• » RiderBlog
  • » jazda-na-kuli
  • » już pożegnania nadszedł czas, czyli szósty rok na cyfrowym śmietnisku.
Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

24.03.2019 16:16

już pożegnania nadszedł czas, czyli szósty rok na cyfrowym śmietnisku.

tak, tak - koniec blogowania nieuchronnie się zbliża, a zwiastują go znaki na niebie i ziemi. jak co roku publikując marcowe statystyki, korzystam z okazji i pomalutku będę się z Wami żegnał.

 

     Na Riderbloga zacząłem zaglądać w 2012 roku, natomiast mój blog Jazda na Kuli powstał w marcu 2014 roku i zawsze w marcu, na rocznicę, publikowałem statystyki bloga, czyli treść zakładki niewidocznej dla czytelników,a jedynie dla samego autora. Na dzień dzisiejszy, jak to mawia klasyk, wygląda to następująco:

      1. Na blogu opublikowałem 197 artykułów 

      2. Artykuły skomentowaliście 1434 razy

      3. Blog ma średnio 30 do 110 odwiedzin dziennie

      4. Liczba wszystkich odsłon bloga to 297978 

     Od mojej zeszłorocznej publikacji marcowych statystyk, w której to przepowiadałem już upadek Riderbloga, sytuacja jedynie się pogorszyła, zgodnie z przepowiedniami. Jak to śpiewała pewna rodzima pieśniarka - nic nie może przecież wiecznie trwać. Tak to jest panowie i panie, wszystko w życiu ma swój czas.

      Jakiś czas temu pisałem o odchodzących z tej platformy blogerach, odchodzących z różnych przyczyn. Wtedy, w komentarzach ktoś napisał, że "smutne jest to, że większość nawet się nie pożegnała" . Kiedy teraz myślę o tym w kontekście ostatnich problemów z logowaniem na Riderbloga, to jest coś, czego na prawdę nie umiałbym odżałować, a mianowice tego, że nie zdążyłbym pożegnać się z Wami, moimi niesamowitymi czytelnikami.

     Nie oszukujmy się moi drodzy - nadchodzi już koniec. Koniec blogowania narasta we mnie od dłuższego czasu, ale jest on też widoczny na platformie, jedno wpływa na drugie. Redakcja Ścigacza zrezygnowała z promowania naszych wpisów na swoim fejsbukowym fanpejdżu, niejako skazując Riderbloga na brak dalszego rozwoju. Od dłuższego czasu wiedzą już, że ta formuła już się zużyła i pewnego razu przyjdzie taki dzień, że stronka zniknie z internetu. Ja broń boże nie chowam urazy - trafiłem na blogu w taki czas, ze chyba nie mogłem lepiej,  a otrzymane od redakcji statuetki zostaną ze mną na zawsze. Korzystając z okazji dziękuję jeszcze raz redakcji Ścigacza i wszystkim czytelnikom, za te wyróżnienia i za możliwości, jakie otworzył przede mną Riderblog. Kuźwa, miałem farta.

     A to, ze właśnie się kończy jego czas ... no cóż, takie życie, o tym śpiewał już inny nasz twórca, że zwykle coś jest , a póżniej tego nie ma. Był taki moment, że redakcja Ścigacza próbowała zastymulować rozwój tej blogowej przestrzeni, ale czasy się zmieniły. Ludzie coraz mniej czytają ... a także coraz mniej jeżdżą na motocyklach.

     Tak, że tego - wielkie dzięki dla tych, którzy dotarli ze mną aż tutaj. Wiem, że te 30-1100 odsłon bloga dziennie, to głównie czytelnicy, którzy trafiają bezpośrednio z głównej Ścigacza.pl i zostają przez chwilę z czystej ciekawości. Ale jest też stara gwardia, która zagląda i czyta regularnie moje dokumentacje rozwoju motocyklisty i do nich kieruję szczególne podziękowania. To jest sól tej platformy, jej prawdziwy rdzeń.

     Dla nich też, dla tej elity oldskulowych czytelników  Riderblogerów, powstanie jeszcze kilka - kilkanaście tekstów. Nie będzie już testów motocykli, ani filozoficznych rozważań, w tym momencie żegnam się z dotychczasową formułą mojej twórczości. Teksty, które powstaną, będą się trzymać ściśle konwencji dokumentalnej, czyli opowiadać o dalszym rozwój motocyklisty (bądź też jego powolnym regresie), a właściwie relacjonować co tam u nas słychać i jak spisują się nasze sprzęty. Będę je zamieszczał nieregularnie, głównie po to, że jak ktoś tam raz na pół roku sobie o mnie przypomni i wejdzie na bloga, aby sprawdzić co tam u mnie, to znajdzie  jakąś treść i aktualizację moich dalszych motocyklowych losów. To jestem winien i warto będzie zadziałać tu co jakiś czas - chociażby w podzięce za poświęconą mi dotychczas uwagę.

     Wielu blogerów opuszczając tę platformę skasowało swoje wpisy, bądź przeniosło je na swoje osobne blogi. Ja nie podążę tą drogą - osobnego bloga i tak mało kto przeczyta w tych czasach, a kasowanie treści niejako na złość, żeby Ścigacz nie miał wyświetleń, też jakoś nic by mi nie dało. Niech zostanie po mnie ślad, a w ogóle to marzyło by mi się, żeby ktoś kiedyś odnalazł moje artykuły, jako źródło przydatnej mu wiedzy, za którą nie będzie musiał zapłacić ani grosza  - nauczy się na moich błędach i za moje pieniądze.

    Czy jestem zatem jak muzyk ogłaszający swój koniec kariery, po to żeby później móc zarobić na wielkim come back'u? Niestety to nie ta branża, a poza tym, to trzeba też mieć do czego wracać. A tak jak napisałem powyżej - czas Riderbloga nieuchronnie się kończy. Jak wszystko, kiedyś. Moja twórczość jest coraz mniej ciekawa, wygasła w niej pasja neofity, widzę to wyraźnie, kiedy czytam swoje stare artykuły. Regularne zamęczanie Was opowieściami jak to aktualnie nie mam ochoty pojeździć na motocyklu, też nie ma już większego sensu. Wolę, abyście zapamiętali moje szalone wyczyny i motocyklowe arcydzieła, a nie blogera, który wypalił się do cna i w kółko wali te same smuty. Zawsze lepiej jest odejść z podniesioną głową.

     Dobrze jest bowiem wiedzieć, kiedy należy ze sceny zejść. 

 

 

 

 

Tradycyjnie lewa i pozdrawiam serdecznie! Udanego sezonu.

Komentarze : 10
2019-04-25 10:23:46 FilipSki

Wielka, wielka szkoda! Oby Twoja pasja do jeżdżenia lekko odżyła i ochota na testy również. Nawet dla siebie samego, niekoniecznie dla bloga.
Do przeczytania!

2019-03-31 10:56:54 jazda na kuli

wielkie dzięki za taki miły odzew na mojego pożelgnalnego wpisa. cała ta sytuacja pozostawiła we mnie wrażenie, jakbym musiał to wszystko jeszcze gruntownej przemyśleć...
zwłaszcza, że wspominane zmiany wciąż następują. wczoraj pojechaliśmy z agą na tygrysku do czeskiej miejscowości frydek-mistek. siła wiatru nie przekraczała 10km/h i cały czas świeciło słoneczko. dystans nie był może jakiś imponujący, w sumie wyszło koło 300 kilo, ale super się jeździło, w myśl mojego hasła na ten sezon - "na spokojnie, turystycznie". samo miasto polecamy na wycieczkę jednodniową z południa polski, jest ciekawy rynek, z knajpką, zamek z fajnym widokiem na panoramę przedmieść i rzekę w dole.
cała traskę zrobiliśmy w dość wolnym jak na nas tempie, nawet na ekspresówce jechałem tak ze 110, wtedy jakość ciszej buczał akcesoryjny leoś. wspominając serię niemiłych ostrzeżeń z końcówki poprzedniego roku, staram się jeździć znów bardziej asekuracyjnie, jakby powrócić do filozofii jazdy pierwszego sezonu, kiedy to człowiek nie czyni rutynowych założeń.
w końcu dziedzictwo ośmiu bezglebowych sezonów należy pielęgnować i dbać o nie jak o prawdziwy skarb ;)
lewa!

2019-03-28 07:57:43 Vstrom_XT

Cześć,
wspominałeś, że opiszesz swoje plany zmian przyszłego moto na Multistradę lub starszy GS 1200, zmiany samej jazdy na moto na rzadsze a dłuższe wycieczki itp. Ostatnio nawet inspirowałeś się bułgarskim youtuberem Adventure, który preferuje mniejsze inwestycje w sprzęt ale przemyślane (mała Tenera) a więcej w podróże. Co słychać w tym temacie ??
Pozdrawiam T.

2019-03-26 22:43:02 Marcin Jan

a wszystko przez to że nie ma już "rzędu wysokich tuji" ;)
Kurła wrzuciłem sobie losowo parę wpisów z 2015, 16
no było tłusto :), naprawdę masz fajny styl pisania i nie musi być o moto.
Całkiem przypadkiem wpadłem też na ten wpis :)
https://jazda-na-kuli.riderblog.pl/Slitasny_blogasek,b3880.html

Tak patrząc szerzej taki Złomnik to już siwą ma brodę, pamiętam jak pierwszy raz trafiłem na jego blog to musiał być to jakiś sam początek ponieważ nie przeczytane wpisy to było tylko paręnaście wpisów wstecz. Ile to lat 17? może więcej. Jednego dnia zamknął złomnik.pl a otworzył poznajemysamochody.pl , hehe pamiętam komentarze "że nie wyrażamy zgody" :) Po drodze gość kombinował z formułą bloga, czy to w zakresie tematów czy to w zakresie środka przekazu. Normalne.
Piszę to po to abyś...ten tego nie znikał.

2019-03-26 20:49:28 okularbebe

Donguralesko rapował "dwajścia lat minęło dziadzia ciągle napier..ala..."

i że "zara zara" i że "stary to dopiero bende" itd. itp

Daj se dychnąć. a potem znów naPisz coś. Dzięki za to co robisz, na kuli.

2019-03-25 15:57:05 MarekW83

Cześć.

To będzie mój pierwszy komentarz chociaż przeczytałem wszystkie twoje wpisy.
Dzięki za ten "dziennik". Nie raz i nie dwa miałem wrażenie, że mógłbym się sam pod niektórymi tekstami podpisać. Sam przeszedłem drogę od jawki 50 do gsxra 750 i przeżywałem te wszystkie zajawki/momenty/rozkminy/zwątpienia. W zeszłym roku sprzedałem motocykl, bo nie chciało mi się jeździć - dzięki temu blogowi zrozumiałem, że to nie koniec świata i że inni też tak mają.

Nie wiem czy masz świadomość, że oprócz kolei losu motocyklisty stworzyłeś powieść o życiu pokolenia gdzie motocykl jest w centrum, ale Ty pokazywałeś go na tle naszego życia. Wrzuty dotyczące pracy, miasta, wspomnień, czasów w których dorastaliśmy, nawet komentarze twojego taty jakbym swojego ojca słyszał&#128521; - za to największe podziękowania, że przeniosłeś mnie do czasów z przeszłości i do tych pierwszych odczuć - czułem jakbym znowu pierwszy raz latał MZtą po lesie, pierwszy raz jechał banditem, vfrą, bał się swojego srada...

Gdybyś jednak zdecydował się wrzucić całość na wirtualny cmentarz to podaj proszę adres. Ja będę z przyzwyczajenia zaglądał na Ścigacz tylko po to żeby kliknąć Blogi i może czasem coś od Ciebie znajdę.

Dzięki wielkie i powodzenia.

2019-03-25 13:02:39 Calmly

Twój wpis wywołał u mnie wrażenie że zaraz ktoś umrze :). Jest to oczywiście nonsens, dlatego że pewnie masz się dobrze, lecz proza życia zatarła szaleńczą chęć spędzania wolnego czasu w siodle motocykla. Trzeba czasami odpuścić, aby ponownie po czasie znowu to poczuć, ze wzmożoną siłą, w innej świadomości własnego jestestwa. To naturalne.

Wczoraj była piękna pogoda na wyspie. Podszedłem do sąsiada mieszkającego na przeciwko i podarowałem mu wosk w spray&#8217;u od castrol&#8217;a do jego Z1000SX. Ucieszył się i podziękował. Kawasaki stała tuż obok i czekała na wykonanie okrążenia zapoznawczego w nowym sezonie.

Na szczęście mam jeszcze jedną puszkę tego wosku w garażu którego już nie oddałem dlatego, żeby móc wypolerować choćby rower czy poszycie wozu przy ładnej pogodzie, to odpręża. Motocykla w tej chwili nie posiadam przy sobie, co nie zmienia faktu bycia czujnym obserwatorem. Motocykle są na tyle silne w oddziaływaniu na moją psychikę że zawsze pozostaną w mojej głowie, niezależnie od okoliczności przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Co lubię w tej materii, fakt że wniosły gigantyczny ładunek energii do mojego życia, przez zaistnienie różnych sytuacji o których można było przeczytać na rider blogu, jak i poznania sporej części ludzi z którymi do dziś można nawiązać nie kończącą się dyskusje na temat jednośladów i nie tylko.

Powodzenia

2019-03-25 08:27:27 Marek Ducati

Bardzo smutna wiadomość :( Codziennie w rano odpalałem scigacz.pl i zakładka BLOG w nadziei że przeczytam Twój kolejny świetny tekst. Życzę Ci przede wszystkim radości z jazdy! Trzymaj się mistrzu ;)

2019-03-24 23:09:12 Erjot

Dzięki za te wszystkie lata i wpisy. Trafiłem tu, pewnie jak większość, zupełnie przypadkiem, bo nigdy nie czytałem żadnego bloga i tak już zostałem. Ta pasja oraz prawdziwa naturalność w jej przekazywaniu była fascynująca i zarazem bliska mojej. Twój blog był mi pomocny w trudnych chwilach po stracie przyjaciela.
Szkoda, że nic nie trwa wiecznie ale tak już musi być. Moja przygoda motocyklowa wygląda ostatnio marnie ale mam ciągle nadzieję na drugą młodość tylko już w innym wydaniu. Będzie mi brakowało Twojego bloga bo stał się on już częścią mojego motocyklowego życia.

2019-03-24 16:45:28 From_north_PL

:( jak piszesz - czasu zatrzymać się nie da, ale może lepiej mówić o ewolucji niż definitywnym końcu. Blogi umierają, ludzie je tworzący przestają znajdować w sobie pasję dalszego pisania, a następne pokolenia, no cóż... Bardziej w stronę videoblogowania na jutubie idzie niż składanego przelewania myśli na wirtualny papier, takie czasy. Tak czy inaczej-szkoda.

  • Dodaj komentarz

Archiwum

Kategorie