02.09.2018 17:25
moda na pity
W lipcu, pewna szkoła motocyklowa z mojego miasta zorganizowała na jego terenie wydarzenie, które miało przybliżyć motocyklistom temat pit bike'ów. Zorganizowano plac asfaltowy z wydzielonym mini torem. Pojawiłem się na miejscu, wpisałem na listę startową i uiściłem trzydzieści złotych cebulionów za dwadzieścia pięć minut jazdy na tym małym, śmiesznie wyglądającym wynalazku.
W sumie to myślałem, że nic z tego nie będzie, bo tuż przed wyznaczoną godziną niebo zasnuło się na granatowo, a porywisty wiatr bezlitośnie szarpał koronami drzew i proporczykami na placu manewrowym. Kilka z nich urwało się z uwięzi i suneło w różnych kierunkach po spękanym asfalcie. Ekipa od śmiesznych motorków, zadzierając daszki kolorowych czapek w niebo, na którym rozgrywała się mroczna chmuriada, rozpoczęła pakowanie swojego dobytku na motocyklowe przyczepki. Wyglądało to trochę beznadziejnie, ale myślę sobie, co mi tam, chociaż się zapytam, a nuż się uda i jeszcze mnie wypuszczą. A jak zacznie lać, to się najwyżej zwinę pod zadaszenie.
Udało się. Koleżka wprawnym kopem odpalił mojego pita, zainkasował wspomnianą należność po czym zapytał, czy kiedyś jeździłem. Dolewając do motka paliwa z bańki objaśnił na szybko, że najważniejsze to zwrócić uwagę na biegi. Mianowicie skrzynia chodzi na odwrót niż w tradycyjnym motocyklu, czyli jedynkę wbijam do góry, a pozostałe trzy biegi w dół. Przypomina to skrzynie z motocykli jeżdżących w wyścigach na torze i ma na celu ułatwienie operowanie dzwignią w głębokich złożeniach. Mowiąc wprost łatwiej jest wbić wyższy bieg naciskając z góry. But znajdujący się bowiem pod dzwignią i tuż nad asfaletem mógłby być wtedy sporym utrudnieniem.
Mój motorek to był produkt (czy może składak z chińskich komponentów, nie wiem dokładnie) polskiej firmy MRF o pojemności 120cm napędzany czterosówową jednocylindrówką. Waga około siedemdziesięciu kilo, moc na poziomie dziewięciu koni mechanicznych. Z początku czułem się na nim nieco kretyńsko, kolana sterczały mi na boki i wyglądałem pewnie jakbym zajebał go jakiemuś dziecku z podstawówki.
Najpier narobiłem wiochy, nie ogarnąwszy granic jakie pachołki wyznaczają torowi i jezdziłem anemicznie we wszystkich kierunkach. Tylko ja byłem na placu i wbiwszy z marszu nie miałem okazji zobaczyć jak jeżdżą inni. Koleżka z obsługi na szczęście szybko mnie wyłapał, kazał się zatrzymać i objaśnił jak mam się poruszać. Kiedy już zakumałem, zaczeła się prawdziwa zabawa. Czarne chumury i burzowy wiatr zniknęly gdzieś sobie, a ja zacząlem dostrzegać jedynie asfal, pachołki i swoje rękawiczki zaciśnięte na cieńkich manetkach.
Pit miał na felgach torowe ogumienie bez bieżnika, o brzegach poszarpanych i nie wzbudzających szczególnego zaufania. Pozory jednak myliły i okazało się, że to wszystko całkiem nieźle klei. Że klei zajebiście. Tor miał ze cztery, pięć zakrętów i szykany po drodze, a ja z każdym okrążeniem czułem się coraz pewniej. W momencie zapomniałem, ze wyglądam jak niepełnosprawny na dziecięcej hulajnodze i przestałem zupełnie zwracać uwagę na obserwujących mnie ludków. Wkręciłem się na maxa.
Na picie siedzi się nisko nad ziemią i wrażenie w zakrętach miałem takie, jakby ciężko mi się było na nim przewrócić. Lekkość sprzęta powodowała, że nieomal przemawiał on do mnie poprzez kierownicę informując co się dzieje z naszym tandemem. Jakby to określić bardziej obrazowo...bardzo pewnie czułem się na tym motorku i wydawało mi się, że kontroluję go doskonale, z każdym metrem coraz lepiej. Nieomal czułem na ramionach, jak przednie koło chodzi po zakrętach, czułem tą zwrotność i kontakt z podłożem - wrażenie nieznane z mojego motocykla.
Dziewięć koni to nie jest niska moc, biorąc pod uwagę ciasną charakterystykę tamtego a'la toru. Z początku używałem hamulców i jedynie drugiego biegu, piłując go coraz wyżej by jechać szybciej. Potem przestałem w ogóle hamować, a na wyjściu z przedostatniego winkielka miałem już takie obroty, że mogłem wbić trójkę, ale tylko na jakieś trzy sekundy. Od razu bowiem potrzebna była agresywna redukcja i złożenie się w kolejny ciasny winkielek między pachołkami. Właściwie można to było robić dalej na tej dwójce, ale frajda z wbicia trójki była kapitalna, no i ta póżniejsza redukcja dawała fajne, wyścigowe wrażenia.
Przez parę ostatnich minut miałem wrażenie, że wyciskam z pita ostatnie soki i trochę żałuję, że jechałem sam, a nie z jakimś doświadczonym mega kocurem. Mógłbym wtedy zobaczyć jak objeżdża mnie na winklach i co jeszcze można zrobić z tym motocyklem. Z drugiej strony miałem na tyle miejsca i swobody, żeby samemu, na spokojnie zrobić pierwsze wjeżdżenie w tą kategorię.
Kiedy oddawałem maszynkę na przyczepkę, byłem zachwycony. To było coś nowego, to było coś świeżego, a na dodatek miałem wrażenie, że sporo z tego wyniosłem. Niby to tylko dwadzieścia pięć minut, ale powtarzalność tych paru winkielków spowodowała, że nauczyłem się je pokonywać w optymalny sposób i dynamika rozwoju moich pitowych umiejętności zaskoczyła mnie zupełnie, szybkość przyrostu tej wiedzy, jej efektywność.
Po jeżdzie bolały mnie barki i nadgarstki. Cisnąc po torze nie czułem tego skupienia, nie miałem świadomości jak ten śmieszny motorek uruchomił we mnie pokłady koncentracji. Ile pracy mięśniowej zostało włożone w sterowanie pomiędzy pachołkami, jak praca ciałem pomagała w obieraniu najlepszej trasy przejazdu. Pit warczał wojowniczo, mała kierownica lekko pracowała w dłoniach, a sterczące na boki kolana nieomal namacalnie ułatwiały sterowanie tym mini krosem.
Na sam konec przypałętał się jeszcze jeden entuzjasta, który wyjechał zaraz po mnie. Kiedy zbierałem się już do odjazdu, na jednym z zakrętów za mocno wcisnął przedni hamulec, nie wiadomo po co. Pit poleciał na glebę, a gościu wraz z nim. Lecąc spróbował zamortyzować uderzenie dłonią, potem odbił się barkiem, zrobił fikołka i poturlał się po betonie. Prędkość przy której pit zrzucił go ze swego grzbietu to było ja wiem, może z trzydzieści na godzinę, a wyglądało to nie za ciekawie. Uderzenie potargało mu rękawicę, a tak to nic poważnego się nie stało. Ja jednak na długo zapamiętam głośny, przerażający dźwięk jaki wtedy usłyszałem. Dzwięk kasku walącego o asfalt.
Po tym wszystkim postanowiłem, że temat warto by było rozwinąć. Wiadomo, człowiek sobie obiecuje pewną aktywność na fali entuzjazmu, a potem proza życia demoluje podobne postanowienia. Tym razem jednak, można by przenieść takie treningi na okres jesienno zimowy, kiedy własny sprzęt jest już zazimowany, a takie wydarzenia organizowane są na halach kartingowych. Oczywiście łatwo nie będzie - trzeba będzie stanąć w szranki z niezłymi wymiataczami, robiącymi to dłużej i lepiej i trzeba będzie przełknąć gorycz własnych ograniczeń. Ale myślę, że warto i do skorzystania z takich treningów szczególnie zachęcam początkujących motocyklistów - śmieszny pit na torze prawdopodobnie sto razy szybciej nauczy prawidłowej jazdy na winklach, niż zwykłe moto w ruchu ulicznym.
Archiwum
- listopad 2024
- wrzesień 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- grudzień 2023
- październik 2023
- sierpień 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- lipiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (15)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)