Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

14.08.2020 10:07

Moto Guzzi V 85TT

poszukiwania następnego naszego motocykla trwają w najlepsze. dziś wrażenia z jazdy garnkotłukiem, czyli kolejne moje nieudane podejście do legendarnej marki z orłem na emblemacie.

 

     Oglądałem ostatnio gs'a z 2013 roku, z rzekomym przebiegiem 35k. Sprzedający był miłym człowiekiem, a motocykl był czysty i bez widocznych uszkodzeń. Jednak coś mi nie pasowało, coś nie umiało zagrać. Choć muszę przyznać, że od gieesa bije trochę tej potęgi i legendy. Moto jest grube, tłuste, pierwsze na świecie z seryjną lampą led, czuć ten majestat, o którym Aga mówi, że jest tak "fajnie napompowany". No i właśnie - średnio mi to napompowanie przypadło do gustu. Zapadłem się w ten motocykl, w to miękkie siedzenie, gdzie wszystkiego było tak dużo i szeroko.  Z drugiej strony pamiętam moją jazdę na gs'ie z 2018go, gdzie sprawił mi w górach bardzo dużo radości. Oczywiście, nie skreślam jeszcze tego wyboru, ale z tych oględzin wróciłem jakiś taki nieprzekonany. 

     Dlatego postanowiłem dać jeszcze szanse nowszym, ale też i tańszym konstrukcjom, gdyż łatwo zauważyć, że ceny za używane gieesy k 5o, niebezpiecznie zbliżają się do niektórych motocykli  fabrycznie nowych, a ja nigdy nie kupiłem sobie nowego  motocykla w salonie i nie ukrywam, że gdzieś tam marzy mi się taka sytuacja. Mieć motocykl, którym nikt wcześniej nie jezdził, nie bacząc na dużą utratę wartości, czy drogi  serwis początkowy. Dziś wrażenia z jazdy jednym z nich.

     Moto Guzzi V85TT w wielu aspektach wizualnych trafia w mój gust. Podobnie jak w  naszym nieodżałowanym Tigerze 800 na froncie wisi podwójna, okrągła lampa, oraz ostry dziób. Design jest kwestią gustu, ale wspomnę chciażby o przełącznikach na kierownicy, które wyglądają zupełnie inaczej niż w reszcie motocykli, o baku, który jest pokrytym plastikiem. Świetna lampa tylna, dopracowane detale, no i ten poprzecznie umieszczony silnik plus wał kardana - mamy totalnego outsidera w swojej klasie. Niepokój budzą jedynie mocowania amortyzatorów do ramy, gdyż wyglądają jakby zaraz miały pęknąć.

     Motocykl stylowo budzi się do życia, kręcąc powoli i trzęsąc się cały. Ustawiłem pełną moc na niebieskim wyświtlaczu tft i wraz z żoną na pokładzie wyjeżdżamy z Krakowa w kierunku Zakopanego. Jest piękna pogoda i mamy na naszą jazdę łącznie półtorej godziny. 

     Od pierwszych metrów czuję, że raczej nic z tego nie będzie. Kanapa twarda, a pozycja jakaś taka nijaka. Przez to, że nie ma kufra Aga siedzi blisko mnie, co sprawia wrażenie, że motocykl jest dla nas trochę zamaływ, zwłaszcza w kontekście dalszych tras. Przeciskamy się przez przedmieścia metropolii, zauważam dobre, mocne hamulce, fajną reakcję na gaz, choć mam wrażenie, że siędzę trochę za nisko.

     Po rozpędzeniu motocykla na trasie ujawniają się dwie z trzech niewybaczalnych dla mnie wad motocykla. Pierwszą jest niewielka moc. 80 koni to o piętnaście mniej niż w Tigerze, ale liczyłem na moment obrotowy, który wynosi 80 niutków upakowanych dosyć nisko. W realu efekt jest taki, że motor z pasażerem na pokładzie bardziej osiągami przypominał klasę 650. Znajomy doniósł mi, że narzekają na to na zagramanicznych forach, gdzie moto zostało nawet zhamowane i rzeczywiście wykazało dużo mniejszą moc niż ta w papierach. A pamiętajmy, że na trasie dojdzie jeszcze zapakowany kufer, a nie daj boże trzy.

     Drugą irytującą mnie rzeczą był dziwny dźwięk, jakby mielenie, czy ciche wycie łożysk podczas jazdy ze stałą prędkością, powiedzmy te 120km/h. Ciekawe, czy to przez to, że cylindry mamy na widoku i musi być przez to aż tak słychać pracę silnika? Nie wiem.

     Kiedy już dojechaliśmy w okolicę Myślenic, zawracamy i kierujemy się z powrotem. Nawracając zwracam uwagę na dziwną przypadłośćć, mianowicie wyświetlacz biegu po zmiane tegoż, przez parę sekund nie pokazuje jaki mamy bieg zapięty. A kiedy zawracasz nieznanym motorem, w nieznanym miejscu z pasażerem z tyłu, to chętnie byś z takiego odczytu w danym momencie sobie skorzystał.

    Na powrocie zjechałem w boczną drogę i zostawiłem moją pasażerkę na ławeczce przy niezwykle malowniczym dworku ze stawem (miejscowość bodajże Krzyszkowice czy jakoś tak) i wystrzeliłem porobić winkle w iście sportowym stylu, czyli takim nie pasującym nieco do tego motocykla, ale takim, który mimo całej tej turystyki we mnie jeszcze siedzi. To dziedzictwo Zet Tysiąca, Laluni o psychopatycznym spojrzeniu poliwęglanowych źrenic. 

    I wtedy zrobiło się już całkiem słabo.

    Na solówce motor jechał już trochę bardziej żwawo, ale trzeba było jednak mocno kręcić. Natomiast winkle na nim to była kompletna porażka.  Gutek zabiera się do nich bardzo niepewnie, chwiejnie. Kiedy zdołasz się już jakoś sensownie wkleić, to ciężko jest głębiej pochylić motora dodając gazu na wyjściu - czułem się w zakrętach bardzo niestabilnie, nie było w tym żadnej przyjemności. Mam nadzieję, że to może kwestia złego doboru opon.

    Tak więc mamy trzy kardynalne wady: słaby piec, kiepska poręczność i męczący łoskot w trasie. Nie wspominałem o szybie, która również na trasy się nie nadaje i że już koło 70km/h trzeba zamykać szczenę w kasku, bo szyba jest rzeczą wymienną. Chociaż, obudowanie kokpitu też jest oszczędne, takie w retro stylu, więc będzie tamtędy dmuchać zawsze.

     Podczas tankowania na stacji czuć, że moto wzbudza spore zainteresowanie, bo to trzeba mu przyznać - wygląda naprawdę nietuzinkowo, a jakość wykonania jest na wysokim poziomie. I może tu odnalazłbym jego główne przeznaczenie: do miejskiej, spokojnej jazdy dla wyszumianych motocyklistów. Niestety nie mogę się podzielić wrażeniami z jazdy po szutrach, bo nie było za bardzo gdzie ich poszukać na nieznanym terenie w tak krótkim czasie.

     Motocykl oddawałem bez żalu. Nie miałem wrażenia, że "jeszcze bym pojeździł" Adze kompletnie Guzzi nie siadł. Brak kufra był moim zdaniem sporym niedopatrzeniem, przy wydawaniu testówki parze w średnim wieku. Nie dosyć, że nie miała się gdzie oprzeć, to jeszcze jej kanapa jest na podobnej wysokości jak kierowcy, co powodowało, że musiała się ciągle wychylać na boki, żeby popatrzeć do przodu. Praca tej fałki też nie przypadła jej do gustu, w związku z czym Gutek otrzymał przydomek - garnkotłuk.

    No i tak - ładny motor, falka z kardanem, w mojej dotychczasowej pojemności, więc powinno być dobrze, a kompletnie nas nie przekonał. Obecnie kosztuje 51 tysięcy w tym malowaniu, ale w grudniu widziałem na wyprzedaży poprzedniego rocznika za 46 a nawet 42 tysiące i pare tygodni wisiały. Jaki z tego wniosek? Jeżeli dużo jeździsz to fajnie jak motor jest śliczny, ale musi też dobrze jezdzić. Jeżeli jeździ tak sobie, to co z tego, że wygląda świetnie.

    A tydzień później w ramach naszych poszukiwań odbyłem jazdę na nowym V Stromie 1050, surowym, ociosanym i niezbyt pięknym i była to już zupełnie inna przygoda.  Szczególy wkrótce, lewa!.

Komentarze : 3
2020-08-17 05:50:45 jazda na kuli

strażowy - w sercu eu motocykl podobno znajduje wielu nabywców. w pl jeszcze chyba dopiero się rozkręca.

2020-08-16 22:22:47 Marcin Jan

dobrze że sprzedałeś. Jest teraz co czytać :D

2020-08-14 22:34:07 strażowy

1. Stylistycznie lepiej jak dobrze
2. Wykonanie całkiem poprawne, pozycja wygodna.
3. Szyby turystycznej brak-łatwo naprawić
4. Bardzo "twardy" rollgaz- nadgarstek szybko cierpnie.
5. Oryginalny komin kosiarkowaty.
6. Zawias sztywno zestrojony i na bocznych drogach mało komfortowy ( ciekawe jak dedykowany Ohlins ?? )
7. Moc w sam raz na grzecznego spacerować.
8. Skrzynia biegów genialna !! jedna z lepszych jakie macałem ...duży GS przy niej to "kwadratura koła" .

....tak odbieram 85 TT po małym romansie dwugodzinnym , żoną na pokładzie ...
Dla kogo ten motek ? ....dla stonowanego turysty który solo bez zbytniej napinki lubi łykać kilometry ? dla wrarzeniowca który nakręca się objazdem okolicznych knajpek ?
...jak mawia klasyk : " ...nie wiem kur..Andrzej , nie wiem ..." :)

....i czekam na DL - 1050 wg Twojego "odczuwania" , zapewne zanim poczytam, wcześniej sam podjadę do salonu co by na żywca i ze świeżym umysłem , liznąć najnowszej wersji bardzo znanego enduro od Suzuki

  • Dodaj komentarz

Archiwum

Kategorie