna Afryka, byłe ich francuskojęzyczne kolonie, to zajebisty rynek zbytu. Prawie wszyscy tam jeżdżą francuzami. Może i w głębi Afryki też, ale tam nie byłem i nie widziałem. Może nie muszą się więc zatem aż tak starac? Albo po prostu tańsze fury robią i tyle.

    No i te ich oleje. Z branży samochodowej do motocyklowej niedaleko. Pozazdrościc tego jak umocnili się w olejach. Castrol, Motul, Elf, Total i nie wiem, co jeszcze. Produkują ich hektolitry i sprzedają z powodzeniem na cały świat. Widac wyrażnie, że są w posiadaniu rynku, na który ciężko się skutecznie wbic konkurencji. Kurwa, naprawdę, tylko pozazdrościc.

    W końcu odbieram Lalunię. Zgodnie z moimi przewidywaniami przegląd kosztuje mnie fortunę i demoluje moje konto. Sprawdzono jednak 19 punktów ze specyfikacji. Motor dostał nowe świece, filtry ,olej. Zrobiono regulacje przepustnicy, podciśnienia silnika, i jeszcze pare innych rzeczy. Pocący się delikatnie simmering, wraz z jeszcze jakąs tam uszczelką został wymieniony. Pieczątka trafia do książki gwarancyjnej, podczas gdy motocykl rozgrzewa się za drzwiami serwisu.

    Sprzęt jest gotowy na dalsze trudy.

    Piżdzi jak skurwysyn. Ubrałem się dobrze, ale niestety, nie za dobrze. Ruszam, a osobówka ze wsparciem rusza w ślad za mna :) Odpalam od razu grzane manety na pozycje grzania maksymalnego. Jedziemy, do zrobienia około 40 kilometrów w egipskich ciemnościach wilgotnej jesieni.

    Od razu rzucają mi się w oczy same pozytywy. Sprzęt zajebiściej chodzi. Silnik na wolnych pracuje jakoś gładziej. Przedni hampel jakiś twardszy i hamuje mocniej. Mimo zimna, bo jest koło jednego stopnia, cieszy jazda fajnie dopasowanym do siebie motocyklem. Żeby osiągnąc ten efekt, musiałem miec wcześniej trzy inne sprzęty. Powtórzę jeszcze raz, to co mówią od wieków jednostki mądrzejsze ode mnie, a co samemu trochę trudno mi było zrozumiec

    Nie, litr naprawdę nie nadaje sie na pierwsze moto.

    Dobrze, że trzeba było zatankowac życiodajną 98 na stacji benzynowej, bo była okazja usiąśc na kawie, rozgrzac się i pogadac. Sa czasem takie zajebiste motoryzacyjnie chwile, które naprawdę człowieka cieszą. To były własnie takie momenty. Wiatr wiał tak zdrowo za zaparowanym oknem, że po połowie godzinki stania na parkingu silnik znów odpalił na pełnym ssaniu. Żałowałem, że w pośpiechu nie założyłem kalesonów i dodatkowej bluzy, jednocześnie składając modły dziękczynne grzanym manetkom z Oxforda. Aha, to już jest mój drugi ich zestaw i nie, wbrew złej opini, nie psują się, działają świetnie i kosztują niedużo.

    No i dojechaliśmy w końcu na parking, pod rząd wysokich tuji, gdzie moja Lalunia mieszka na codzień. Po drodze było parę siarczystych powerslidów zimnej, nie klejącej opony tylnej, a tak poza tym spokój. Jutro z rana, tak, koło dziewiątej ubiorę się porządnie, założe narciarską kominiarę z polara i będę krążył po okolicy i powiadam, nie spocznę, aż żółte oczko rezerwy nie zaświeci się wysoko, na panelu kontrolnym. Czyli w przypadku tego motocykla, nie za długo.. :)

    Pozdrowionka, i nie składajcie się już tak głęboko.

Komentarze : 2
2014-11-13 10:11:09 left4dead

Dzieki za opinie. W zajawce rzucilem tak kontrowersyjny tytul troche spejalnie. Spodziewalem sie, ze uzytkownicy francuzow zjedza mnie zywcem. Zwlaszcza po zestawieniu z niemieckim Caddikiem. :) niestety nikt sie niestety nie oburzyl. Podobnie jak Ty tez uwazam, ze sposob uzytkowania ma gigantyczny wplyw na konstrukcje, zwlaszcza przy prostych benzyniakach.

2014-11-13 09:22:42 sam

To fajnie Twój kumpel zajeździł to Berlingo. Belka pada jeśli ktoś notorycznie przeciąża samochód, znam Berlingi po 160tys. i po 200tys. km i z zawieszenia tylko amorki i przednie tuleje. Silnik 1.4 75KM, nadaje się do małych osobówek, ostro jeżdżony daje właśnie efekt przepalenia uszczelki pod głowicą, i wtedy olej łączy się z cieczą chłodzącą. Szyba i pozostałe duperele, to też efekt używania dopóki nie padnie.

  • Dodaj komentarz

Kategorie