Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

18.03.2015 19:56

Słitaśny blogasek

..Night of the Living Blog's...

    A tak postanowiłem Was pomęczyc dzisiaj cyferkami i różnymi szczegółami. Dzisiaj mija pełny rok od czasu kiedy tutaj przybyłem i zacząłem pisac to i owo. 365 dni, lub 8760 godzin jak kto woli. Rok to dużo, albo też mało - zależy jak na to spojrzec.

    Dla mnie akurat rok ten był bardzo udany. Może w życiu zawodowym to akurat średnio, bo u nas w firmie wali się wszystko systematycznie z łatwą do przewidzenia dynamiką, ale w prywatnym na pewno. Wyzwoliłem się z toksycznej relacji z poprzednia partnerką i rozpocząłem nowy związek. Odżyłem. Motocyklowo także bardzo dużo się działo. Oswoiłem bez większych problemów swojego Zeta, przed którym na początku srałem ze strachu w gacie. Udało się także spełnic marzenia - odwiedzic Japonię oraz Kubę i o tym tutaj opowiedziec. No i coś o czym właśnie zamierzam dzisiaj trochę napisac - założyłem tego oto bloga, blogunia, mojego blogaska...hehe.

   Tak jak kiedyś wspominiałem w Blogu Żywych Trupów, wcześniej lałem na całego z blogerów i internautow. Nigdy nie miałem swojego fejsa, to medium też zawsze wyszydzałem. Życie jednak potrafi byc ironiczne - sam założyłem swojego bloga, a swoją kochaną dziewczynę poznałem w internecie. Jedynie co do fejsa, klasy i innych społecznościówek, to dalej nie posiadam na nich swoich profili, bo za bardzo nie mam na to już czasu.

    Blogi kojarzyły mi się głównie z natchnionymi wegetariankami i nastolatkami-fashionistkami. Albo z kulinarnym ględzeniem o smażeniu krewetek. Czasem trafiałem na podróżniczy blog i zostawałem w nim na chwilkę.

    No a teraz wyszło na to, że sam piszę na blogu. Dzięki temu, że zaglądaliście tutaj od czasu do czasu miałem okazję opowiedziec, jak zaczynała się moja przygoda z motocyklami. Blog ten miał też działanie terapeutyczne, gdyż pisząc go odkopałem parę swoich zaginionych wspomnień. Zastanawiałem się na początku, o czym będę pisał, jak już opowiem o moim kursie na prawko, o tym jak zdałem egzamin, jak jeżdziłem chińskim skuterem, jak kupiłem pierwszy motor, potem drugi i trzeci. Wysnułem tezę, że wkrótce wypalę się jak większośc bytujących tu wcześniej blogerów. Cóż, pewnie tak będzie, ale jeszcze nie tak szybko. Mam jeszcze sporo do opowiedzenia wtym  temacie i na pewno szybko nie przestanę kłapac dziobem i stukac palcami po klawiaturze. Rozkręciłem się.

     Na blogu tym spotkało mnie z Waszej strony sporo życzliwosci, za co chciałbym wszystkim serdecznie podziękowac. Tak na prawdę spodziewałem się zalewu hejtu, który przygniecie Początkującego Motocyklistę wślizgującego się chyłkiem do watahy Starych Wyjadaczy. Nie było jednak aż tak żle, a ja do tego nauczyłem się w końcu szybciej pisac na klawiaturze i kto wie, może mi się to kiedyś przyda :)

     Oczywistym jest zatem, że gdybyście Wy tego nie czytali i komentowali, dawno pierdolnołbym laptopem w kąt i teraz robił pewnie coś innego. Może zdjąłbym pokrowiec ze swojego Kawasaki i posłuchał jak głośniki grają swoją buntowniczą melodię. A może nie. Któż to wie.

     Co jest jednak bardzo ważne moja obecnośc tutaj i wasze zwykle logiczne komentarze pozwoliły mi dostrzec, że szalona pogoń za osiągami i drogowymi szaleństwami to nie jest jedyna słuszna droga rozwoju. Tu jest świat wirtualny i wiecie - można wszystko na spokojnie obgadac. W świecie realnym za to zdarza się spotkac w paru na sprzętach przy jakiejś stacji benzynowej. Rozpoczyna się standartowe dreptanie w okół maszyny niczym John Wayne, robienie mądrych min i prężenie muskułów oraz snucie opowieści na temat własnego przekozactwa. W grupie czasem trzeba dawac radę. Nie ma czasu się zastanawiac, bo .. trzeba zapierdalac i nie zostawac w tyle. Ja pojąłem w końcu, że nie musze byc najszybszym skurwysynem w promieniu dwustu kilometrów. Mój blog, Wasze wpisy i jeszcze parę rzeczy pomogły mi to zrozumiec i przetrawic. Bo usłyszec, pomyśleci  zastanowic się ..a wprowadzic zmiany w życie - to nie to samo.

     Oczywiście sporo rzeczy spieprzyłem po drodze, na przykład nie doprowadziłem do końca swojego pomysłu opublikowania dwóch serii, które planowałem, czyli ''Akademia Bezpiecznego Zapierdalania'' i ''Mój Test''. Ta druga powstanie wkrótce, bo zamierzam dalej rozwijac się na innych motocyklach, włącznie z wynajęciem na cały dzień litrowego Gixxer-a i sprawdzeniem na własnej skórze jak mój kościec zniesie przez parenaście godzin radykalną pozycję sportowa.

     Ten wpis chciałem poczynic zatem ku Waszej wiadomości, to znaczy podzielic się z danymi na temat odnotowanej na nim aktywności. Jest tak, że po zalogowaniu się na swoją kartę bloger widzi np. zakładkę z opisem ''statystyki bloga'' Gdy tam dzisiaj zajrzałem próbując podsumowac ten miniony rok zobaczyłem takie oto cyferki:

     - przez minione 365 dni uczyniłem tutaj 41 wpisów.

     - wpisy te skomentowaliście 185 razy.

     - w tym miesiącu blog odwiedzony został 1143 razy.

     - średnia ilośc dziennych zaglądnięc tutaj, kiedy nie ma ''nic nowego'' to 60.

     - największą sympatią cieszył się wpis ''125 centymetrów'' - 3056 odsłon.

     - przez wszystkie te 365 dni wstąpiliście tutaj 29625 razy....

      ... czyli według polskiej normy miar i wag : w huj !

      Uważam, że to bardzo dużo między innymi  dlatego, że mój styl może byc nieco męczący dla przecietnego czytelnika. Sporo przeklinam, często się mylę, wciąż się powtarzam i nie przemyśliwuje gruntownie swoich postów. Jestem leniwy i wychodzi jak wychodzi. Jednak, jest we mnie pasja - jak to kiedyś powiedział mój koleżka : ja kocham wszystkie motocykle. Skuty, armatury, golasy, plastiki i obłożone kuframi turystyki. Temat ten roztrząsam prawie na okrągło. Powaga. Jak jadę dostawczakiem w trasie wypatruje motocykli, ciągle gadam o sprzętach, jeżdziłbym najlepiej na okrągło a jak śpię to śnią mi się manetki i akcesoryjne tłumiki. Jak słyszę dżwięk puchy na mieście zaczynam kręcic w głową w kółko jak głodna żyrafa. Myślałem, że mnie to wszystko szybko puści, tak jak wiele moich wcześniejszych porzuconych zainteresowań, ale tu jest inaczej. Coś jest w tych motocyklach i tej specyficznej kulturze, co nie daje mi spokoju.

     Więc niektórzy lubią o tym coś napisac, lub przeczytac, a inni nie. Przez ten rok policzyłem, że 39 osób założyło tutaj nowe blogi. Sprawdziłem jeszcze rok do tyłu i było ich wtedy chyba 43. Mała różnica, prawie żadna.

     Ja osobiście bardzo lubię czytac wpisy tych, którzy tu publikują i prawie codziennie zaglądam co słychac nowego. Wizytowałem też inne, niezależne blogi, ale jakoś się w nie nie wciągnąłem. Oczywiscie mam świadomośc, że nowi blogerzy nie pojawiaja się tu ni z gruchy ni z pietruchy. Pewnie robią tak jak ja zrobiłem, czyli czytają co piszą inni i nagle bach! pada decyzja o założeniu własnego kąta. Mnie nie było łatwo, bo spodziewałem się, że zostane zabity śmiechem za męczenie o tych moich śmiesznych rowerkach górskich. Ale to była geneza z której powstała tkanka i nie mogłem tego pominąc. No i...jakoś to poszło.

     Szkoda mi tylko tych blogów, których już nie ma, a które czytałem sobie tutaj. Poznałem na tyle, na ile to możliwe ich bochaterów oraz  motocyklowe perypetie, które przechodzili. Potem znikneli gdzieś i porzucili swoje dzieła wiszące na cyfrowym śmietniku samotne, opuszczone, niedokończone.

     No a teraz sezon się zaczął ''moto grają swoją muzę'', zabawa nabiera tempa. Wszystkim, którzy komentowali moje wpisy i czytali wypociny chciałbym jeszcze raz podziękowac. Bez wazelinowania, tak od serca. Niczym niegdyś Max Cavalera na koncercie w naszym pięknym kraju, balansujący na krawędzi sceny, tak Początkujący Motocyklista mówi Wam : Cieeeenkuja !!!

Komentarze : 4
2015-03-22 21:34:26 dawid etc

Na rozgrzaną patelnię wlewasz niewielką ilość oliwy, dodajesz rozgnieciony ząbek czosnku i pokrojone suszone pomidory. Wsypujesz rozmrożone, umyte krewetki i wlewasz pół szklanki klarowanego masła, dodajesz porządny chlust białego wytrawnego wina - tego samego, które podasz do popijania, więc dobrego. Przykrywasz patelnię pokrywką i dusisz przez 3 minuty. Podajesz z bagietką lub ciabattą, bo pięknie wchłania sos. Smacznego. ;)))))))))

2015-03-19 22:48:43 gregor1365

Czytam Twoje wpisy bo są po prostu fajne, a i też wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. Idąc ulicą, stojąc na czerwonym świetle przepuszczam zielone żeby tylko zobaczyć jak przypadkowe moto rusza na swoim zielonym przecinając krajobraz. Napisałeś kiedyś że kawa 750 S słabo wygląda- dziś na skrzyżowaniu na czerwonym stała dumna i prężyła się do skoku- kurde moto na żywo a na zdjęciach to jest kosmiczna różnica. Poszła w swoją stronę pięknym łukiem...ehh stajnia pusta.
jeszcze trochę...

2015-03-18 23:05:35 sirturek

Mieszkam pod miastem, wokół lasy, generalnie spokój. Parę dni temu wyszedłem późnym wieczorem przed dom zaczerpnąć świeżego powietrza, wszędzie ciemno jak w .... a po wsi niesie się dźwięk "enynynyny" jakaś rzędówka piłowana do odcinki. Panowie - Wiosna - to już pewne.

2015-03-18 20:35:39 DominikNC

No i fajnie!

  • Dodaj komentarz

Archiwum

Kategorie