Najnowsze komentarze
DominikNC do: 24 początek
I o to chodzi! Pozdrawiam!
Od powstania tego artykułu minęło ...
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

20.03.2022 08:19

Malta 125.

Jest skuterek, jest adwenczer!

 

      Archipelag wysp maltańskich to ciekawe miejsca. Nie jest to żadna kolejna wyspa grecka, hiszpańska, czy włoska. Maltańczycy mówią swoim własnym językiem, a ich ziemia jest osobnym państwem, choć są członkiem UE i należą do strefy €.

     Po panowaniu tam Brytoli został im ruch lewostronny. Z początku nie za bardzo mi się to podobało, no bo wiadomo  - jakby nie było dodatkowe utrudnienia. Jeździłem już samochodem w Irlandii i skuterem na Cyprze dlatego ten rodzaj ruchu drogowego nie jest dla mnie żadną nową atrakcją, nie cieszyłem się więc zbytnio.

     W miejscowości Sliema, skąd roztacza się piękny widok na fortyfikacje stołecznej Valetty wyczaiłem sobie w internecie wypożyczalnie ST Rentals. Mają Crf 250 (za 70€ plus 700€ kaucji) CB 500 (80€  plus 800€ kaucji) plus  jeszcze jakieś lekkie motocykle (zero Afryk i im podobnych) ale my upatrzyliśmy sobie wściekle czerwoną Vespę Primavera 125. Wolałbym model GTS 300, ale nie widziałem go na stronce. Jeszcze parę lat temu, kiedy byłem powiedzmy motocyklistą bardziej napiętym a mniej wyluzowanym, to na pewno brałbym jakieś większe moto, które ostatecznie było by mniej adekwatne do tamtejszych warunków.

      Tym razem obserwując maltański ruch uliczny uznałem jednak, że to kompletnie nie ma sensu.

      Pojechaliśmy więc do Sliemy autobusem miejskim za 3€ od osoby na rekonesans, a Vespy akurat nie było. Konsternacja i smuteczek. Jednak miałem w zanadrzu plan B, bo wcześniej upatrzyłem sobie dwie inne wypożyczalnie w miejscowości Bugibba gdzie mieliśmy hotel. Właściwie były to takie małe biura turystyczne, nie figurujące nawet w internetach, ale miały po dwa, trzy skuterki, jakieś auta. Więc jak to mawiał Nick na Zakhyntos: skuter ałtomatik!

     Szczególnie wpadł mi w oko Peugeot Tweet 125 z kuferkiem Givi. 35€ plus 150€ kaucji.

     Jak powiedział maltaniec skuter był "brend nju" co oznaczało, że miał na zegarze 5500 przejechanych kilometrów. Podwiózł nas kilka przecznic rozklekotaną Toyotą Aygo z ciągnącym sprzęgłem, pod garaż, gdzie stał czarny Peżocik.

     Chwiejnie i niepewnie włączyliśmy się wprost w gęsty, lewostronny ruch miejski.

     Tego dnia pogoda była w kratkę i przy wybrzeżu dosyć mocno wiało. Na Malcie jest mnóstwo samochodów, bo leniwi południowcy wszędzie jeżdżą autem, tworzą się zatory. Są fotoradary, co chwilę mamy ronda, i jest niewiele ostrych wzniesień. Zatem środowisko idealne na skuterek. Dodatkowo nie trzeba wachlować biegami i sprzęgłem, można się więc mocno skupić na tej lewej stronie. No i rozglądać się swobodnie w okół, no bo przecież Malta bardzo urokliwą wyspą jest.

      Cała Malta jest podobno wielkości Krakowa. My wyruszyliśmy z Budżiby do Marsxlokk (Marsaszlok - x wymawia się jako sz) i Marsaskala - nawi pokazywała 45 minut jazdy do celu. Niestety skuter nie miał uchwytu na smartfon, więc Aga nawigowała z ręki na googlu - przydała jej się smycz na telefon jak nigdy dotąd.

     Ogólnie panuje zasada, żeby uważać bo Maltańczycy włączając się do ruchu często nie patrzą w prawo. Ja dosyć szybko złapałem lewostronność, chociaż na początku skręcając w prawo na stację o mało nie wymusiłem dzwona, z babką jadącą z góry. Po prostu skręcając w prawo nie mamy nawyku ustępowania pierwszeństwa jadącym prosto.

    No i ronda na początku są ciężkie, bo wjeżdżasz na nie jakby u nas pod prąd. Ronda najbardziej stresują.

     W pewnych momentach wiało epicko. Na szczęście nieźle się przygotowaliśmy  - zabraliśmy rękawice motocyklowe, kołnierze, ciepło się ubraliśmy a pod liche jety z wypożyczalni założyliśmy czapeczki, co uratowało wyjazd. No bo niby 17 stopni było, ale cały dzień jazdy w różnych warunkach mógł dać się we znaki przy tych podmuchach wiatru. Do tego obowiązkowe w tych warunkach okulary przeciwsłoneczne i zatyczki do uszu, których ostatecznie nie użyłem.

     Peżocik okazał się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Chodził jak ta lala i wszystko elegancko działało, co nie zawsze jest oczywiste w sprzętach z wypożyczalni. Pracował cichutko, śmigał sprawnie i rozpędzał się w miarę dziarsko nawet pod górę,  więc dopiero potem to się zdziwiłem jak sprawdziłem ile to ma koni. 10,6 konia, a myślałem że tam z piętnaście było co najmniej. Z tym że nawet na taką niewielką moc, trzeba już mieć prawko A na Malcie.

      Za 4€ zatankowałem zbiornik do pełna. Paliwo jest tam relatywnie tanie, bacząc na to co dzieje się z paliwami w strefie €, oraz na niekorzystny kurs € versus Pln. Za liter płaciliśmy 1,34€, a oddaliśmy maszynkę, że jeszcze im zostało petrolu. To jest piękne w skuterkach, plus jego gabaryty i waga  - zero szarpania się na wzniesieniach, pełna kontrola i pełen luz, a o to chodzi przecież na wakacjach. Ale, to tylko moja teoria, poparta wypożyczaniem w takich miejscach już ponad kilkunastu sprzętów. Aha, no i w razie paciaka może nikt nie zauważy - skutery są prawie zawsze porysowane, a motocykle raczej nie.

      Zresztą, duże sprzęty stanowią tam zdecydowaną mniejszość. Gęsta zabudowa, sporo ograniczeń prędkości, spory ruch uliczny to wszystko sprawia, że skutery i maxiskutery cieszą się tam takim powodzeniem. Dobrze się jeździło, a kuferek i miejsce pod siedzeniem pomagały upchać graty i płaskie kaski.  Podobała mi się też wielkość wyspy, wszystko można sprawnie objeżdżać, dla przykładu podam Kretę z zeszłego roku, gdzie wynajęliśmy Tenerę 660 - dla mnie wyspa była za duża na jednodniowe wypady a wiadomo, że dwa, trzy dni pojeździsz a potem masz już dosyć i coś byście najchętniej podrinkowali zamiast jeździć w kółko do okoła.

     Po objeździe wyspy miałem taką jedną refleksję odnośnie ruchu lewostronnego na jednośladzie. Otóż wszystko jest łatwe, wszystko można sprawnie i szybko ogarnąć, jest tylko jedna ważna, kluczowa zasada - nie wolno się zamyśleć, popaść w melancholijną zadumę. W takim przypadku, po wystartowaniu rutynowo prawą stroną,  może dojść do bardzo niebezpiecznych sytuacji. Na przykład zza winkla wyjedzie wprost na nas rozpędzony autokar i mamy piękną czołówkę z raczej ciężkim skutkiem. Trzeba wciąż być mocno skupionym.

     Natomiast reasumując wyspę pod kątem typowo motocyklowym to tak:  archipelag (byliśmy też promem na wyspie Gozo) w tej porze roku zielony i przepiękny architektonicznie, zwłaszcza stolica Valetta i dawna stolica Mdina. Przy czym co ciekawe Valetta wygląda moim zdaniem lepiej z rejsu po zatoczce Grande Harbor, czy z wybrzeża Sliemy niż jak się w niej jest i spaceruje po Republika Street. Jest na co popatrzeć i gdzie pochodzić, wszędzie mają bardzo czysto. Natomiast tak stricte pod kątem jeżdżenia i wynajmowania sprzętów to zdecydowanie znam wiele lepszych miejsc, takich jak np Majorka, Madera czy Kanary.

 

Lewa!

Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Malta 2022
[zdjęć: 0]

Kategorie