Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

17.07.2019 18:29

kiedyś to byli motocykle

 

     Jak myślałem o motocyklach przez te wszystkie lata, zanim zrobiłem prawo jazdy , to zawsze widziałem siebie na klasycznym motorze z okrągłą lampą, w kolorze czarnym bądź czerwonym. W spranych jeansach i czarnym t-shircie, albo ewentualnie  w czarnej skórzanej kurtce, kiedy mijane przeze mnie okoliczności przyrody zaczełyby spowijać chłodne macki wieczornych mgieł.Te upodobania pewnie mają korzenie w moim dzieciństwie, kiedy to na ulicach jezdziło mnóstwo motocykli z okrągłymi lampami na przodzie właśnie. Do dzisiaj w świadomości społecznej tak właśnie wygląda archetyp motocykla.

     Potem kupiłem taki właśnie czarny motor, pierwsze poważne dwa kółka. Jednakże, fascynacja nowoczesnymi osiągami, pchała mnie do coraz to nowych zmian w kierunku bardziej nowoczesnej motoryzacji. Teraz z koleii, po tych wszystkich latach, kiedy osiągi i ciągły pośpiech zaczynają już trochę nużyć, stare, bazowe koncepcje powoli wracają do gry. Zmiana mojego turystycznego enduro na nowsze turystyczne enduro, szybsze bądź lepsze poza asfaltem, bardziej naszpikowane elektroniką - to opcja, która coraz mniej do mnie przemawia. 

     Bo ileż można ścigać się ze wszystkimi, obsesyjnie domykać opony na zakrętach, czy pchać się na krawędzi wywrotki w każdą możliwą szczelinę. Przychodzi taki moment, że jazda nastawiona na  ciągły techniczny efekt zaczyna męczyć, kiedy to człowiek po codziennych dwustu kilometrach w aucie nie ma już ochoty na sportowe, epicie wyczyny. Chciałby się po prostu w weekend spokojnie gdzieś przejechać, tak normalnie, bez napinki. I bez natrętnego imperatywu wyprzedzania wszystkiego co tylko pojawi się w zasięgu wzroku 

     Tak więc czasem próbuję sobie tak spokojnie jeździć tym naszym tygryskiem, ale niespecjalnie mi to wychodzi. On nie ma tego spokoju w sobie. To jest jednak szybki motocykl, o gwałtownej, trzycylindrowej reakcji na gaz i o piecu  wzmocnionym sportowym kominem, przypominającym wygarem wycie czterocylindrówek. W którym biegi najlepiej wbijać wysokoobrotowo, tak przy 6-8 tys rpm, kiedy to najlepiej klikają. Na dodatek trzeba trochę nimi powachlować, nie tak jak w potężnych fałkach, gdzie objedziesz miasto na jedynce i dwójce, max trójce. Zmierzam do tego, że ostatnio zauważyłem u siebie zbytnią nerwowość - jeżdżę gwałtownie, atakuje wszystko co się da, pcham się wszędzie czuje ciągłą presje czasu, nie odpoczywam podczas jazdy, spieszę się nie wiadomo dokąd. Przebijam biegami góra dół przy ciągłych zmianach prędkości, męczę się tym szybko. A wyjeżdżam coraz rzadziej, trenuje zatem mniej, przez co jeżdżę coraz słabiej. Szarpana jazda irytuje mnie coraz bardziej, kiedy nie mogę pogonić, gdy ktoś mnie przyblokuje....a przecież samochodem poruszam bardzo spokojnie i równo. Tylko, że samochód ów jest bardzo słaby, o rachitycznym silniczku zasilanym instalacją lpg. Czaicie bazę? 

      Nie piszę więc dzisiaj tylko o samej zmianie motocykla, ale generalnie o innej koncepcji motocyklizmu, o zmianie dotychczasowej optyki.

     Tak że zobaczcie jaka ironia - zmieniałem motocykle na coraz mocniejsze i sprawniejsze, a teraz coraz częściej marzy mi się szpej o łagodniejszym charakterze, gdzie przecież 95 koni w moim tigerze to też nie jest żadne szaleństwo. Tak to się wszystko ciągle zmienia, dokumentacja rozwoju motocyklisty się dokumentuje, a ja najwyraźniej się starzeje.

     Mimo, że już ponad rok przygotowuje się do jego zmiany, to tiger 800 na razie z nami zostaje, niewykluczone że jeszcze na następny sezon także. Ja rozglądam się za używanym motocyklem o zupełnie innym przeznaczeniu i charakterze, który najchętniej kupiłbym jeszcze w tym sezonie. Myślę, że przez jakiś czas będę miał oba jednocześnie - mam jeszcze na tapecie parę stricte turystycznych tras do zrobienia, więc nie ma co działać pochopnie, przewracać świata do góry nogami. Poza tym, zimą i jesienią, kiedy nie jeździmy też w pewien sposób dojrzewamy i zmieniamy wspomnianą optykę, a kolejny sezon zaczynamy przeważnie troszkę inaczej niż poprzedni, z innymi doświadczeniami i przemyśleniami na karku.

     Patrzę więc powoli za surowym, ciężkim motocyklem z okrągłą lampą jak w lokomotywie. Koniecznie zasilanego wielkim, dudniącym piecem w układzie v, który trzepie niemiłosiernie całą konstrukcją, że aż ledwo co widać cokolwiek w lusterkach. Czytam o nich, ucze się modeli i różnic między nimi, ażeby w przyszłości trafić na tego konkretnego sprzęta, klasycznego w formie motocykiela.

     Czarnego.

     Prawie takiego, jak robili kiedyś.

Komentarze : 4
2019-07-30 13:43:56 Sławek P.

Powodzenia w szukaniu.
https://swiatmotocykli.pl/motocykle/moto-guzzi-breva-v-750ie/

2019-07-25 07:13:18 Calmly

Droga każdego z nas wyglada inaczej. Wspólną cechą jest chyba jednak to że wracamy do źródła z którego pochodzimy.
Okrągła lampa w motocyklu jest pierwowzorem, nie ma lepszej koncepcji. Chyba że model speed triple z podwójnym zestawem okrągłych lamp z przodu, czyste szaleństwo.
Co do starości, to prędzej użył bym słowa dojrzały. Bo z wiekiem stajemy się przecież bardziej dojrzali a nie starzy? Tak to widzę.

2019-07-24 10:08:45 jazda na kuli

komentarze ruszyły, dzięki za pomoc alonzo.

2019-07-24 09:31:49 Tomek Jarosławski

Słusznie

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Bandit.
[zdjęć: 2]

Archiwum

Kategorie