Najnowsze komentarze
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
DominikNC do: oklejona chabeta
Cześć! Winszuję udanego sezonu. Je...
DominikNC do: Vespy z Rodos.
Co tam skuter. To jest blog motocy...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

06.01.2017 17:19

blog żywych trupów II

"... teraz nie obserwują już ich dalszych losów, zapomnieli o nich, a te malutkie fragmenty opowieści czyjejś moto-egzystencji wiszą porzucone przez swoich właścicieli na cyfrowym śmietnisku. Ale ja myślę, że one... nadal żyją. Każdy kto zagląda tutaj do archiwum, wyświetla je i czyta, powoduje, że te wszystkie stare Cbr-ki, V-stromy,Wsk-i i Gixery znów na chwilkę do nas wracają. Znowu składają się w wymarzone zakręty, parkują w garażach, stawają wieczorem razem na światłach. Na te parenaście akapitów budzą się do życia, niczym ogniście czerwona Christine"

 

 

    Tak, tak moi drodzy - minął kolejny rok, minął kolejny sezon. Czas płynie. My mamy za sobą kolejne kilometry a nasze pojazdy zyskały w papierach kolejną cyferkę i znowu niepostrzeżenie straciły nieco na wartości. Zgodnie z ogólnie przyjętym zwyczajem, postaram się teraz podsusumować te ostatnie dwanaście miesięcy, a także jak co roku podzielić się  Wami moim spojrzeniem na to co ostatnio działo się na Riderblogu, Fejsbuku i w realnym świecie, za kierownicami przeróżnych motocykli.

    Sezon pozytywnych zmian, których tak pragnąłem, regularnie Wam to komunikując, czyli  sezon 2016 rozpocząłem jak na swoje możliwości dosyć późno. Było to w ponury, kwietniowy poranek kiedy to nierozjeżdżony po zimie zasiadłem na najwyżej w klasie położonym siedzisku motocykla BMW 800 GS.  Zaraz po tym przesiadłem się na RnineT oraz S1000XR, ale to właśnie GS okazał się dla mnie najciekawszy i mocno przyspieszył decyzje o zmianie motocykla.

    Wcześniej, w marcu wybrałem się ze znajomymi na targi do czeskiego Brna. Na miejscu, mimo obecności takich nowinek jak MT10 czy H2R ja byłem już bezpowrotnie zainfekowany kategorią turystycznych enduro i obsiadałem głównie takie sprzęty. Moim faworytem była włosko-niemiecka Mulitistrada i myślałem nawet o zakupie 3-4 letniej używki...w rezultacie jednak przestraszyłem się kosztów utrzymania takiego motocykla i szukałem dalej. W marcu odwiedziłem też wrocławskie targi motocyklowe, gdzie znajomy wystawiał w konkursie swoją customową Hondę Goldwing. Najfajniejsza w tej całej imprezie była strefa motovlogerów - bo o całych tych targach miałem raczej słabą opinię.

    W międzyczasie sporo pisałem na swoim blogu. W zalewie wpisów którymi Was torturowałem, dwa z nich okazały się absolutnymi petardami. ''Płacz Motocyklisty'' i ''Tajemnicza śmierć Maxa Motovlogera'' - to posty, które dzięki udostępnianiu na Facebook'u przekroczyły magiczne dwadzieścia tysięcy wyswietleń. Ten drugi miał dla mnie dodatkowo wymiar głęboko refleksyjny, bowiem reakcja na niego większosci ''motocyklowych komentatorów'' bezlitośnie obnażała głupotę i bezmyślność typowego internauty - osoby, dla której opisy pod memem to już jest konkretna treść i która nie potrafi przeczytać ze zrozumieniem nieco dłuższego tekstu. Wiem, wiem - Ameryki nie odkryłem, ale musiałem napomknąć.

    Sezon 2016 był dla moim sezonem zmian motoryzacyjnych. Wczesną wiosną zmieniły się warunki dzierżawy w firmie z którą współpracuję i musiałem się przesiąść z ulubionego dostawczego turbodizelka na trzycyliyndrową osobówkę zasilaną mieszaniną propanu i butanu. Wkrótce po tym zmieniłem też motocykl. Długo szukałem następnego sprzęta i opłacało się - znalazłem fajny egzemplarz w pożądanym kolorze trzydziesci kilometrów od domu. Tak się więc złożyło, że oba pojazdy mam teraz w trzech cylindrach i oba słabsze od swoich poprzedników. Nie przeszkadza mi to.

    W kwietniu, ze łzami w oczach sprzedałem swoje Kawasaki Z 1ooo. Transakcja była satysfakcjonująca, ale nie miałem jeszcze niczego konkretnego na oku. Za to dzień zakupu mojego  piątego motocykla, Tiger'a 800 XR okazał się nieco szalony - była to sobota i rano pojechałem do salonu KTM'a  na ogólnodostępne jazdy testowe. Latałem po Katowicach na Adwenczerach 1190 i 1290 a w kieszeni miałem zwinięte w rulon ponad trzydzieści koła. Z tamtąd pognałem prosto do auta, po Agnieszkę i razem pojechaliśmy po nowe moto. Bardzo się spieszyliśmy, bo właściciel Triumph'a właśnie tego dnia wyjeżdżał na dwa tygodnie do Izraela.

    Wracając do Riderbloga tu też nieco się pozmieniało. W 2016'tym wielu blogerów zniknęło z naszej przestrzeni. Jak jeden mąż wymiotło wszystkie blogi założone przez podekscytowanych nowymi możliwościami właścicieli 125'tek. Przestała publikować jedyna kobieta, Katje, a także zwinął się stary bloger z tradycjami - Multistrada, którego miałem przyjemność poznać osobiście. Wielka szkoda, aczkolwiek od tego czasu dołączyło do nas nieco świeżej krwi publikującej ciekawe rzeczy : calmly, irekSt, czy od niedawna Pachol. Btw, nigdy tak dobrze się tu nie publikowało jak teraz - admin błyskawicznie wyłapuje te pieprzone spamy jak komornik ciągnika na licytacje, więc na platformie panuje wzorowy porządek.

     Co do jazd testowych to udało mi się spełnić takie małe motocyklowe pragnienie, czyli pojeżdżić sprzętem z silnikiem V4. Padło na nowiutką Hondę VFR 800 Crossrunner , przez co wyrobiłem sobię bardzo dobrą opinię o tej jednostce. Miałem też wtedy przyjemność spróbować nowej Africa Twin i zakochać się w jej automatycznej skrzyni DTC.

    Gdzieś tak pod koniec lata odezwał się do mnie znajomy z FB z zapytaniem, czy nie odstąpiłbym praw do swojego wpisu ''Płacz Motocyklisty''. Stwierdził, że jego wydżwięk idealnie pasuje na wstęp do książki, którą zamierza wydać. Tym sposobem miałem wkład w powstanie nowej pozycji na rynku wydawniczym - książki ''Motocyklowe strategie uliczne : 101 sposobów na uniknięcie wypadku''

    Mniej więcej w tym czasie rozpoczęła się przygoda z moim starym Banditem, która dostarczyła trochę materiału na parę kolejnych wpisów. Fajne jest to, że udało się ponownie przywrócić ten piękny, klasyczny w linii motocykl z okrągłą lampą do życia...bo wyglądało na to, że już nic dobrego z niego nie będzie. Przy okazji wygrzebywania go z podczęstochowskiej szopy, nieco nieudolnie zdobyłem pierwsze szlify w przewożeniu spiętego pasami motocykla busem marki Renault Traffic.

    Teraz trochę z innej beczki - pamiętacie, jak kiedyś zastanawiałem się nad własnym motovlogiem na YT ? Matko Bosko, jak ja sie cieszę, że nie poszedłem w te koszty i nie zawracałem sobie tym głowy. W ogóle to strasznie spadło moje zainteresowanie oglądaniem Motovlogów. Na początku zaglądałem na nie poszukując głównie informacji o motocyklach. To było nawet interesujące, natomiast śledzenie ich na bieżąco nieco mnie nudzi. Za duży zasyp śmieciowej informacji, nudnych fotek, publikowanych naprędce, w celu nabijania sobie lajków. Te śmieszne konkursy, losowanie hujowych wlepek, nagrody w postaci pozdrawiania widzów na wizji...straszna dziecinada, co to ma kurwa być? Nie mówiąc już o Q&A'ach albo Live'ach, których dosłownie nie da się oglądać. Strasznie to wszystko słabe się zrobiło, zresztą z ciekawości przyjrzałem się też popularnym jutuberom i powiem tak : dziwię się ludzom, którzy marnują czas, żeby regularnie śledzić te żenujące wypociny kolesi i panienek starających się za wszelką cenę stać się super gwiazdami internetu. Na miłość boską, jak można oglądać pół godzinny filmik na którym jakiś kolo robi unboxing pudełka w którym ktoś mu przysłał uniwersalnego pilota do telewizora, kubek na herbatę i śmiesznego pendriv'a ? Przecież to można dosłownie zdechnąć z nudów w międzyczasie.

    Żeby było jeszcze weselej to rzucę Wam też małego hejta na temat Facebook'a. Pewnego dnia chcę wejść na swój profil, a tam czeka na mnie informacja o mniej więcej takiej treści : ''podejrzewamy, że Twój profil służy rozpowszechnianiu treści firmy lub organizacji. jeżeli chcesz z niego korzystać w obecnej formie zaktualizuj nazwę na swoje prawdziwe imię i nazwisko''. Musiałem więc zmienić nazwę z ''Jazda na Kuli'' na ''Adam Jazdanakuli'', żeby się w ogóle zalogować. Wkurwiłem się trochę, no bo jak to teraz wygląda. Nagabywany przez administrację FB założyłem więc funpage ''Jazda na Kuli'' i wysłałem zaproszenie do polubienia wszystkim ze swoich ponad dwóch tysięcy znajomych. Cóż...mojego fanpag'ga polubiło...180 osób. Funpage umarł zanim jeszcze się narodził. Powiecie, to trzeba rozwijać, nasycać treścią, dbać - a ja powiem : chyba mi się nie chce. Natomiast FB szybciutko ujawnił swoje prawdziwe intencje, proponując mi od razu płatną możliwość promowania mojej strony na swoim portalu. Co chwilę też natrętnie komunikują mi że : ''osoby, które to lubią tyle a tyle dni nie miały z Tobą kontaktu, opublikuj nowy post, aby to zmienić.''

    A w dupę niech się teraz pocałują.

    To by było na tyle, jeśli chodzi o rok 2016. Dla mnie i mojego bloga był to chyba najlepszy sezon. Może już nie tak ekscytujący i psychopatyczny jak pierwsze trzy, ale za to pełen ciekawych zmian, dojrzalszych motocyklowych przemyśleń i posunięć. W tym momencie dysponuję już sprzętem, na którym mogę wygodnie podróżować z Agnieszką i mam nadzieję rozpocząć wkrótce nowy, bardziej wyprawowo-wycieczkowy rozdział swojego motocyklizmu i blogowania. Dotychczasowe pięć sezonów przejeżdziłem bezwypadkowo i bez awarii unieruchomiających i mam nadzieję, że ten stan nigdy się nie zmieni.

    A co do bloga ? Zaglądałem tu jako czytelnik i komentator po raz pierwszy w 2012 roku a sam zacząłem pisać w 2014. Załapałem się wtedy na końcówkę starej gwardii riderbloger'ów jak Road, Żmija, Bandziorro, Easy...Co do mnie to nie wiem, czy w 2017 roku też będę miał tyle tematów do opracowania jak w poprzednich latach. Przez te pięć sezonów tak wiele się przecież wydarzyło. Mam wprawdzie parę ciekawych przedsięwzięć motocyklowych w planach i blog też nadal będzie funkcjonował. Cóż, wpisy będą pewnie wpadały teraz nieco rzadziej jak dotychczas. Wszystko bowiem zawsze ma swój początek i koniec...

 

 

 

 

 

     '' Kiedyś to właśnie stanie się ze mną, któregoś dnia ja także przepadnę w otchłaniach lirycznego niebytu, a moje opowieści wylądują w wirtualnym pudle na cyber-odpadki. Zniknę. Lecz tutaj, na serwerze, pośród zielonych wzorków z galopujących literek i rzędów kolorowych cyferek Lalunia wciąż będzie stała pod pokrowcem Oxford'a, na ciemnym parkingu, gotowa na naciśnięcie szarego przycisku rozrusznika. Zakręci trzy razy wałem, rozejrzy ostrym światłem pochylonego łba po szarej kostce brukowej, a potem błyskając stopem i mrugając pomarańczowym światłem znowu wyjedzie na ulicę. ''

Komentarze : 14
2017-01-14 17:09:09 Janusz_Cebulak

O matko, jak się nostalgicznie zrobiło. Tym bardziej, że nagle i niespodziewanie sprzedałem swoją Hanię. Chwilowo jestem bezmotocyklowy, ale mam nadzieję, że nie na długo. No i postaram się jeszcze chwilkę powalczyć przed zapadnięciem się w otchłań cyfrowego niebytu.

Pozdrawiam
Janusz

2017-01-09 15:16:11 ptwr2

Wszystko się ładnie uzupełnia :) Czas na wszelakie aktywności jest ograniczony. Skoro tak, to czytelnik nie może codziennie poświęcić kilku godzin na przeczytanie całego Internetu - musi coś wybrać. Jako że szkoda drogocennego czasu na badziewie, siłą rzeczy zaczyna się szukać możliwości jak najlepszego wykorzystania tego ograniczonego i nieprzysparzalnego zasobu.

Twórca może co prawda w pięć minut stworzyć kolejną kompilację śmiesznych filmików, ale produkcja czegoś na wyższym poziomie wymaga więcej wysiłku, a tym samym czasu. Zamiast rąbnąć dzieło w jeden dzień, tworzy po kawałku i w dogodnym terminie ogłasza całość drukiem.

Dzięki temu czytelnik, zbierając razem te powiedzmy kilkunastominutowe strzępy z dłuższego okresu, może poświęcić w dniu publikacji więcej czasu na czytanie, przemyślenia i nawet komentarz.

Podobnie jest u mnie z jeżdżeniem. Czasami maszyna stoi tydzień nieruszana, by potem w dwa dni wyrobić dwutygodniowy przydział czasu i paliwa :) Wyruszam rano i wracam wieczorem, po drodze obiad w regionalnej karczmie, jakieś zwiedzanie. I testy różnych zagadnień, jak nikt nie patrzy ;) Taka trochę świro-turystyka.

2017-01-08 22:16:08 firestarter

Życzę Tobie, a także i nam czytelnikom, wielu interesujących wpisów w kolejnych latach. Mam nadzieję, że jeszcze długo nie znikniesz z tego bloga.

2017-01-08 17:09:44 PACHOL

Ja znowu uważam, że MV. brakuje czegoś w rodzaju "odświeżenia" jako że większość filmów faktycznie robi się nudne co nie znaczy żeby od razu je przekreślać. Sam oglądam kilka kanałów od baardzo dawna i wciąż lubię jeść załóżmy obiad słuchając w tle co tam do powiedzenia mają youtuberzy.

Tobie życzę wytrwałość i żebyś nie zniknął jak reszta;)

2017-01-08 15:18:57 jazda na kuli

@ptwr2 i firestarter - właśnie siedzimy z Agą, łamiemy sobię głowę nad tym co napisaliście i wnioski mamy następujące : w kategorii blogowej, z punktu widzenia mojego i odbiorcy moich treści rację ma ptwr2, który zakłada, że lepiej rzadziej przeczytać i stworzyć coś wysokiej jakości niż tracić czas na częste wchodzenie i odbieranie słabszych treści.
a tak spoglądając całościowo na naszą ludzką egzystencję, skłaniamy się ku opini @firestartera : w tym sensie,że nieraz stworzenie jednorazowej wysokiej jakości bywa o wiele bardziej pracochłonne niź kilku wykonań niskich lotów.
kurde, wyszła z tego niezła filozofia i tak na prawdę jest to chyba kwestia indywidualnej optyki

2017-01-08 13:14:41 firestar

A ja myślę, że jakość potrzebuje jednak więcej czasu niż ilość. Chociaż to pewnie zależy od jakości tej jakości :-).

2017-01-08 09:59:53 jazda na kuli

@wszystkim wielkie dzięki za pozytywne komentarze!
@erjot, okularbebe,calmly - blog będzie funkcjonował, może rzadziej, ale niepowstrzymanie :)
@gregor1365 - dobra odskocznia to podstawa :), byle do wiosny, nic nas nie ruszy !
@grzechu poszło info na FB :)
@ptwr2 - "w tym zagonionym życiu,chcąc nie chcąc jakość wysuwa się na pierwszy plan, bo na ilość zwyczajnie nie ma czasu"...kurde...chyba właśnie stworzyłeś nowe motto mojego bloga. tak czy owak, to zdanie wymiata!
do następnego

2017-01-08 09:58:04 IrekST

Dzięki za miłe słowo, mi również miło spędzało się czas pisząc dla was. Nie było to jakimś obowiązkiem, sprawiało mi to przyjemność, pozwoliło powspominać pewne rzeczy i cofnąć się w czasie, również pozwoliło spojrzeć na pewne sprawy z innej perspektywy.
Co to motovlogerów to mam podobne zdanie na ten temat. Na początku również zainteresowało mnie to bardzo, niektórzy mówili na prawdę ciekawe rzeczy. Teraz daje się poczuć trochę taki stan braku tematu. Jakby troszkę się wypalili. Z jednej strony to rozumiem, bo czasem ciężko o jakiś konkretny pomysł, a pisać albo gadać dla sztuki to trochę bez sensu. Sam również dawno nic nie publikowałem, raz że nie bardzo wiem o czym teraz napisać, a dwa to miałem inne sprawy i nie bardzo czas żeby się nad tym zastanawiać. W każdym razie nie rezygnuje i będę prowadził bloga dalej.
Myślę, że pisanie bloga jest dobrym uzupełnieniem motocyklowego hobby, pozwala poszerzyć trochę horyzonty i skłania nas samych do przemyśleń. To dość istotne w tym zapędzonym świecie.

2017-01-07 12:38:40 ptwr2

Ważne, żebyś pisał dalej. Nie musi być codziennie ani na kilkanaście stron. W tym zagonionym życiu, chcąc nie chcąc, jakość wysuwa się na pierwszy plan, bo na ilość zwyczajnie nie ma czasu.

Dealerzy KTMa rwą włosy z głowy, po przeczytaniu pewnego fragmentu :D Wypuścić z ręki taką okazję!

FB nie mam do tego stopnia, że całą domenę dodałem do listy blokowanych adresów www. Internet szybciej chodzi ;)

Motovlogi stopniowo wygaszam, została garstka, która przynajmniej co jakiś czas publikuje sensowną treść: w miarę rzetelne przejażdżki nowymi maszynami (bo testy z prawdziwego zdarzenia, to nadal nie są), o ile dana maszyna mnie osobiście interesuje oraz nagrywki z pokonywanych kilometrów, na takie dni, gdy nie mogę jeździć - jak na przykład dzisiaj.

W motoewolucji obrałem prawidłowy kierunek, którego nadal będę się trzymał, jedynie stopniowo zwiększając wartości w rubrykach zarezerwowanych dla poszczególnych kategorii doznań. Pewne kosmetyczne zmiany są nieuniknione i nawet mają swoje imię, lecz jeszcze za wcześnie by o nich mówić. Wolę politykę faktów dokonanych :)

Gdzieś przeczytałem, że powinno się sobie stawiać jakieś mierzalne cele na każdy sezon motocyklowy. W ubiegłym roku tylko jednego punktu z listy nie udało mi się osiągnąć i tym samym przeszedł na kolejny sezon, wraz z nowymi wyzwaniami.

2017-01-07 09:51:31 Grzech

Dobre pióro! Jestem w szoku, jako filolog, bo facet pisze, że zawodowo jeździ dostawczakiem... a nie pisze. &#128558; Gratuluję wyczucia i stylu! &#128079;&#128079;&#128079;&#128079;

2017-01-07 09:29:43 Calmly

Czas wydaje się przyspieszać w ostatnich latach. Dynamizm przebiegu rzeczywistości da się odczuć w każdej dziedzinie.

Mamy okres zimy i ciężko doświadczać jest jazdy na motocyklu. Muszę przyznać że na wyspie mieliśmy ostatnio kilka dni wrzeszczacych piękną aurą.

Myśle że motocyklizm poddany jest ciągłej ewouluji i pojawi się moment w ktorym świeca zgaśnie prawie do zera. Nie chce się bawić w okultystyczne przepowiednie, ale z obserwacji widzę że zdarzenia lubią zataczać koło.

Wiem również że wpisy na blogu pobudzają wyobraźnie i potrafią zabrać czytelnika w inny wymiar. Dlatego właśnie dobrze jest coś skrobnąć, przez tak długo jak wstarczy tematów.

Pozdro

2017-01-06 23:24:32 gregor1365

trafnie napisane.

poczekej......

wiadro pomyj właśnie przewraca się wprost na Twoją głowę....

masz na niej kask, więc jest GIT.

w wyobraźni odkręcam manetę, ixill wyje po swojemu...

ja pierdziulę...

2017-01-06 19:00:07 okularbebe

Tak jest. Dużo i owocnie się zadziało u Ciebie w tym roku na blogu, wiele dobrych treści i trafnych przesłanek.

A ze wpisów na blogu ogólnie jest mniej od pewnego czasu? To stan przejściowy moim zdaniem. Jeszcze się rozrusza.

Z pisaniem jest jak z motocyklami. Mozna je odstawić na trochę. Ale bez tego trudno wytrzymać zbyt długo.

2017-01-06 18:09:03 erjot

Życzę Tobie i sobie, aby Twój blog dalej funkcjonował, czegoś by tu brakowało bez tych wpisów. Co do motovlogów to w zasadzie przestałem już je oglądać, wszystkie zrobiły się do siebie bardzo podobne i tak samo nudne, mnie już to nie bawi.

  • Dodaj komentarz

Kategorie