Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

02.11.2016 20:53

Izrael i Autonomia palestyńska.

Izrael i Palestyna, czyli o co tam w ogóle chodzi ?

    W tym roku po raz pierwszy schowałem motocykl na czas urlopu pod dachem. Może dlatego, że jesień w tym roku jest o wiele paskudniejsza od zeszłorocznej i mój motor ostatno dosyć solidnie przemoczyło. Zrobiło mi się go żal i z pewną obawą czy sie zmieści na szerokośc wtoczyłem go z pomocą Agi do pokoju za stróżówką. Kierownica przebrnęła przez ciasne drzwi i Tiger stanął obok czarnej cebeerki z niedbale zarzuconym na grzbiet pokrowcem, której łysy właściciel z kwaśną miną obwieścił mi niedawno, że w tym gównianym sezonie zrobił zaledwie tysiąc kilometrów.

    Wychodząc przez bramę Parkingu Strzeżonego obejrzałem się przez ramię na przysypany zółtymi liścmi plac z majaczącą stróżówka w głębi. Zastanawiałem się czy będzie mi się chciało jeszcze w tym roku wyciągać motocykl z przytulnego, suchego wnętrza. Hmmm..

    Tymczasem nastał początek mojego urlopu i udaliśmy się nań do ogległego o 3,5 godziny lotu Izraela. Generalnie to zawsze chciałem zobaczyć Morze Martwe i Tel Aviv ale dotychczas jakoś się nie układało. Może to i dobrze, bo narastające napięcia między światem arabskim a resztą globu ostatnimi czasy nabierają na intensywności więc i wycieczki w tamte rejony świata sporo potaniały, z czego akurat udało się nam skorzystać.

  Jeśli chodzi o relację z Izraela pod kątem stricte motocyklowym to musze przyznać, że nie ma za bardzo o czym pisać. Chociaż właśnie to może wydawać się ciekawe, no bo jeśli otaczają nas wzgórza z malowniczymi winklami na których leży asfalt świetnej jakości, w kraju gdzie prawie zawsze jest ciepło i sucho - to wydawać by się mogło, że każdy tam pomyka sobie na jakimś jednośladzie. Nic bardzie mylnego, bo tubylcy prawie wcale nie jeżdżą, albo inaczej - jak my tam byliśmy to nie jeździli.

    Ponieważ mieliśmy mylne wyobrażenie o tym kraju, wyniesione głównie z krajowych mediów to teraz w paru zdaniach postaram się nakreślić Wam jak tam jest, z perspektywy zwykłego turysty - dla tych, którzy jeszcze nie byli a być może chcieliby się kiedyś do Izraela wybrać.

   Po pierwsze rozróżniłem sobie terytorium Izraela na na trzy strefy : Autonomię Palestyńską, Strefę Gazy i Izrael jako taki. Jest jeszcze słynny z Wiadomości Zachodni Brzeg Jordanu, ale nie za bardzo kojarzę jaki obecnie ten obszar ma status.

   Wyądowaliśmy w stolicy Izraela, w stosunkowo krótko istniejącym na mapie świata mieście Tel Aviv. Lotnisko jest duże ( autobus jeździ miedzy terminalami ) i nowoczesne. Nasze paszporty zostały zeskanowane i otrzymaliśmy małe karty ze swoim zdjęciem i danymi zezwalające na pobyt w tym kraju. O nic nas nie pytano, a także nie wbito nam słynnej izraelskiej pieczątki, która zamyka wiele drzwi. Odprawa na lotnisku nie różniła się znacznie od innych, a środki bezpieczeństwa przypominały zwykłe standarty na innych lotniskach świata.

    Ponieważ super cena tej imprezy skąś się musiała wziąść, zakwaterowano nas w hotelu w miasteczku Betlejem, na terytorium Autonomii Palestyńskiej, gdzie jest biedniej, brudniej i taniej. Mówiąc w dużym skrócie Autonomia  jest to twór na kształt osobnego kraju, ze swoją stolicą i prezydentem. Zamieszkuje tam głównie ludność arabska utrzymująca się z turystyki, obróbki kamienia i drobnych usług. Nad całym tym obszarem góruje potężny i ponury Mur Bezpieczeństwa, z zasiekami, checkpointami wojskowymi i wieżyczkami karabinów. Każdorazowy wyjazd z tej strefy wiąże się z przejazdem przez odpowiednie kontrolki, ale naszego autokaru ani razu nie kontrolowano tylko zawsze kazano jechać dalej.

    W Autonomii jest biednie i brudno, jak już zdążyłem wspomnieć. Motoryzacyjnie jest taką trochę podróżą w czasie, do krainy Kadetów, Ascon, Fiatów Miraffiori i tym podobnych. Przy krętych, stromych i ciasnych ulicach zobaczycie mnóstwo warsztatów samochodowych utrzymujących tą rachityczną flotę na jako takim chodzie. Jeśli chodzi o motocykle, to nie ma ich tam zbyt wiele. Raz, w nocy widziałem jeden jedyny motor -  kilkunastoletnią CBR 600F, w miejscu przedniej lampy miała niebieskie angel eye za które u nas od razu straciła by dowód rejestracyjny. Napisałem w nocy, bo można było wyjśc po zmroku z hotelu i połazić po okolicy - oczywiście typowy europejczyk czuje się tam nieco nieswojo nawet jak nie wyczuwa żadnej agresji.

     O ile w Autonomi jest dla turysty drogo ( 1,5 l wody - jeden dolar, piwo dwa dolary ) to w Izraelu jest jeszcze drożej. Dostajemy się na jego terytorium przez wspomniany Mur Bezpieczeństwa z którego pokonaniem Palestyńczycy mają spore problemy. Za murem od razu robi się czyściej i nowocześniej, chociaż nie zawsze. Byliśmy np. w mieście Akka ( zamieszkałym w większości przez ludność arabską ) gdzie było świetne stare miasto, suki i port, ale wszystko to niemiłosiernie zasyfiałe i zaniedbane. Z koleji bardziej żydowskie okolice miast takich jak Jerozolima, Hajfa czy Tel Aviv są w o wiele lepszym stanie.  Stare miasto w Jerozolimie, czy w Jaffie to jedne z najurokliwszych starówek jakie w życiu widziałem. Tel Aviv ma fantastyczna plażę publiczną, a ze wzgórz okalających Hajfę roztaczają się jedne z piękniejszych widoków jakie miałem przyjemność oglądać. Izrael jest pięknym krajem.

    W dużych mistach, ktore wymieniłem wreszcie pojawiają się porządne jednoślady. Jest sporo elektrycznych rowerów i maxiskuterów wśród których zdecydowanie dominują Piaggio, Sym i Kymco. Wiele z nich ma założoną akcesoryjną siatkę na siedzenie zapobiegającą poparzeniu. Gdy tam byliśmy temperatura sięgała ponad 30'tu stopn, ale w lato jest ponoć gorąco nie do wytrzymania. Zauważyliśmy także parę dużych sprzętów - GS'a 1200, Diavel'a, KLE 500, S1000RR czy Vulcana 650 - wszystkie z żółtymi tablicami rejestracyjnymi, podczas gdy Autonomia jeździ na  białych z zielonymi cyferkami.

    Najciekawsze jest jednak to, że po wyjeździe z miasta jednoślady tajemniczo gdzieś znikają. Na świetnie utrzymanej głównej autostradzie, czy na drogach wijących się wśród malowniczych wzgórz widziałem przez cały tydzień zaledwie kilka sztuk. Dziwne.

    Jest jeszcze Strefa Gazy, ale tam nie byliśmy, bo nie było po co. Podobno jest to odizolowane terytorium gnębione prawie całkowitym bezrobociem i targane ciągłymi niepokojami społecznymi, miejsce bez żadnej nadziei.

    Co do niepokojów, to Autonomia ma własną Policję ale ta niespecjalnie rzuca się w oczy. Po drugiej stronie Muru Bezpieczeństwa rządzi izraelskie wojsko wyglądem przypominające nieco amerykańskich marines, wiecie : Ray Ban'y na nosie i Marlboro w ustach. Widać ich grupkami w miejscach publicznych, ale niezbyt wielu, nie spotkaliśmy się też z żadnymi rutynowymi kontrolami, które tak nam zapowiadano. Z wyjątkiem placu przy Ścianie Płaczu, gdzie aby dostać się na jego teren, trzeba przejść przez bramki - dla kobiet po prawej, a dla mężczyzn po lewej stronie. Warto jednak poświęcić ten czas na kontrole i zobaczyć potem co dzieje się przy samej Ścianie - szopka jaką  ortodoksyjni żydzi tam odpierdalają w głowie się zwykłemu śmiertelnikowi nie mieści.

    Mnie osobiście uderzył ten brak motocykli, bowiem wyglądało to nieco nienaturalnie. Kiedy jechalismy autokarem wspaniałą, równą i krętą drogą wzdłuż zachodniego brzegu Jordanu nie mogłem w to uwierzyć. Świeciło słoneczko, widoczność była doskonała a na dodatek po obu stronach asfaltu wspinały się po wzgórzach dróżki szutrowe idealne na krosa albo takiego Tiger'ka jak mój. Nie było tam jednak żadnych grup podróżników jak np. w Maroku. Kto wie, może dlatego, że Izrael graniczy z Libanem, Syrią, Jordanią i Egiptem a to chyba nie są najlepsze kierunki na podróże motocyklowe. Ten zmarnowany potencjał, piękne krainy obrócone w ruiny, to jest dla mnie prawdziwa Ściana Płaczu.

    Na koniec jeszcze słówko o chyba najdziwniejszym akwenie na ziemi -  Morzu Martwym, które tak zawsze chciałem zobaczyć. Kapitalna miejscówka, mimo, że na zdjęciach z folderów wygląda dużo lepiej, a przeklęty browar przy plaży kosztuje aż siedem dolców. Ten zbiornik wodny leży 422 metry poniżej poziomu morza, w najgłębszej depresji na ziemi. Woda w nim jest brunatnawa, słona jak mało co i tłusta niczym oliwa. To powoduje, że dotychczas niepływający zaczynają pływać, a ci co pływać umieją, nie dają rady tego sprawnie robić - wyporność jest tak duża, że można jedynie bezproduktywnie pomachać sobie nogami w powietrzu. Niedaleko morza jest też najstarsze bez przerwy funkcjonujące miasto na świecie ( 6 tyś lat a pierwsze osady 9 tyś pne) i nazywa się Jerycho..ale moim skromnym zdaniem to całe słynne Jerycho wyglądało jak zwykła dziura w dupie.

    Posezonowe wakacje szybko nam minęły pozostawiając bardzo pozytywne wrażenie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych odradza podróż w tamte strony a nasze media wciąż zasypują nas relacjami z ataków samobójczych, starć izraelsko-palestyńskich i eksplozji samochodów - pułapek. Ja takich rzeczy tam nie widziałem. Często łapałem się na tym, jak dziwię się niezmiernie, że to jest możliwe - pozornie spokojne życie na jednym skrawku ziemi tych wszystkich nienawidzących się frakcji i wyznań - ortodoksyjnych żydów, arabek w hidżabach, chrześcijan, ateistów, fundamentalistów i nie wiadomo jeszcze kogo. Wydaje mi się, że każdą niezależnie myślącą istotę ludzką najdzie tam swoista refleksja. Refleksja nad bezcelowością i grozą tych wszystkich rytuałów, bogów dla których jedni zabijają drugich za to, że mają inną czapkę na łbie, albo inny krzyżyk w mieszkaniu. Najdziwniejsze jest jednak to, że pojechałem tam wrogo i niechętnie nastawiony do wszystkich, którzy ostatnio coraz głośniej nie szanują naszej kultury, a wróciłem z tego przedziwnego miejsca pełen zadumy nad oczywistym bezsensem konfliktów międzyludzkich, nad zwykłym bezsensem wojny.

Komentarze : 3
2016-11-05 19:20:49 jazda na kuli

@calmly - jest tam co fotografować, miasta leżą na wzgórzach i zewsząd jest fajny widok :)
@okularbebe - może rzeczywiście gdyby bardziej się skupili na przyjemnościach to przestaliby robić kwasy o to czy mesjasz już był, czy dopiero będzie, kiedy będzie, albo czy w niebie będą czekały hurysy czy nie. gdyby głębiej się w to wszystko zagłębić ...doprawdy można by zwariować :)

2016-11-04 18:23:07 okularbebe

Aż chciałoby się rzec: ludzie, dlaczego wy tam w Izraelu czy innej Palestynie nie jeździcie częściej na motocyklach? Dzięki temu może swiat byłby lepszy.

2016-11-03 07:02:58 Calmly

Jak to mówią podróże kształcą.
Wojny jak najbardziej potrzebne są dla "władców", żeby lepiej się im władało.
Bo przecież łatwiej steruje się masą w roli wybawcy, która tłucze się nawzajem...
Sad but true.

Ładne foty

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Izrael i Palestyna
[zdjęć: 1]

Archiwum

Kategorie