Najnowsze komentarze
DominikNC do: 24 początek
I o to chodzi! Pozdrawiam!
Od powstania tego artykułu minęło ...
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

03.03.2018 19:57

bestia ze wschodu

... a w jej cieniu garść corocznych statystyk, jak to co roku

 

     Mroźny front zwany "bestią ze wschodu" przybył znad syberi (w jakucji odnotowano -72 stopnie poniżej zera) i rozpostarł swoje lodowate skrzydła nad całą europą w ostatnim tygodniu lutego. Zasypało wyspy brytyjskie, śnieg spadł również na capri i korsyce. Do tego czasu zimę panującą w polsce nazwałbym najbardziej motocyklową z dotychczasowych. Opady śniegu były znikome, temperatura powyżej zera, a drogi przeważnie suche i czarne. Ja skorzystałem z tego w ten sposób, że przerwałem zimowanie dwa razy: na dwa dni w styczniu, o czym już pisałem a także koło 15 lutego, o czym więcej za chwilkę.

    Dzisiaj jednak przede wszystkim chciałbym nawiązać do mojej corocznej tradycji i opublikować statystyki naszego bloga. Naszego, bo należy on do mnie i moich czytelników - bez nich mógłby być najwyżej miernym pamiętnikiem. Założyłem go w marcu 2014  i co roku właśnie w marcu, jakże rocznicowo, informuję o odnotowanej na nim aktywności. Tak więc:

     - od marca 2014 opublikowałem tutaj 167 wpisów

     - wpisy owe wyświetliliście 256 067

     - skomentowaliśmy je 1261 razy

     - średnia liczba dziennych odwiedzin to:  20 - 100 dziennie

 

     Co do samej przestrzeni Riderblog'a, cóż - jak to zawsze powtarzam, wszystko ma swój początek i koniec. Blogi motocyklowe najwyraźniej się znudziły, podobnie zresztą jak moto vlogi, ale o tym już wspomnieliśmy przy innej okazji i od tamtego czasu zmieniło się jedynie na gorsze. Zostałem już tylko ja, motolupa i calmly - ostatni obrońcy niegdyś największej motoblogerkiej przestrzeni na polskim internecie. Nie wiem jak oni, ale ja nie zamierzam jeszcze składać broni - jestem tutaj, siedzę sobie i działam systematycznie. Nie znaczy to oczywiście, że jestem zadowolony, nie do końca. Im dłużej bowiem w tym siedzę, tym więcej dostrzegam, a moja niechęć do szeroko pojętej branży motocyklowej - rośnie i rośnie. To jednak jest tematem na osobny wpis, nad którym  pomału pracuje, i który według wszelkiego prawdopodobieństwa raczej niewielu z tejże branży będzie w stanie się spodobać.

    Tymczasem jednak, czuć już wiszący w powietrzu kolejny sezon. Ja tym razem nie jestem jakoś szczególnie na to napalony i nie obserwuje w napięciu termometru za oknem. Wynika to prawdopodobnie z tego, że jeździłem w styczniu i lutym, niewiele ponad dwa tygodnie temu. Zrobiłem takie rozzimowania po raz pierwszy w mojej karierze i stwierdzam wszem i wobec, że jest fantastyczna sprawa i daje sporo korzysci.

    Ostatnio podczas lutowej przejażdżki, zrobiłem jakieś 130 kilometrów. To sobie stanąłem na kawkę, to na obiad, to na tankowanie, pobyłem trochę ze swoim motocyklem. Przed montażem akuma dokonałem ważnej konserwacji, mianowice pierwszy raz wyczyściłem klemy w Tygrysku, czy jakimkolwiek motocyklu. O bolce akuma zawsze dbałem i czyściłem regularnie papierem, ale klemy  nie wiedzieć czemu zaniedbywałem. Zorientowałem się podczas styczniowego tankowania - odpalałem moto pod dystrybutorem i podczas kręcenia rozrusznik jakby się zawachał na sekundkę. Pomyślałem wtedy, że to może jakiś chwilowy brak kontaktu,  czy coś. Prawdopodobnie była to wina tych klem - były mocno zabrudzone, tłuste i przyśniedziałe, a po ich przeczyszczeniu papierem ściernym, Tygrys kręcił jak szalony. Pojeżdziłem po ulubionych okolicach i porobiłem swoje pierwsze zdjecia motocyklowe podczas zimowej aury, na śniegu i lodzie. Jak się jeździło? - bardzo fajnie i bezpiecznie, nic nieciekawego się nie wydarzało, a u nas było wtedy około cztery stopnie na plusie, z czarnymi drogami w tle.

    Zrobiłem sobie jeszcze z kawałka plastiku, przedłużenie osłony łańcucha, pomalowałem na czarno i przykręciłem na dwie śruby z szerokimi podkładkami. Osłona ta jak się spojrzy, to w oryginale sięga tak jakby do 3/4 tylnej zębatki,  co moim zdaniem powoduje, że sporo smaru chlapie podczas jazdy na felgę. Kiepsko to  brytole zaprojektowały, wystarczy zobaczyć ten sam element w Multistradzie 1200. Tam osłona sięga za zębatkę, nawet lekko zawijajac się w dół, i na pewno lepiej chroni felę niż u mnie w motocyklu. Mam nadzieję że teraz będzie spora poprawa i w rezultacie mniej roboty z  późniejszym czyszczeniem tego syfu.

    Z takich jeszcze przygotowań, to oprócz zakupu kasku z daszkiem i rękawic sp8 dla mnie,  kupiliśmy dla Agi nowa kurtkę z membraną. Poprzednia Seca, która kupiliśmy używaną w okolicah Lublińca została przez Agę sprzedana na aledrogo i zastanawialiśmy się nad jej następczynią. Padło na Alpinestars Stella Andres 2, czyli damską wersję mojej kurtki. Agnieszka przymierzała całą czarną oraz jasną, i wybrała tą drugą. Ucieszyłem się z jej wyboru, bo choć pewnie trudniejsza w utrzymaniu czystości, to jasna kurtka o wiele bardziej mi się podoba, coś się na niej dzieje, no i przede wszystkim widoczność  - może nastąpi choć mała poprawa biernego bezpieczeństwa, podczas naszych wspólnych wyjazdów.

    To tyle z naszych bieżących poczynań, przed kolejnym sezonem motocyklowym. A ten wkrótce się zacznie i motocykle wyjadą na ulicę. Nie czuję w zwiazku z tym jakiegoś szczególnie radosnego oczekiwania, tak jak w poprzednich latach - bedzie to będzie jak przyjdzie jego czas i tyle w temacie. Rok temu już w końcówce lutego było piętnaście stopni na plusie, tej zimy niestety przybyła do nas bestia ze wschodu i jak na razie bywa w nocy piętnaście stopni, ale na minusie.  

    Wyglada na to, że zima się musi jeszcze wyszaleć.

 

 

 

 

 

 

 

 

     "...ale ja myślę, że one ...nadal żyją. Każdy kto zagląda tutaj, do archiwum i wyświetla stare wpisy, czyta je - powoduje, że te wszystkie stare Wski, Cebeerki, Vstromy i z Gixery znów na chwilkę do nas wracają. Składają się w wymarzone zakręty, parkują w garażach i znów stają razem na światłach. Na te parenaście akapitów budzą się do życia, niczym ogniście czerwona Christine.

         To samo kiedyś stanie się ze mną, któregoś dnia ja również przepadnę w otchłaniach lirycznego niebytu, a moje opowieści wylądują w archiwalnym pudle na cyber-odpadki. Zniknę. Lecz tutaj, na serwerze, pośród zielonych wzorków z galopujących literek i rzędów kolorowych cyferek Lalunia już zawsze będzie stała pod mokrym pokrowcem Oxforda, na spowitym mroku parkingu, czekając na naciśnięcie szarego przycisku rozrusznika. Zakręci trzy razy wałem, rozejrzy się światłem pochylonego łba po szarej kostce brukowej, a potem błyskając stopem i mrugając pomarańczowym błyskiem wyjedzie na ulicę.  "


Komentarze : 6
2018-03-10 19:43:49 jazda na kuli

Marcin, co do capth'y to mam nadzieję że riderblog nie jest oddany na wymarcie, jak wrzód na ciele na odcięcie skazany... :)

2018-03-08 22:02:56 Marcin Jan

@jnk
nie dojechałem jedank. ale mówiom na mieście że ponoć te targi wstały z kolan ;).
W sumie żałuję bo akurat tracer gt był w tym kolorze co chciałem go zobaczyć.
no nic mooże karnę się do Wrocławia, w końcu ciut bliżej.

BTW ciekawe czy ścigacz zauważy że captha się kończy z dniem 31.03.

2018-03-07 19:10:15 jazda na kuli

chłopaki dzięki za słowa, które są jak paliwo dla mojego lirycznego motocykla!
ps. Marcin Jan - ostatni jak byłem na targach w Brnie to były takie tłumy, że obiecałem sobie już nie jeździć daleko na takie imprezy. Na warszawskich byłem w 2014 i była straszna bryndza :)

2018-03-06 23:55:55 Marcin Jan

Wiadomo z czasem formuła się wyczerpuje i to po stornie nadającego i to po stronie odbierającego.
Fajnym przykładem jest złomnik.pl, parę razy zmieniał formułę, czasem nawet nie oglądał się na czytelników, na ich preferencje tylko robił to co uważał za dobre dla siebie. Odpuścił bloga, napisał książkę (nawet nabyłem drogą kupna). Obecnie znów wszedł w nowy projekt aczkolwiek nadal w tych samych sprawach.

p.s. teraz już wiem dlaczego nie chciałeś jechać eh ta branża motocyklowa :)

2018-03-06 09:32:12 strażowy

Hej...drogi autorze, moim skromnym zdaniem "jakość" jest kwestią wiodącą przed "ilością" więc niezależnie od ilości odwiedzających i piszących tutaj, dopóki Twoje przemyślenia skłaniają do zastanowienia, spojrzenia gdzieś w swoje wnętrze i pokłady własnych doświadczeń, przeżyć, dopóty robisz coś BARDZO ważnego i cennego dla innych ludzi - a jak mawiali wcześniej urodzeni: Jesteś tyle wart, ile zrobisz dla drugiego człowieka.." Tak więc korzystając ze swoich zdolności działaj nadal :) , jak widzę po zakończeniu tego artykułu, również w nieco romantyczny sposób - a co! kto tego zabroni ? Pozdrawiam, ogarniając Kocura przed kolejnymi przygodami :)

2018-03-05 09:42:47 Mirusiek

''To samo kiedyś stanie się ze mną, któregoś dnia ja również przepadnę w otchłaniach lirycznego niebytu, a moje opowieści wylądują w archiwalnym pudle na cyber-odpadki. Zniknę.''
No mam nadzieje ze nie. Bo lubie cie czytac mimo ze rzadko komentuje to jednak regularnie zagladam. :)

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Lutowe latanie
[zdjęć: 3]

Kategorie