Najnowsze komentarze
DominikNC do: 24 początek
I o to chodzi! Pozdrawiam!
Od powstania tego artykułu minęło ...
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

27.03.2015 19:37

Sępiciele jazd testowych.

Mój Test : BMW R1200R i BMW R1200RT.

    Tak więc rusza moja seria : Mój Test, w której mam nadzieję, że umieszczę wrażenia z wielu przejazdów najróżniejszymi motocyklami. Po co mielibyście to czytac, skoro portale i magazyny publikują jako pierwsze takie prezentacje i to wykonują je przeważnie bardzo profesjonalnie ? A chociażby dla tego, że moje Testy to będzie zupełna amatorka. Czyli siadam sobie ja, Początkujący Motocyklista na jakiś nowy motocykl i staram się w prostych słowach opisac jak mi sie nim jeżdziło. Nie znam wielu technicznych szczegółów i pisząc te testy nie będę się podpierał fachową literaturą na temat konkretnego modelu. Po prostu zwykły opis wrażeń, nieco naiwny w swej prostocie przekaz zwykłego koleżki, który na godzinkę  ma w swych łapach motocykl, na którego go zwykle nie stac.

    Tym razem pada na markę BMW, która ma w naszym kraju rzeszę ''entuzjastów'' i rzeszę powiedzmy ''chłodno niezdecydowanych'' Mnie możecie zaliczyc do tej drugiej grupy, ale wraz z biegiem czasu moja sympatia do brandu rośnie i szala powoli się przechyla. Co by nie mówic BMW przeprowadza swoje jazdy testowe w sposób zwykle profesjonalny, oczywiście w mojej ocenie. Na drugim miejscu znajduje się H-D, a reszta śpi snem kamiennym. Jak już kiedyś wspominałem to nie są zwykłe darmowe udestępnienia motocykli na godzinkę. Nie, nie, to wyrafinowane działanie marketingowe, którego cała reszta branży powinna się szybko nauczyc. Wystarczy, że spojrzycie na statystyki sprzedaży nowych motocykli w Polsce.

    Tak więc w ten weekend Sępiciele Jazd Testowych vel. Przyszli Klienci przebudzają się z zimowego letargu. Chciałbym napisac, że ze mną na czele, ale niestety nie jestem liderem wysępiania sprzętów. Zauważyłem to już zeszłego roku podczas podobnych eventów, kiedy zapisywałem się na trzy albo cztery sztuki. Na eventach tych zacząłem rozpoznawac znajome twarze. Niektórzy ustawiali się na wszystkie sprzęty i spędzali u dealera weekend, od rana do póżnego popołudnia. Oczywiście szanuję i popieram takie przejawy radosnej maniakalności. Ja też, jak już wniknę w jakąś pasję również nie znam umiaru. Psychopatia, szalony entuzjazm, swoiste ADHD, dzicz i pełne zaangażowanie w tematykę - to właśnie moje klimaty. Na to zawsze jakoś znajdę czas. Wtedy żyję pełnią życia, a krew rwie w moich żyłach wezbranymi strumieniami. Oddycham.

    No ale teraz nasze jazdy. Niestety nie jestem w pełni usatysfakcjonowany, ponieważ lista pojazdów w tym roku była nie za długa. Nie było tego na czym zależało mi najbardziej, czyli S100RR, S1000XR oraz R-nine-T. Po przeanalizowaniu listy dostępnych modeli oddycham z ulgą. Nie jeżdziłem jeszcze na szczęście wszystkim. Ostały się dwa sprzęty : ciężko i nudno wyglądający R1200RT oraz fajna niespodzianka - nowy model fajnego i dosyc klasycznego R1200R. Oba zasilane udanymi i kurewnie wielkimi boxerami.

    Dzisiaj od rana bezustannie lałz nieba rzęsisty deszcz. Jak łatwo się domyślic oburzyłem się na to srodze. Postanowiłem jednak nie odpuszczac, wydobyłem mocny zestaw ciuchów wraz z kondonem przeciwdeszczowym i pomyślałem : potrenujmy jazdę w ulewnym deszczu. Miał jechac ze mną jeszczę dobry kumpel Seba-offroadowiec, stary wyjadacz. Ale rano niestety przysłał smutnego esa, że wobec zaistniałej hujozy prognozowej on się wycofuje z tego przedsięwzięcia. Zostałem sam na placu boju. Pojechałem mimo tego zastanawiając się po drodze jaka będzie frekwencja. Rok temu za przewodnikiem leciał pełen komplet sprzętów i było wesoło, wesolutko.

    Na miejscu pusto i wieje wiater. Ludzie podobnie jak mój przyjaciel poodwoływali swoje jazdy. Pochylone sprzęty stały posmutniałe pod zadaszeniem. Grill kopcił niemrawo. Kuchta przed zimnem schronił się na fotelu w salonie. Oprócz mnie stawił się jeszcze jeden koleżka, aktualnie posiadacz litrowego fałsztroma. Jak to ujął opiekun klienta mając nas dwóch na mysli - nie wszyscy zniechęcili się złymi warunkami. Troche rozumiem intencje tych, którzy odwołali swoje jazdy - w takich warunkach cieżko dobrze i rzetelnie przetestowac sobie upatrzonego sprzęta. Też tak myślałem, ale  do dzisiaj. Dziś już wiem, że niektóre idealnie maszyny nadają się do testowania w takich warunkach. Jak na przykład R1200RT.

    Ale na pierwszy ogień idzie R1200R, nowy model, ale też tak na prawdę nowe wcielenie i  pomysł na motocykl. Stary i nowy stoją ustawione sprytnie obok siebie i moim zdaniem to dwa różne jednoślady.

   Mój egzemplarz jest biało-czarno-czerwony, z kratownicową ramą pomalowaną na krwistą czerwień. Motocykl wygląda zajebiście. Przepraszam za to fanatycznych fanów marki marki, ale mnie przypomina on trochę Dukaty. Grubaśne, złote lagi klasycznego upsid'a i ta czaderska czerwona rama. Kapitalny monowahacz. Jedynie wielkie cylindry boxera wystające po bokach motora burzą te skojarzenia. Na ich szczytach wiją się czarne, lśniące przewody chłodzenia cieczą. Chowam kluczyk do kieszeni swojej skóry i za pośrednictwem systemu Keyless naciskam czarny guzik startu umieszczony na środku półki. Odpalam sztukę, a z wydechu rozlega się soczyste, basowe kaszlnięcie. Gang jest świetny, a pomyślec tylko jak by zabrzmiał na akcesoryjnym głośniku.

    Wiecie, ten naked ma dla mnie  coś z uniwersalności GS-ów(prócz tendencji do off-u oczywiście). Może wyśmiejecie od razu tą koncepcję, ale takie odniosłem wrażenie zasiadając na wygodnej kanapie. Przed sobą miałem dołożone navi, dosyc wysoką szybkę i grzane manety. Było wygodnie. Kiera szeroka. Pozycja lużna, spokojna. Fajnie. Dużo wygodniej niż na moim nakedzie. Na swoim pochylony jestem nieco do przodu i siedzę na twardszym, węższym siedzeniu.

    No to jedyna i wylatuje z szeregu zaparkowanych motocykli. Lecimy we dwójkę za białą X3-ką. Deszcz strumieniami leje się na nas nie bacząc na to, że chcemy sobie w spokoju pojeżdzic. Gra swoją deszczową, smutną piosenkę niczym Fred Astaire. Mimo tego jest fajowo. Zawsze jest fajowo kiedy siedzę na nieznanym sprzęcie. Woda zalewa mi szybkę w kasku i gówno widzę, mimo tego cieszę się jak dziecko ze swojej nowej zabawki.

    Parę słów o cudeńkach jakie zastałem na pokładzie motocykla. Quickshifter i downshifter. W teorii dynamicznie mieszasz biegami w górę i w dół praktycznie bez użycia sprzęgła, dodawania, czy odejmowania gazu. O jakości i motoryce redukcji oraz multiplikacji decyduje tutaj komputer. Szczerze ?..nie rozjebało mnie to. Miałem wrażenie, że skrzynia nie za cieszy sie z takiego rozwiązania. Może to ja tego nie ogarnąłem do końca. Za dużo czasu na to raczej nie miałem. Zacząłem zatem spowrotem korzystac z hydraulicznie sterowanego sprzęgła, które pracuje leciutko i bez zarzutów. Jedynie przy redukcji i schodzeniu z obrotów dżwięk wydawany przez fabryczną puchę jest nieco słaby. Moja rzędowa czwóra w tym aspekcie na szczęście wygrywa emitując potępieńcze, racingowe, basowe buczenie. Również będąc na seryjnych wydechach Kawa wydaje gang, który słysząc myślisz tylko jakby tu kogoś od razu wyprzedzic.

   Zgodnie z przeznaczeniem zapiąłem mapę Rain. Mimo jej obecności czuc od razu, że silnik ma solidnego kopniaka. 125 niutków przy niecałych siedmiu tysiącach obrotów nie może nie jechac. W papierach jest jeszcze 125 koników, więc nie ma bata, to musi iśc. Nowy R1200R nie wypadł wczoraj sroce spod ogona. Silnik targa, a co ważniejsze jest bardzo elastyczny. Podczas całego przejazdu tylko raz zapiąłem czwórkę. Z dwójki bez wysiłku ruszysz, a do setki spokojnie używasz tylko trójeczki. Wyjątkowo mi się to spodobało. W moim Zecie, wiadomo jest trochę inaczej. Też można spokojnie tak jeżdzic, ale jego charakterystyka jest wtedy zupełnie inna. Zet chce obrotów, chce szybciej i szybciej. Zawsze kusi, żebym podbił obroty i wtedy płynnie zmienił bieg. Diabeł w nim siedzi. Natomiast R1200R z koleji wydaje się bardzo mocny, ale przy tym też stoicko spokojny. Smooth Criminal :)...podobał mi się. Kto wie, może ten sezon to podwaliny zmierzchu rzędowej czwórki w moim motocyklowaniu.

    Motor jeżdzi stabilnie i ma świetne hamulce. Przy odkręcaniu na mokrym już już ma pójśc bokiem, kiedy delikatnie interweniuje kontrola trakcji. Tylny hampel (przedni zreszta też) jest bardzo mocny i fajnie wyczuwalny. Deptałem nim mocno przed światłami i ABS wchodził do akcji dosyc póżno, delikatnie, łagodnie. Co ważne podczas całej tej jazdy czułem się dosyc bezpiecznie. Jechałem kiedys Zetem po mokrym na łysej tylnej gumie i pamiętem jak było wtedy. Zero przyczepności i brak elektronicznego rozumu, który dbałby o moment i mój tyłek. Obsrałem się ze strachu od stóp do głów. A dziś to była bułka z masłem, lub jak wola Amerykanie -  spacer po parku.

     Suma sumarum R1200R to świetny motocykl. Mocny naked, ale jakby to powiedziec - z dodatkowym, bogatym wyposażeniem jakby przeszczepionym z innej ktegorii. Sporo informacji wyświetla się na panelu włącznie z moim ulubionym wskażnikiem zapiętego biegu. W pigułce - to moto fajnie wygląda i super jeżdzi. Jest węższy i poręczniejszy od poprzednika. Zachowanie w zakrętach i głębokich złożeniach z wiadomych przyczyn nie zostało sprawdzone :)

     Jazda druga, czas na R1200RT. Turystyk-Autostradownik na bazie tego samego, dużego i mocnego boxera. Zasiadam i i staram się z gracją wytoczyc nim na ulicę. Ale nie ma lekko, oj nie ma.

     Często się czyta, że duża masa ''znika wraz z ruszeniem z miejsca''. No cóz, tutaj nie znika. Skurwielec jest ciężki, zwłaszcza odczuwam to na przodzie motocykla, gdzie wyrasta potężna front-owiewka. Ciasny nawrót ze szpalera zaparkowanych motocykli to coś, w czym R1200RT czuje się fatalnie. Jedynka, manewruję na placu, delikatnie dwójka a masa nie znika. Sprzęt ewidentnie nie chce ciasno skręcac. No ale dobra, przecież nie mam nim za zadanie wygrac tegorocznej gymkhany. Bez nerwów.

     Wylatujemy na trase szybkiego ruchu i od razu robi się przyjemniej. Ba, w tym deszczu który pada zaczyna się robic na prawdę komfortowo.  Szarym przyciskiem po prawej stronie dżwigam podczas jazdy jebitna szybę w pozycję najwyższą. Ona wraz z potężnymi owiewkami osłaniającymi także moje kolana sprawiają, że robi się cicho i przyjemnie. Łapię jakąś prędkośc, załanczam tempomat, zgłaśniam radio i zaczynam czuc, że w tym deszczu..tu i teraz..przy 6,8 stopnia na ''zewnątrz''..mógłbym pojechac po Agnieszkę i bez żadnej przerwy wyruszyc razem prosto w Alpy. Graty popakowalibyśmy w szczelne, fabrycznie zamykane na przycisk kufry i w drogę.

    Otwarłem szybkę w kasku i oddychałem zapachami wczesnej wiosny. Wysoka szyba łapała wode i wiatr. Nie wiało po oczach. Pełen spokój i komfort. Kanapa kierowcy była tak mięka i wygodna, że moja dupa od razu się w niej zakochała. Jakośc wykonania tego motocykla stoi w mojej ocenie na najwyższym poziomie. Świetny, kolorowy, ciekłokrystaliczny panel wyswietla tyle rzeczy, że nawet nie wiem, co dokładnie pokazuje :) Bajka na dalsze trasy. Jechałem na mapie Rain i zawiechach przełączonych na Comfort. Potężny sprzęt, który jest na prawdę dynamiczny. Zupełnie inna jazda niż flagowymi turystykami spod znaku HD, które pomimo wielkich pojemności stoją w miejscu z powodu zupełnie innego charakteru. Myślę że pasażer,-ka mogą pokochac ten motocykl od pierwszego przejechania.

    Jakie wady wg. mnie oprócz wspomnianej przeze mnie kiepskiej sterowności posiada R1200RT ? Nie ma systemu Keyless :) A tak na poważnie nie pasuje mi tam ten boxer jakoś. Nie wiem za bardzo dlaczego, bo to przecież bardzo dobry silnik. O ile pasuje mi w GS-ach, tu jakoś nie. To wrażenie typowo subiektywne, które pewnie mało kto podzieli. Może jest to wina większego K1600GTL ?

     K1600GTL troche podobny, lecz troszkę większy turystyk szosowy posiada sześciocylindrową rzędówkę, która jest jednym z najlepszych silników motocyklowych jakimi miałem okazję jeżdzic. Ta szósteczka to potęga. Gładka praca jak w najdroższym SUV-ie i jebnięcie, które wystrzeliwuje ponad trzystokilogramowego turystyka w kosmos. Oczywiście, powiecie - S100RR objedzie go w sekundkę. Racja. Jednak wrażenie z jakim ten wielki kloc nabiera predkości jest bezcenne. I właśnie tamten silnik tam pasuje. A w R1200RT mamy boxera, który jest tam, ja wiem.. nie dokońca na miejscu. Ale to tylko taka moja subiekcja.

    Tak więc wyglądaly moje dzisiejsze jazdy testowe u dealera BMW. Mimo złej pogody przyniosły jakąś tam naukę i nowe wrażenia. Bowiem to, co posiada na pokładzie nowy R1200R to na prawdę kupa nowoczesnych gratów. Myślę, że gdybym posiadał go w garażu i nauczył się dokładnie ogarniac cały ten cyrk, mógłby to byc motocykl dokładnie, idealnie w moim stylu. Z pazurem, ale nie wściekły - za to stylowy, prestiżowy, elastyczny. Wygodny, ostry, ale jednocześnie przyjazny.

    Co do R1200RT to bez wątpienia idealny środek transportu na wakacje w ciepłe kraje. Czy akurat pada, czy nie. Mimo tego nie zachwycił mnie do końca z powodu małej przydatności do codziennej jazdy. Poza tym czułem się na nim jakoś dziwnie..jakbym tam był nie do końca na swoim miejscu. Tyle.

     A na koniec moja mała uwaga do pracy samych boxerów. Trzy lata temu w starszym R1200R, który był pierwszym boxerem, jakim jeżdziłem trochę przeszkadzało mi lekkie rzucanie się motocykla na boki przy przegazówkach na postoju, lub podczas ruszania. Teraz jakoś nie zwróciłem na to uwagi. Pozostał jeden tylko irytujący szczegół. Mianowicie zawsze przy zmianie biegu wzwyż, przy puszczeniu sprzęgła mam wrażenie, że motocykl dostaje nagłego kopala w dupala i wyskakuje na ułamek sekundy do przodu jak smagnięty biczem. Leciutko zachwiewa to równowagą pędzącego motocykla, na ten właśnie ułamek sekundy. Zdaję  sobie oczywiście sprawę, że nie posiadam pewnie odpowiednich myków i nawyków w obchodzeniu sie z takimi boxerami. Nietypowe i fascynujące są te jednostki napędowe bez wątpienia.

    A ja mam na razie swojego Zeta, który ma na pokładzie tylko czystą, niechronioną, niezabezpieczoną niczym Moc.

    Moc bez rozumu.

    Jest taki jaki jest.

    Jak to mawia Guy Martin - światła się świecą...ale nikogo nie ma w domu.

Komentarze : 8
2015-04-04 22:30:53 Stefan15

jest jeszcze jeden motek pomiędzy 1200R a 1200RT ,,,to R1200 RS

2015-04-04 19:10:54 DominikNC

Mam samochód BMW, jeździłem R1200R chlodzonym powietrzem i czekałem z zakupem na model chlodzony cieczą, ale to co zaprezentowali zupełnie do mnie nie przemawia. Mieszkam i pracuje w Polsce, da sie. Pozdrawiam i życzę nawiniecia przynajmniej kilka motocyklowych kilometrów w święta!

2015-04-02 09:30:47 axl

Fajny tekst.
Jeżdżę BMW R1200R od niemal roku , oczywiście nie w Polsce , nie bylo by mnie stać . To co napisales o tym motorze według mnie w zupełności sie zgadza. Jest drogi przy zakupie i jeszcze droższy w utrzymaniu , ale tylko wtedy gdy go zarzynasz bezmyślnie, biorąc pod uwagę to ile możesz pojeździć bez większego remontu nawet 70 tysi. to cena jest adekwatna , bo w większość motocykli tyle nie dożyje. Zanim kupiłem moje BMW Triple Black Przetestowałem Honde Varadero 1000 i Yamaha Super tenere 1200.
BMW bije te marki o głowę pod każdym względem , oczywiście takie jest moje zdanie .Co do osób ktore nimi jeżdżą to tylko w Polsce jest tak jak to opisałeś , gorzka prawda , kto byl w UK ten wie .
Jeszcze raz gratuluje świetnego wpisu , tak trzymaj . Lewa w górę .

2015-03-30 22:37:42 sirturek

Tekst September był jak dla mnie najlepszy. Niemalże widziałem tą czerwoną diodę mrugającą pod pokrowcem w paskudny jesienny wieczór ;)
Nie jestem ekspertem, ani jakimś "wielkim" motocyklistą, ale Twój sposób pisania jest dla mnie dużo ciekawszy niż artykuły w czołowych portalach motocyklowych. Kto wie, może jeszcze Ci przyjdzie zmienić zawód :)

2015-03-29 10:20:11 left 4 dead

co jest b. dziwne w realnym świecie staram się nie przeklinać . nie mam łatwo, bo moi kochani współpracownicy klną na potęgę i mają ten rodzaj obrazoburczego, nie szanującego niczego humoru, który bardzo lubię i cenię. co do marki BMW jak odbierani są w Polsce posiadacze ich samochodów wszyscy dobrze wiemy. temat zabrnął tak daleko, że niektórzy nie kupią sobie auta tej marki, mimo, że o nim marzą, a inni z kolei nabędą go tylko celem uzyskania pożądanego wizerunku.
poruszyłeś ciekawy motyw Spike B. nie wiem jak w innych rejonach Polski, ale u nas właściciele motocykli BMW uważani są za snobów. bierze się to pewnie z tego, że /a. motocykle te należą do najdroższych w swoich kategoriach /b. ich serwis, akcesoria i ceny części zamienne także są bardzo drogie /c. wizerunek marki jest premium i klienta traktuje się w sposób prestiżowy
uważam, że takie stereotypy są niesprawiedliwe i krzywdzące, ...ale skądś się biorą
@multistrada - RT'tek rzeczywiście sprawia wrażenie, jakby był lekko geriatryczny. dedykowany dla osób starszych, ale takich z zacięciem sportowym. tylna sekcja wygląda dosyć zgrabnie i dynamicznie , a przód jak przeszczep wielkiego plastikowego nietoperzego łba. Twój ZZR 1400 wymaże Ci paręnaście lat z metryki i sypnie tej odrobiny szaleństwa o którą tak chodzi w motocyklizmie . RT'ek by Ci ich dodał. uważam, że postąpiłeś słusznie
@sirturek dopiero teraz chciałbym Ci podziękować za to, że tylko Ty jako jedyny doceniłeś mój stary post ''September''. był on bardzo nietypowy i wiele dla mnie znaczył.
a tak w ogóle dzięki wszystkim, którzy przeczytali mój pierwszy Test. pojawią się dla Was następne. zamierzam teraz sięgnąć nieco w przeszłość. w następnym Teście, który już wkrótce, pojawią się trzy motocykle, którymi jeździłem w roku 2012 i 2013. podejmę się Testu, bo wszystko pamiętam, a do tego opiszę jak to wszystko odbierałem w kontekście mojego rosnącego doświadczenia.
domyślicie się pewnie teraz o jakie sprzęty się w nim pojawią, bo..
nazwałem go - "Pan Diabeł i jego dwa Potwory''

2015-03-28 21:18:27 sirturek

Wulgaryzmy jak najbardziej na miejscu, dają wyraz autentyczności. W końcu to motoblog a nie modlitewnik. Jak zawsze super tekst. To obecnie najlepszy motoblog. Zawsze wyczekuję kolejnego wpisy i tylko dlatego zaglądam na sikacza.

2015-03-28 14:45:03 Multistrada

No, no, widzę że kolega też potrafi skleić dobry test. Miło się czyta!

Też rozważałem zakup RT'ka i czytając Twoje uwagi cieszę się, że go w końcu nie kupiłem... Może za 20 lat (-;

2015-03-27 23:52:51 SpikeB

Jak dla mnie troszkę za dużo wulgaryzmów, nie żebym nie przeklął od czasu do czasu ale...
No i chuj, chujoza piszemy przez ch.
A swiją drogą z tym BMW to chyba trochę jak z samochodami, podobno "niemieckie najlepsze nie ma to jak VW" a wszystkie na "f" to wiadomo szajs. A jak się samemu jeździ to się okazuje zupełni co innego.
Zresztą nie na daremno pisze się o BMW jako mistrzu rankingów.

  • Dodaj komentarz

Kategorie