Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

11.04.2016 21:08

BMW GS 800 i BMW S 1000XR czyli zdumiewający powrót gs osiemset

gdy sezon wyskakuje znienacka jak diabeł z pudełka

    Wiedziałem, że w weekend będzie padac, więc nastawiłem się, że nie wyciągam jeszcze motocykla na parking ażeby nie mókł nieużywany pod rzędem wysokich tui. Co ma się odwlec to nie uciecze a cierpliwemu jak wiadomo wszystko zawsze przychodzi na czas.

    W czwartek, jak to u mnie zwyczajowo w czwartek jestem najbardziej wypruty w całym tygodniu pracy. Powoduje to od lat moją palącą frustrację ponieważ nigdy nie daję rady w normalnej godzinie zajechac na Chudów - a na Chudowie jak wiadomo w czwartki zbierają się lokalni motocykliści.

    Tego czwartku porobiłem co miałem porobic i szykowałem się powoli do snu. Już, już miałem się walnąc na pomiętą pościel rozkładanej otomanki, kiedy tknięty wewnętrzym przeczuciem postanowilem jeszcze zajrzec na maila.

    Bingo!

    Na mailu wisiało wysłane dzień wcześniej zaproszenie na coroczne jazdy testowe motocykli do salonu BMW. Powiało sezonem a prawy nadgarstek zaswędział mnie charakterystycznie. To było to i zaczynało się już jutro. Zajrzałem w ostatnim momencie.

    W palecie motocykli BMW najciekawszą dla mnie pozycją od roku było S1000XR. Jak wiecie wiązałem z tym motocyklem wielkie nadzieje widząc w nim następce Zeta, który powiezie dwie osoby ku zachodzacemu słońcu, ochroni przed wiatrem i deszczem jednocześnie ekscytując fantastycznymi przyspieszeniami i wspanialymi emocjami...

   Zwróccie uwagę, że użyłem czasu przeszłego.

   Tak więc zgłosiłem się na wolny termin w piątek. Okazało się, że na jazdach będzie też RnineT - na niego zatem zapowiedzałem się na sobotę.

    W piątek jeszcze nie padało. Powrzucałem graty na pakę i zajechałem odrobinkę wcześniej pod salon. Na miejscu wyszło, że mam zapas czasu wystarczający na wyjechanie z bieżącą grupą. Znaczyło to mniej więcej, że mogłem pojechac na innym motocyklu i wrócic zdążając na swój termin z S1000XR..chociaż to w sumie nie z grupą w dosłownym tego słowa znaczeniu - oprócz mnie przyszedł na jazdy jeszcze tylko jeden gościu. Zdecydowałem, że jak jest możliwośc to przebieram się szybko i od razu jadę ... tylko czym ?

     Padło na Gs 800, którego zaproponował sprzedawca. Znam ten motocykl dosyc dobrze, jeżdziłem dwoma innymi egzemplarzami, w tym sprzętem należącym do przyjaciela podczas wyjazdu do Finlandii trzy lata temu.  Nie powiem, motor podoba mi się, choc uważam, że dla mnie jest nievo za wysoki ( chyba najwyższy w klasie ) i nie przepadam zbytnio za rzędowymi dwójkami. Zgodziłem się jednakże bo temat tzw. turystrcznych enduro jak wiecie mocno mnie ostatnio pochłania. Zresztą - co bym tam robił czekając aż wrócą :)

     Moi drodzy tak właśnie nietypowo rozpocząłem sezon 2016 - zupełnie nie rozjeżdżony, na nie swoim motocyklu przy temperaturze około dziewięciu stopni i niebie zaciągniętym ciężkimi, ołowianymi chmurami. Niezgrabnie pozapinałem wszystko, założyłem kominiarę i trzasnąłem szczeną kasku. Czułem się dziwnie i zarazem fantastycznie.

     Jazda na przecież doskonale mi znanym i uznawanym za taki sobie Gs 800 okazała się zupełnym zaskoczeniem. Siedziało się bardzo wygodnie i rzeczywiscie wysoko - ale przez to widocznośc i poczucie kontroli było niemal doskonałe. Przednie 21 calowe koło wraz z zawieszeniem prostowało większośc dziur na drodze. W porównaniu z moim ZET'em to Gs przez nie dosłownie przepływał. Zaryzykuje nawet stwierdzenie, że poczułem się..komfortowo, bezpiecznie a zarazem jakoś tak ciekawie. Szeroki i wysoki motocykl turystyczny składał się zamaszczyście w każdy zakręt jak rozpędzony żaglowiec. Zupełnie inaczej niż mój.

    No dobra dziury dziurami ale co z silnikiem ?

    Może dlatego, że była to moja pierwsza jazda w tym sezonie i byłem kompletnie nie rozjeżdżony silnik Gs'a wydał mi się bardzo fajny. Ok, wiem że powiecie - ale jak osiemdziesiąt pięć koni w rzędowej dwójce może byc fajne ? Nie wiem jak odpowiedziec na to pytanie - po prostu zajebiscie mi się jeżdziło. Piec na fabrycznym głośniku nawet nieżle brzmiał i jego moc podczas tamtej jazdy była idealna - nie za duża nie za mała - rozkręcałem więc manetę do oporu czy to w zakrętach, czy to na dziurach. Motor płynął a ja wykorzystywałem prawie całą jego nie za wielką moc. Gdy teraz myślę o tamtej przejażdżce Gs"em na myśl przychodzą mi słowa uznania.

    Nie wiem dlaczego tego dnia S1000XR okazał się dla mnie aż takim rozczarowaniem. Siedziałem na nim na ostatnich targach i zachwycił mnie tłusty kokpit i super szeroka grubaśna kiera. W tamten piątek jednak, zsiadając wprost z GS'a i ruszając XR'em w identyczną objazdówkę po tej samej trasie od razu poczułem, że to nie pyknie. Nie pyknie i już.

    Nie jestem w stanie racjonalnie wyjaśnic, dlaczego motocyklem oferującym teoretycznie warunki jakich teraz poszukuję nie jeżdziło mi się tak dobrze jak powinno. Myślę, że jest to poniekąt dowodem na tezę, że motocykl musi po prostu pasowac i tyle. Że nie zastapią tego żadne osiągi ani parametry. Siadasz, wbijasz jeden, wyjeżdżasz na ulicę i po paru kilometrach powinienieś już wiedziec. Wiedziec czy to jest to, czy nie.

    S1000XR ma kurewsko mocny silnik. Nie idzie tak wściekle i niespodziewanie na pierwszych dwóch biegach na koło jak S1000R ale i tak jest potegą. Ma dwadzieścia koni więcej od mojego Zeta i trochę wiecej momentu obrotowego. Zasila go rzędowa czwórka o ogromnym potencjale czyli mój do niedawna ulubiony rodzaj pieca. A może właśnie tu jest pies pogrzebany - kolejna mocna rzędowa czwóra, gdy chciałoby się już coś innego ?

    Efekt był taki, że ta moc mnie po prostu przytłoczyła. W warunkach w jakich jechałem czyli w małej grupie za przewodnikiem ( tym razem było z pięc osób ) nie wiedziałem za bardzo co własciwie mam z tą mocą zrobic. Puscic ich troche przodem a potem przypierdolic na maxa z manety ? Jechac spokojnie i cieszyc się krajobrazem ? Czy zobaczyc może jak idzie na koło ? Przy ilu odcina ? Do ilu na jedynce pociągnie ?

    Cokolwiek bym nie zrobił było żle. Moc kipiała pode mną sfrustrowana, niewykorzystana. Moja jazda zrobiła się niebezpieczna - gwałtownie przyspieszałem i wyhamowywałem przed poprzedającymi mnie motocyklami. Tłumik strzelał na zejściu prawie jak sportowy wydech, a motor ryczał rasowo.

    Motocykl ewidentnie mnie prowokował. Dopiero w domu, po powrocie zauważyłem, że przez całą jazdę tak naprawdę nie odpoczywałem w ogóle i nie do końca cieszyłem się nią - XR tamtego dnia zdominował mnie - a miało być odwrotnie.To porównanie pokazało, że chyba będę się rozglądał za czymś spokojniejszym.

    Tymczasem trasa wiodła dokładnie tam gdzie wcześniej wiodła GS'em - częściowo po drodzę, troche po autostradzie ale też i po bardzo kiepskiej nawierzchni. Tam gdzie Gs szybko i gładko połykał nierówności dając nawet z tego trochę frajdy na mocno odkręconej manecie tam S1000XR przepadł z kretesem.

    Innymi słowy gdzie poprzednio była zabawa tam zaczęło się zwalnianie i lawirowanie między nierównościami. Tył podskakiwał a jazda stała się męcząca. Nawet bym powiedział  że irytująca. Mimo tego, że po wylocie na autostradę S1000XR rwie do przodu jak wściekły tego dnia, pierwszego dnia mojego nowego sezonu przegrał. Przegrał z gs'em w najważniejszej kategorii, kategori nie dającej się zmierzyc żadną miarą, a która  nazywa się -radośc z jazdy.

    Nie wyciągam jednak z tego dnia zbyt pochopnych wniosków - byłem nierozjeżdżony i moja ocena może byc nieco zniekształcona. Największym osiagnieciem tamtej przygody było odkrycie, że rzędowa dwójka równiez może przynieśc dużo frajdy - a tego właśnie szukam w motocyklu. Również nadmiar wulkanicznej mocy, tak aż absurdalny w obszarze zabudowanym, którym w tych nietypowych okolicznościach przydusił mnie XR, jest wielce zastanawiający...wiecie o co mi chodzi.

    Nastepnego dnia wróciłem do salonu i pojechałem na RnineT - tą jazdę jednak traktuję jako zupełna ciekawostkę i może ją tu opiszę, a może nie. GS'a który niespodziewanie zdobył pierwsze miejsce nie dał się już strącic z piedestału. Rozpisałem się dziś aż za bardzo na jego temat - ale to dla tego że tak mnie zaskoczył. Dobry poczciwy Gs, który teoretycznie nie jedzie i który nijak mnie wczesniej nie fascynował, na którym nie siedziałem od trzech lat od kiedy to takie sobie wywarł na mnie wrażenie. Identyczny prawie egzemplarz który produkują tak jak wtedy go produkowali.

    Bo tak naprawdę Gs 800 jest cały czas taki sam jaki był, on niewiele się zmienił  - to ja się zmieniłem.

 

 

    Jazda Na Kuli.

Komentarze : 4
2016-04-12 22:34:45 Marcin Jan

Imho przy organizacji takich imprez powinno brać się pod uwagę pogodę. I albo przekładają albo robią powtórkę przy lepszej pogodzie.
No chyba że liczą tylko na "prawdziwych motocyklistów" ;) a reszta to miękkie wacki :D.

2016-04-12 09:04:05 Calmly

Przyjemna sprawa z tymi jazdami testowymi. W końcu mozna przewieźć sie na motocyklu który nas inspiruje bez potrzeby kupowania go. Kiedyś tez udało mi sie przewieźć na kawasaki Z1000SX na jeździe testowej. Bardzo przyjemny motocykl o nie nagannej lini i mocnym silniku który liniowo oddaje moc.
To jest najprawdopodobniej klucz do szczęścia. Nie ilość koni mechanicznych, lecz sposób, styl w jakim są oddawane i przy jakich obrotach.
Waga i skok zawieszenia są rownież istotne. Niemcy wiedzieli co robią.


Zatem niech sezon nigdy się nie kończy.

2016-04-11 22:23:09 left 4 dead

na drugi dzień to już w ogóle nikogo nie było :) R 1200RS był, bardzo fajnie na żywo wygląda - trochę jak ścig :) no szkoda, że ta pogoda tak nie wypaliła - moim zdaniem organizują to nieco za wcześnie. Harley robi zawsze w środku lata i jest przez to nieco inaczej

2016-04-11 22:00:14 Marcin Jan

Tobyśmy się o mało co spotkali, zapisałem się ładnie ale jakoś na majla nic nie wpłynęło zwrotnie.
Pewnie jakbym się zjawił osobiście to bym się załapał. Ale że pogoda nie rozpieszczała to nie było presji :).
Zamierzałem właśnie przetestować S 1000 XR oraz R 1200 RS. Ten drugi, bo byłem ciekaw jak śmiga się boxerem.
No nic może następnym razem.

  • Dodaj komentarz

Archiwum

Kategorie