Najnowsze komentarze
DominikNC do: 24 początek
I o to chodzi! Pozdrawiam!
Od powstania tego artykułu minęło ...
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

13.06.2021 16:46

Tenere 7oo w podwójnej obsadzie.

 

     Przed zakupem Tenery jak wiecie wykonałem dwie jazdy testowe: na szutrach Jury w 2019 oraz w Beskidzie Małym i Żywieckim w 2020. Przejechaliśmy wtedy z Agą czarną siedemsetką bez kufra, oraz ze standardową kanapą około 3oo kilometrów. Po tej jeździe zapadła decyzja o zakupie. Aga stwierdziła że jeździe się w sumie lepiej niż by tego się spodziewać po wyglądzie moto i nie zsuwa się z kanapy jak w naszym Tigerze 8oo, którego męczyliśmy piąty sezon.  Mądra żona widząc jak bardzo mi się ten motor podoba stwierdziła że jest okej, chociaż gołym okiem było widać, że kanapa to do najszerszych nie należy.

    Następna wspólna jazda już na naszym sprzęcie odbyła się w kwietniu, w dniu słonecznym, acz wietrznym i chłodnym. Wiodła z przez Alwernie, Krzeszowice i Zabierzów w województwie małopolskim. Kilometrów nie wyszło dużo, gdzieś tak około ponad 3oo w sumie. Ciężko było cokolwiek powiedzieć po tej przejażdżce bo wiatr w drugiej jej części wyziębił i zmęczył nas mocno, ale nie fizycznie, tylko tak bardziej psychicznie.

     Porządna wspólna trasa trafiła się dopiero w długi weekend czerwcowy.

     Ruszyliśmy bocznymi przez Włoszczową za Opoczno. Jechałem bez dmuchanej poduchy. Pogoda była świetna i aż chciało się pojechać gdzieś dalej tego dnia. Pod koniec trasy Aga zaczęła narzekać że plecy i tyłek dają się już powoli we znaki. Ja nie czułem żadnych niedogodności. Generalnie to muszę powiedzieć że Aga jeździ ze mną od czasów Kawasaki Z1ooo i sporo razem przejeździliśmy. Podróże małe i duże, motocykle wynajmowane na tych wszystkich wyspach. W sumie to cieszę się z tego, że w ogóle jeszcze ma chęć podróżować ze mną na motocyklu. Nie oszukujmy się - kobieta bez prawka na motor, z takim stażem na plecaku w dalszą podróż najchętniej wybrała by się już wygodnym samochodem: bezpieczniej, spokojniej, ciszej bez zakładania tony tych średnio wygodnych gratów. Ostatnio nawet stwierdziła - kurde na ten motor to raz za zimno, a za chwilkę znowu za ciepło i tak w kółko. Chwalę więc Pana, że Aga wciąż jeszcze  jeździ i staram się jej zbytnio nie przemęczać tematem.

     Następnego dnia wyruszyliśmy z rana przez Koluszki do Miałkówka pochodzić po słynnych okrąglakach opuszczonego ośrodka wypoczynkowego nieistniejących już  żyrardowskich zakładów produktów lnianych. Obiekt i okolica nad jeziorem są mega i jest to dla mnie drugi najlepszy jak dotąd urbex w Polsce po Łapalicach. W czynnym ośrodku obok, gdzie zaparkowaliśmy motocykl można zjeść smaczne dania barowe za skromną kasę, w wystroju takim jakby trochę z tamtej epoki, z lat osiemdziesiątych. Ogólnie dosyć klimatycznie, spokojnie, ludziów niewielu.

     Aga była dzielna chociaż widziałem, że chwilami słabnie jej entuzjazm do dalszej podróży. Godziny mijały. Mimo tego pojechaliśmy dalej, do Płocka zgodnie z pierwotnym planem zwiedzić miasto. Płock bardzo fajny, dużo lepszy niż przypuszczaliśmy, jest gdzie pochodzić i na co popatrzeć. Po obiedzie i wspinaniu się na rotundy ośrodka, Agnieszka jakby się przebudziła, nabrała powera i trasa mijała aż miło. Albo może dlatego że jej koniec był coraz bliższy, ale to tylko ona chyba wie.

    Z Płocka ruszyliśmy bezpośrednio spowrotem w okolice Opoczna, gdzie mamy przyczajony u rodziny fajny biały domek kempingowy na ogrodzonym terenie.  Podczas tego fragmentu czułem jak Aga wierci się już  na siedzeniu, szuka sobie miejsca na tej akcesoryjnej kanapie o nazwie comfort. Z mojej perspektywy kanapa jest niezła bo pasażer nie zsuwa się za bardzo przy hamowaniu czy zjazdach, ma szorstkie obszycie. Ja tego dnia miałem już poduchę na swoim siedzeniu, więc znów nie narzekałem kompletnie na nic. Mógłbym ze strzała jechać na Bałkany, tak jak kiedyś na Tygrysku.

    Po powrocie usiedliśmy na drinku przed domkiem przy zachodzącym słoneczku i wypytałem żonę jak się jechało, a było tego trochę, bo tego dnia byliśmy w drodze przez ponad 9 godzin. Pytanie główne brzmiało: jak wypada Tenere w porównaniu do Tigera 8oo? Ale mrugam też okiem i mówię: powiedz tak szczerze - najwyżej sprzedamy T7 i kupimy w końcu tego używanego giełesa, już niech stracę.

    Otóż wg relacji mojej małżonki nie ma zbytniej różnicy: i na tym i na tym po pewnym czasie boli dupa i plecy. Minusem Tenery jest twarde oparcie kufra Givi Trekker Outback, choć jego położenie jest lepsze niż w Tigerze, tzn w Tigerze było wyżej i trzeba było coś podłożyć jeszcze pod nie, żeby plery się nie wyginały w łuk. Kanapa stwierdziła że jest miękka i nie najgorsza, tylko trochę za mała. Wsiadanie i zsiadanie na Tenere jest trudniejsze bo podnóżek jest wyżej - lepiej to wychodzi jak podczas jej wsiadania ja pochylam się mocno w kierunku kierownicy. Narzekała też na amortyzację i wstrząsy od nierówności, ale myślę że to dotyczy chyba jazdy każdym motocyklem w ogóle. Tzn Tenere ma spory skok i łagodnie się ugina/pracuje na nierównościach więc moim zdaniem problemu nie ma. Zwróciłem na to specjalnie uwagę następnego dnia jak ona fajnie buja się wybierając nierówności. Muszę tam pokręcić tą wajchą jeszcze i coś pokombinować z regulacją zawieszeń.

    Następnego dnia wracaliśmy 220 kilometrów do domu. Jeśli o mnie chodzi to przeszkadzał mi szum a raczej wycie opon Pirelli Rally Str i właściwie to chyba tyle. Aha i jeszcze to, że nie mogłem tyle jechać na stojąco podczas przejazdu po miejscowościach z mniejszą prędkością bo to generalnie raczej przeszkadza i rozprasza pasażera. Coś tam wstawałem, ale rzadziej - od jazdy zawodowej autem bolą mnie plery i lubię co rusz zmienić pozycję.  Natomiast na duży plus jest ochrona przed wiatrem podniesionej szyby (miałem jeszcze  dołożony jednoramienny deflektor) wygodna, wysoka pozycja i możliwość opuszczenia stóp nad asfaltem, wyprostu kolan. No i jeszcze dodam, że tylny hamulec jest dosyć słaby, w Tigerze były Nissiny i działały skuteczniej z tyłu niż Brembo w T7. Może jak mi się klocki skończą, to założę lepsze i zmienię przewody na Hela w oplocie. Co do przodu to Tiger hamował podobnie.

    Reasumując po tej trasie, jak na taki motocykl jest we dwoje powiedzmy - w miarę akceptowalnie, pewnie i tak dużo lepiej niż na jakimś nakedzie (pamiętam nasz wspólny przejazd na Bandicie 600 kilka lat temu - było źle). Będziemy jeszcze na dalsze trasy testować poduchę na kanapę pasażera, która już do nas przyszła (80zł i pompka w zestawie). To rozwiązanie powinno też umożliwić rozprostowanie kolan pod nieco łagodniejszym kątem a także dać Adze spoglądać ponad moim kaskiem. Już teraz kanapa Comfort jest wyżej niż moja, ale Aga jest niższa i na razie ta przewaga się niweluje. Warto wspomnieć że mam 178cm wzrostu i około 83kg a Agnieszka jest sporo niższa ode mnie. Gdybym ważył ponad stówę i bylibyśmy wysocy oboje no to wiadomo, że mogło by być tam dla nas za mało miejsca. A tak w aspekcie wygody dla dwojga, to oprócz pochylania się przy wsiadaniu i wysoko umiejscowionych podnóżków jest dla nas zupełnie ok jeśli chodzi o ilość miejsca na moto.

     A teraz trochę jeszcze w kwestii mocy tego motocykla. Jak wiecie zsiadłem w ciągu ostatnich kilku lat ze 15o koni na 95 koni a teraz finalnie na 74 konie. W międzyczasie moja oś sympatii wyraźnie się przesunęła z motocykli bardzo mocnych na motocykle o średniej bądź nawet niskiej mocy. W tym momencie dostarczane przez silnik CP2 żwawe 74 koniki zupełnie mi wystarczają nawet przy załadowanym motorze. Jest tak dlatego że we dwójkę jeżdżę spokojniej i bardziej odpowiedzialnie - staram się robić jak najwięcej by zminimalizować niebezpieczne sytuacje, ciary mnie przechodzą na myśl, że mojej kochanej mordce coś by się miało stać.  Tutaj charakterystyka tego silnika działa jak najbardziej na korzyść spokojniejszej jazdy turystycznej. Jest też jeden minus - do jazdy asfaltowej pierwszy bieg jest nieco za krótki i zbyt zrywny. Miałem też ostatnio taką refleksję na temat tego, kiedy moto dla mnie jest zbyt słabe i nudne i co to weryfikuje. Otóż przypomniałem sobie moją jazdę testową na Benelli Trk 500 i sposób w jaki odkręcałem gaz podczas dynamicznej jazdy - odkręcałem go tak, że aż manetka opierała się o ogranicznik. Natomiast w Tenere jadąc dynamicznie odkręcałem sobie, ale mam jeszcze ten zapas do odkręcenia do końca, wiecie o co chodzi?

     Nawiązując do tego jeszcze na moment, to Aga zauważyła że moja jazda stała się bardziej płynna i spokojniejsza na białej Tenerce co bardzo ją cieszy. Ja również to doceniam, bo udało się to co było jakby zamierzeniem zakupu słabszego motocykla - jazda która nadal cieszy jak dzieciaka, ale ma w sobie mniej elementów ryzyka. Tutaj Tenere jest po prostu genialna i daje mi takie przekonanie, że zrobiłem krok w dobrą stronę, że spróbowałem się zabezpieczyć przy okazji przed różnymi dziwnymi sytuacjami. Ech, starzeje się człowiek, syndrom SKS dopada.

      Przedwczoraj znów udałem się w traskę, tym razem samotną. Byłem w Brzegu, Głogówku, w pałacu w Kopicach i w Niemodlinie. Ogółem 300 kilometrów ze starym, znoszonym plecakiem na ramionach. Spoglądałem przez szybę pełną zmiażdżonych owadów, połyskującą kolorami raczej życia niż śmierci, ich szczątki trzepotały na wietrze furkotem urwanych skrzydeł. Zaraz po wyjeździe z domu musiałem się przyczaić pod mostem na pół godziny, a drugi raz na stacji paliw w Strzelcach Opolskich - wpadłem w dwie burze jedna po drugiej. Myślałem już coby nie zawracać, ale na radarze pokazywało Opole już bez deszczu, poza tym założyłem kondona (choć miałem tylko górę) i mówię sobie: daj spokój, jesteś adwenczur synek, czy jakaś mała dziewczynka? Wysiłek się opłacił, bo od Opola reszta trasy przebiegła w świetnej pogodzie. Szkoda tylko, że deszcz zmył z szyby kolorowe znaki przebytych kilometrów.

      Tenerka ma coś takiego w sobie, że nawet na takich jednodniowych traskach (tu 300 kilometrów) czuje się jak na jakiejś mega przygodowej trasie. Ma niesamowity charakter, ma to coś, ma ten styl. Styl taki  wyprawowy, pustynny, dakarowy, przygodowy. Jej wąską, surowa i wysoka sylwetka automatycznie przenosi mnie w obszary zarezerwowane dla odległych rubieży, przenosi w zajebistą adwenczerową atmosfere. Ten smukły, biały bak z czarnym korkiem, szeroka kiera i kokpit a'la wieżyczka przynoszą niesamowity klimat w każdą przejażdżkę. Uwielbiam stawać na podnóżkach przebijać biegi na stojąco i patrzeć jak się kręci wąskie dwudziestojedno calowe koło z przodu, albo odkręcać na szutrach mielenie tylnym kołem. Nauczyłem się też wchodzenia na moto w niebezpiecznym przechyle, takim jaki wywrócił mi motocykl w Łebie. Najpierw przerzucam nogę przez siedzenie, po czym siadam okrakiem wychylając i pochylając cały tułów powoli i nisko na zewnątrz motocykla. To powoduje, że kiedy już prawie siedzę łatwiej zmniejszyć siłę odprostu i nacisku przechylającego się na moją krótką nogę moto. Myślę, że teraz chyba bym opanował tą sytuację z nad morza (kto nie czytał to poprzedni wpis to opisuje)

     Tak więc kilo się kręcą i mam ochotę jeździć jak najwięcej, przy czym Tenera aż prowokuje do dalszych wyjazdów, do miejsc gdzie jeszcze nie byłem. Tak jakby komunikowała mi otwarcie - dobra odpal mnie,  ale zróbmy chociaż z trzysta kilometrów przyjacielu, żeby się opłacało odpalać.  Albo pojedzmy gdzieś na szutry, w jakieś krzaki, może znowu na hałdy.

    Jako, że wszystko jest mega git, postanowiłem że w tym roku zrobię małe inwestycje w Tenerkę. Myślę o Akrapovicu, który doda trochę basu i odchudzi moto o 2,5kg i może doda za dwa niutki z dołu. Ori wydech brzmi naprawdę świetnie i wygląda nieźle, ale nigdy nie miałem Akrapa więc taka jest to motywacja do zmiany. Następne będą opony, chyba postawie na Heidenau Scout K60 - mam nadzieję, że będą nieco cichsze, a przez gruby pasek na środku będą generowały mniejsze opory podczas jazdy po czarnym, że motocykl będzie się toczył lżej. To, że zrobią większy przebieg niż STRy jest niemal pewne, przebiegi 20k na nich nie są podobno niczym wyjątkowym. Dalszych potrzeb tuningu nie widzę, mógłby założyć aku litowe, 3 kilo lżejsze, ale szkoda trochę fabrycznej Yuasy, która pewnie będzie działać bez problemu jeszcze przez parę sezonów. Myślałem też o handbarach Barkbuster z aluminiowym pałąkiem, ale w sumie są pół kilo cięższe i kosztują ponad 500 zł, nie wiem czy to ma sens, musiałbym je zobaczyć na żywo na jakiejś innej Tenerce. Wizualnie jeszcze podobają mi się złote felgi z wersji Rally, zwłaszcza jakby były od razu przerobione na bezdętki, ale to już taka raczej mokra fantazja do realizacji kto wie, może za kilka lat,  a pewnie realnie to nigdy.

     To na razie tyle. Mój tato pojechał swoim Opelkiem w okolice jeziora Lgińskiego i zaprasza do domku w którym tam będą tam urlopować z macochą. Tak że w piątek prawdopodobnie wyruszę w jeżdżenie na trzy dni i spróbuję zrobić  z tysiąc kilometrów, pozwiedzać okolicę, poszutrować w okół jeziora (nie byłem tam nigdy) Zajrzeć na rynek do Wschowy i Leszna.  Aga jedzie z kuzynką w góry więc trasa szykuje się samotna. Z jednej strony szkoda, a z drugiej outsiderowa włóczęga na Tenerce jest także fantastyczną przygodą, mogę tak bez końca toczyć się niespiesznie przez ospałe miejscowości na uboczach głównych dróg, słuchając jak rasowo buczy jej czarny wydech.

     Kończąc dodam z kronikarskiego obowiązku, że obecny przebieg naszej Tenerki to 5486 km i jak na razie wszystko działa tak jak powinno. Żadnych napraw gwarancyjnych, kłótni z serwisem, jeżdżenia doń w kółko, nic. Zresztą - jest tak prosta, że co by się tam miało zepsuć? 

 

 

Lewa!

Komentarze : 7
2021-06-27 13:24:59 BM

K60 są strasznie głośne od 80kmh. Opory tez sa duże. Właśnie chce je zamienić ma pirelli str. Jeździłem na testowej tenere i wydawały się ciche, ale może jechałem zbyt krótko.

2021-06-15 18:28:46 thrillco

@Marcin Jan - taaaak jasne...;) Tyle, że ja z bajek juz wyrosłem :)

2021-06-15 09:31:33 Jazda na kuli

Marcin Jan - o to to. tego się trzymajmy, dzięki ;)
thrillco - Aga ma B i jeździ Skodzinką. Co do jazdy moto nie ma zainteresowania tematem w ogóle. podróże na moto to najchętniej nie za dalekie, tak do 3oo kilo znosi dzielnie. nie mam jej za złe bo już się trochę najeździła, a mi samemu nawet czasem się nie chce jechać :) ale z koleii uwielbia wyjazdy pod palemki tak jak ja i tu się najbardziej pokrywamy, co mnie cieszy niezmiernie :)

2021-06-14 23:46:37 Marcin Jan

@thrillco
nie gdzie nie spamuje tylko ma wpisy prawdziwe okraszone dobrym piórem

2021-06-14 14:42:44 thrillco

Hah...A próbowała Aga sama cos jeździć? Bo z moją to poszło tak, ze troszke poplecakowała ale jak zaczeła prawko robić, to praktycznie juz nie chce słyszeć o plecakowaniu. Sama se bedzie jeździć. PS. gdzie ty sie tak spamujesz, że dobe po publikacji masz 200 odsłon?

2021-06-13 23:02:00 Marcin Jan

ps2. te scout k60 to chyba na mokrym asfalcie są mega słabe.

2021-06-13 23:00:46 Marcin Jan

no i pięknie :D. Tak jak pisałem w poprzednim komentarzu ten sprzęt T7 rzeczywiście woła dawaj, dawaj przecież przejdziemy przez to a jak nie będzie najwyżej gleba i co z tego??? Udanych tripów. Tak oglądałem ostatnio AJP PR7 szkoda że stosunkowo drogi bo ten sprzęt ma coś w sobie, choć w tej kasie to chyba jednak lepiej T7.
ps. puściłem Ci majla.

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Rotundy
[zdjęć: 2]

Kategorie