Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

01.11.2024 07:55

50 000 tysięcy z Tenerką.

 

     Salut!

     Na początek mała podpowiedź: jeśli interesują Cię technikalia, spektakularne problemy które się pojawiły podczas eksploatacji tego motocykla i sposoby ich rozwiązań to muszę od razu przestrzec. Niczego takiego tutaj nie będzie z prostej przyczyny: nic takiego jeszcze się nie wydarzyło. 

     Zacznę od małego rysu historycznego. Moja przygoda z Tenerką to tak naprawdę jest miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy w 2016 czy 2017 zobaczyłem pierwszy raz reklamę projektu T7 to po prostu oniemiałem. Wyrwało mnie z butów. Wielki kros stojący na skraju pustynnej wydmy to było coś co natychmiast mnie zmiotło, ówczesnego właściciela Tigera 800XR. Nawet nie wiedziałem, ze tego szukam, ale to było to. Bez mrugnięcia dałem się kupić ekspertom od marketingu koncernu Yamasaki. Trafiony, zatopiony.

     T7 nieodwracalnie zaryła się w mojej świadomości. Od tego momentu  czekałem na ten motocykl i śledziłem wszystkie nowości o nim. W marcu 2019 pierwszy egzemplarz pojawił się w Polsce, na targach w Nadarzynie. Wsiedliśmy z Agą w samochód i pojechaliśmy przez pół Polski go zobaczyć. 

     Na żywo już nie było takiego efektu. Motocykl otoczony tłumem gapiów wyposażony był w trzy kufry i wyglądał jakoś tak skromnie. Coś było nie tak. Odjechałem niepyszny, zawiedziony. 

     Dobre wrażenie wróciło podczas pamiętnych jazd testowych na Jurze w czerwcu 2019. Przyjechał cały TIR motocykli na niemieckich blachach. Byłem w szoku. Yamaha okazała się zwinna, zrywna i agresywna. Znowu wyglądała jak ogromny kros z przodem mocno pociągniętym do góry. Po tej rewelacyjnej przejażdżce grupą po jurajskich szutrach i lasach zapadła decyzja o zakupie. 

     Minął rok. Próbowałem sprzedać Tigera. W czerwcu 2020  miała miejsce kolejna jazda testowa, tym razem z Agnieszką. Jeździliśmy trzy godziny po Beskidach i finalnie potwierdziliśmy decyzję o zakupie. Motor był zarąbisty.  Dało się nim jeździć we dwójkę załodze o wymiarach 179cm/79kg i 160cm/55kg bez większych niewygód. 

     I iak oto we wrześniu 2020 staliśmy się posiadaczami białej Tenerki. Jako że nic się w niej nie popsuło,  ani nie było żadnego unieruchomienia, to skupię się może na kosztach zakupu i serwisowania motocykla na przestrzeni tego przebiegu, żeby mieć w ogóle co napisać. Czego możecie się spodziewać. Dodam że przez pierwsze dwa sezony zapuszczałem się w różne boczne szutry i leśne ścieżki, hałdy i wyrobiska. Potem jakoś mi przeszło. To znaczy w każdym sezonie przejeżdżam trochę bezdroży,  ale raczej nie jest tego dużo, z każdym rokiem coraz mniej.  Jakby nie było... latka lecą.

     A więc tak. Lecimy z kosztami. 

      - W  2020 zapłaciłem za nowy motocykl z przebiegiem 0 km kwotę 40 500zł.

      - Jeszcze w salonie dołożyłem: ledowe kierunki, stelaż+kufer, regulowane klamki i siedzenie pasażera komfort. Potem dokupiłem mocowanie telefonu i gniazdo USB z pomiarem ładowania i wyższa szybę. Koszt wszystkich utensyliów to około 4600zł

      - Serwisy na przestrzeni tego dystansu wyniosły mniej więcej 12 900zł

      - Koszt paliwa uśredniając liczę na 16 200zł dla paliwa Pb98 E5 bo tylko takie staram się lać.

      - Zużyłem 6 szt opon i tu ciekawostka. Wszystkie były używane/prawie nowe, kupowane na grupie, co dało suma summarum niski wydatek rzędu 1200zł.

       - Ubezpieczenia, rejestracja i jedne badanie techniczne wyniosły kolejne 3100zł.

        Reasumując daje to kwotę 78  500zł. Po odliczeniu motocykla mamy 38 800zł.

        38 800zł. Tyle kosztowało spersonalizowanie motocykla i przejechanie na nim 50 000 kilometrów. A właściwie 60 000 bo jest świeżo po serwisie i teoretycznie przejedzie jeszcze 10 000 bez inwestycji.  Nie wspominając o noclegach oraz innych opłatach. Wtedy zapewne otrzymamy kwotę przekraczającą wartość nowego motocykla. Dużo czy mało  - ocenę tego pozostawiam już Wam pod rozwagę, tak bowiem skonstruowany jest ten świat, że każdy spogląda z innej finansowej perspektywy.

        Teraz minusy wynikłe podczas eksploatacji, takie moje minusy powiedzmy typowo subiektywne:

       - łańcuch fabryczny wytrzymał tylko 20 000 kilometrów.  Wzmocniony DiD przejechał 30 000km. W mojej ocenie jak na niekatowany sprzęt to ciut za mało. Tiger zrobił 41 000 na jednym zestawie napędowym. 

       - przy 20 000km trzeba było też wymienić łożysko główki ramy. Coś tam było niedokręcone scinało bieżnię czy jakoś tak. Niby niedużo, ale jednak koszt.

       - ściera się lakier na metalowych końcówkach manetek. same gumy jeszcze okej, bo nie mamy grzania

       Na ten moment nic więcej mnie nie zaskoczyło. Kończy mi się tarcza z tyłu i przy przebiegu 60 000 zostanie wymieniona wraz z klockami. Tylne klocki wymieniałem dwa razy, wytrzmują u mnie równo 20 000. Przednie tarcze jeszcze oryginalne, oryginalne klocki z przodu są w połowie zużycia. Raz wymieniałem płyn chłodniczy, dwa razy płyn hamulcowy. Łożyska,  gumy zabieraka, linki  to wszystko jest nadal oryginalne. 

      Teraz plusy:

       - plusem najważniejszym jest że oprócz łożyska główki ramy nic się przedwcześnie nie zużyło (no i ten  napęd)

       - nic się nie zepsuło (działa nawet niesławny oryginalny wyswietlacz biegów Keihin)

       - nie musiałem zmieniać wydechu bo ori brzmi świetnie. 

       - nie inwestowałem w gmole, handbary, płytę itp.

       - nie wyświetla żadnych check enginów,  niczym mnie nie niepokoi.

       - akumulator jest oryginalny.

       - na inspekcji zaworów przy 40 000 nie trzeba było ich regulować, złożono na oryginalnej uszczelce 

       - nic się nie poluzowało, nie odkręciło, nie odpadło, żaden bezpiecznik się nie przepalił.

       - nie pobiera ani grama oleju. a ostatni serwis świadomie lekko przeciągnąłem, dokładnie o 900 kilometrów i przepracowanego już oleju też nie pobierała, choć muszę dodać,  że olej ten miał dopiero 10 miesięcy w momencie wymiany.

      To by było na tyle. Przebieg dalej wzrasta. Nie wiem ile jeszcze przejadę na naszej Tenerze, nie mam żadnego pomysłu na inny motocykl. Odbyłem kilka jazd testowych w trakcie i kazda w jakiś sposób mnie rozczarowała. Przede wszystkim na innych motocyklach którymi jeździłem brakuje mi tej wysokości. No i ta zwariowana prostota - Tenerka nie wyświetla nawet kluczyka serwisowego, ani nie ma kontrolki rezerwy paliwa. To jest dla mnie wyzwalające w tym otaczającym nas cyfrowym świecie. 

     Łącznie przejechałem na Tenerze 18 krajów i mam dalsze plany w zanadrzu. Motor jest świeżo po serwisie, więc raczej na pewno rozpocznę na niej następny sezon i polecą następne kilometry. Czy dojadę do 100 000? Nie wiem, ale w sumie bardzo bym chciał. To już jest wyczyn i nie każdy motocyklista ma takie dokonanie w zanadrzu: kupić motocykl z zerowym przebiegiem I przejechać na nim 100 000 kilometrów. Przynajmniej ja nie znam osobiście żadnego.

    A te 50 000? Daleko mi do Longhaulpoul'a (ten zmienia olej i opony co miesiąc, zrobił już 240tys mil) czy Miotacza, ale myślę że jak na Tenerkę,  to w cztery lata i trzy tygodnie daje to już dosyć sporo. One nie robią aż takich przebiegów, bo w offrołdzie przebieg płynie wolniej, nie są to też motocykle dobre na autostradowe przeloty. Na Olx prawie nie ma przebiegów 50k, choć dwa razy widziałem po 80k, ale to raczej wyjątki potwierdzające regułę.

     Dodam, że jest to mój pierwszy fabrycznie nowy motocykl. I co by nie mówić o za i przeciw zakupu nowego pojazdu.... to zajebiście się jeździ na nowym, swoim. Teraz oczywiście nowa już nie jest, pokrywają ją rysy i pęknięcia, zmatowienia i obtarcia  - ale to najlepsze z możliwych mankamentów: skazy które sam zrobiłem i każda z nich ma swoją historię.

     Blizny zdobią wojownika.

     A Tenera na razie zostaje.

Lewa!

Komentarze : 1
2024-11-04 10:22:03 motolupa1

Znakomity test długodystansowy wraz z kalkulatorowym werdyktem, na ile opłacalna jest tak duża jednak inwestycja pod warunkiem tak intensywnego użytkowania. Wychodzi na to, że liczba pokonanych kilometrów w tak zróżnicowanych warunkach nie jest wielkim wyczynem dla Yamahy. Co dla mnie jest oczywiste. Przy takim przebiegu w motocyklu Loncin... o przepraszam - BMW, powoli zbliżałbyś się do wymiany na przykład wałka napędowego, albo czegoś w rozrządzie. No i koszty podnosiłby zwykły serwis codzienny, magiczne smary, którymi trzeba oliwić gumowe osłony przegubu wałka, aby nie popękały i uszczelniały. Przy o wiele większym, niepotrzebnym w takim porównaniu do yamahy nakładzie finansowym.

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
50000
[zdjęć: 0]

Archiwum

Kategorie