Najnowsze komentarze
DominikNC do: 24 początek
I o to chodzi! Pozdrawiam!
Od powstania tego artykułu minęło ...
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

01.02.2017 20:39

Resident Evil : The Final Chapter.

na motocyklu przez apokalipsę

 

 

    15 lat. Tyle lat minęło od premiery pierwszej części serii Resident Evil. Pamiętam ją bardzo dobrze. Mniej więcej wtedy, wyrywani przez galopujący kapitalizm z małych, studyjnych kin, które w większości już dawno upadły - przenosiliśmy się do wielosalowych, komercyjnych multipleksów, które więcej zarabiają na wkurwiająco szeleszczących przekąskach niż na samych filmach. Teraz można sobie pokpiwać z całej serii Resident'a w ogóle, ale wtedy, lata temu, pierwsze przygody filmowej Alice ściganej przez obdarte ze skóry martwe psy-zombie zrobiły na mnie i wielu widzach spore wrażenie. Do czasu, kiedy w 2004 roku pojawił się rewolucyjny remake Dawn of the Dead, Zack'a Snydera, Resident był jednym z moich ulubionych obrazów w szeroko pojętym gatunku sf/horror.

    Tymczasem, do obejrzenia najnowszej części przygód garstki bohaterów zachęca trailer z sielankowym podkładem muzycznym i kawałkiem Paradise City Guns'ów w tle. Piękna,  zmodyfikowana genetycznie kobieta w zabrudzonym wojskowym kombinezonie, czerwony motocykl i pusta, zrujnowana, postapokaliptyczna droga do nikąd. Powiedzcie zatem...czy taki film może w ogóle być zły ? Otóż, jeżeli nie oczekujesz od niego fabularnej misterii wszechczasów, nad którą mógłbyś się potem doktoryzować - to nie może.

    Ale do rzeczy - najświeższa odsłona zmagań naszej Alice, to podobno ostatnia już rozgrywka resztek ocalałej ludzkości z twórcami zabójczego T-Virus'a i jego nieumarłymi ofiarami. Film rozpoczyna się od parunastominutowego streszczenia całej historii przez glówną bohaterkę, a chwilę po tym zaczyna się nieustanna akcja, która nie opuszcza nas aż do samych napisów końcowych. Project Alice, ostrzeżony przez buntujący się program komputerowy Red Queen (w tej roli córka Milli Jovovich i Paul'a W.S Andersona ) , udaje się spowrotem do zrujnowanego Racoon City, by tam, we wnętrzu siedziby Umbrella Corporation, w kompleksie podziemnym o nazwie Ul - stoczyć swoja ostatnią batalię o losy naszego świata, świata ocalałych.

    Od strony wizualnej mój odbiór tego obrazu nie należał najlepszych, głównie za sprawą technologii 3D. Nie mam problemu z zakładaniem okularów, czy bolącymi od trójwymiaru oczami, jednakże powstało wrażenie, jakby film był zbyt ''ciemny'', czego trójwymiarowość nie rekompensowała. Zwłaszcza dotyczyło to scen mających miejsce w porze nocnej, czy kreconych we wnętrzach. Byłem ciekawy, jakiego postepu dokonali producenci w kwestii efektów specjalnych i sekwencji scen walki po tych pięciu latach od poprzdniej części i powiem, że niczego odkrywczego na sobotniej premierze nie zobaczyłem. Ale, żeby nie zabrzmiało aż tak krytycznie, może powiem tak - od strony technicznej film jest tak samo dobry, jak jego poprzednik.

    Nie miejcie mi teraz za złe, że mniej lub bardziej zgrabnie, unikam stanowczych pejoratywów recenzując ten film. Ja, fan wszelakiego rodzaju sf-horroru-gore'ów-splater'ów-slasher'ów i czego tam jeszcze chcecie, niegdysiejszy zaciekły członek konsolowych team'ów w Left4Dead 1 i 2 oraz inne survival horror'y, w tym również w japońską grę Resident Evil ( na tamtejszym rynku znaną głównie pod nazwą Biohazard ) , mam po prostu trudności z jakąkolwiek negatywną recenzją tej filmowej serii i nie jestem zbytnio obiektywny. Od strony fabularnej dzieło Paul'a Anderson'a ma wprawdzie wiele luk nietrudnych do ukrycia przed średnio rozgarniętym dziesieciolatkiem, jednak całość, w kontekście dynamicznego kina akcji z bardzo krwawą oprawą, moim zdaniem broni się dosyć dobrze. Ja osobiście wprowadziłbym nieco inne zakończenie, ale, żeby zbytnio nie spojlerowac - gryzę się w język. Powiem Ci za to drogi czytelniku, że jeżeli lubisz takie kino - raczej nie będziesz zawiedziony.

    Wspomniany wcześniej filmowy motocykl BMW S1000XR (diabelnie mocny turystyk, którym miałem przyjemność w tym  roku trochę pojeździć) należy tutaj do sił specjalnych Umbrella Corporation i pojawia się w tym filmie trzykrotnie. Mnie akurat najbardziej przypadły do gustu sceny ucieczki pod ostrzałem, przed wozem opancerzonym, a także wypadek i najazd na pułapkę, na coś w stylu ''linki śmierci''. Jeżeli będziecie ogladać najnowszego Resident'a, zwróćcie też uwagę na sposób uruchamiania tego motocykla, bo wydaje mi się, że tego typu rozwiązania moga pojawić się w maszynach stojących w salonach u naszych dealer'ów...i to już w niedalekiej przyszłości.

    W poprzednią sobotę wybrałem się z Agą do kina nie tylko dla zombiaków,motocykli i apokalipsy. Chciałem też zobaczyć, jak w ostatniej części wypadnie Milla Jovovich, nasza rówieśniczka i sąsiadka zza wschodniej granicy, którą śledzimy w tej charakterystycznej roli już od tylu lat. Mało kto wie, że jest nie tylko aktorką, modelką i projektantką odzieży, ale także wokalistką i kompozytorką muzyki filmowej, która posługuje się płynnie czterema językami. Moim zdaniem to ciekawa osoba, kobieta drogi, która nagrała ze swoją kapelą dwie płyty długogrające, skomponowała muzykę do ośmiu dużych filmów i koncertowała między innymi z James'em Keenan'em z Tool'a. W mojej ocenie, jej wcielenia Projektu Alice z ostatnich dwóch cześci, są najlepsze - postać nie jest zbytnio przerysowana i nie sypie z rękawa dowcipnymi hollywoodzkimi docinkami a'la Bruce Willis. W sumie, to ogladając The Final Chapter pomyślałem sobie nawet, że czas jest teraz po jej stronie - w tym wieku wyglada jak najlepsza Alice ze wszystkich, jakie dotychczas stworzyła Umbrella Corporation.

    To by było na tyle, moi drodzy. Mam nadzieje, że zachęciłem Was do obejrzenia tego obrazu i jeśli zastanawiacie się nad inwestycją w bilet kinowy, aby w sali wyposażonej w dolby surraund rozgniatanych tacos pożegnać tą opowieść, to naprawdę warto. Dla fana gatunku, to bardzo dobry film i kawał świetnej, mięsnej rozrywki. Zresztą, mimo, że często obśmiewana, sama filmowa seria Resident przekracza właśnie miliard dolarów zysku, a postać Alice i postapokaliptyczny świat w jakim przyszło jej egzystować, stały się już na stałe elementami współczesnej popkultury.

   Aha, a jeżeli już obejrzycie The Final Chapter, to dajcie znać, czy też nie macie wrażenia, jak gdyby producenci i spece od marketingu próbowali nas nieco oszukać, przyciagając do kin obietnicą końca tej historii. Zwróccie dokładnie uwagę na sam koniec, bo być może wkrótce, powstanie jeszcze coś, co ja bym na ich miejscu nazwał...bo ja wiem...Resident Evil : The new beggining ?..The new land ? The new hope ?............or something.

  Lewa w górę!

Komentarze : 2
2017-02-09 19:20:20 jazda na kuli

@ erjot, w grę nową nie grałem i chyba już nie zagram bo od jakiegoś czasu nie kupuję gier. zauważyłem, że robię się coraz bardziej nerwowy podczas grania i coraz mniej mam cierpliwości, żeby w nowej grze dojść do jakiegoś konkretnego poziomu. irytujące są dla mnie sytuacje, kiedy jestem w jakimś team'ie w nowej grze i dostaje baty zanim ogarnę temat, no i teź radość z wygrywania też już nie jest taka sama. w lipcu kończy mi się golden i chyba już nie odnowię :)

2017-02-08 15:36:48 erjot

Wyjątkowa to sytuacja kiedy pod wpisem brak komentarzy. To ja napiszę krótko, byłem fanem Resident Evil, niestety od kilku lat nie mogę patrzeć co się stało z tą serią, to jakieś kung fu akcji i fajerwerków, nie obejrzałem do końca żadnej z ostatnich odsłon. Jedyne co napawa mnie optymizmem to najnowsza gra z numerem 7, gdzie twórcy odeszli od akcji na rzecz klimatu, życzyłbym sobie aby filmowa seria też powróciła do korzeni.

  • Dodaj komentarz

Kategorie