20.09.2019 18:56
chorwacki asfalt: vidova góra
Rodzinka moja, wraz ze znajomymi wynajeli na wyspie bliźniacze apartamenty. W ich salonach stały rozkładane kanapy. Na takiej właśnie znalazłem miejsce do spania, tuż obok dzielnego szwagra, którego na tą okoliczność usunięto z sypialni. Całą noc przespałem snem kamiennym, a rano obudziły mnie cykady.
Pierwszy plan zakładał totalne szaleństwo. Chciałem bowiem wstać rano i udać się z powrotem na prom i popłynąć na stały ląd - do makarskiej. Stamtąd - uwaga - planowałem pojechać do albanii, a dokładniej do szkodry, jakieś 350 kilometrów w jedną stronę. Dołem, chorwacją, a wrócić przez bośnie i czarnogórę górą. Wykonać taki zwariowany bałkański maraton. Jednak już w trasie na brać czułem, że nic z tego nie wyjdzie. Postanowiłem odpuścić i zostawić to na następną podróż - żeby było jeszcze gdzie jechać. Poza tym, pijąc piwerko w miłym towarzystwie wieczór wcześniej, pragnąłem spędzić czas na wyspie odpoczywając i .... pić piwerko w miłym towarzystwie.
Ustaliłem jednak w międzyczasie, że na wyspie znajduje się vidova góra - najwyższy szczyt spośród wszystkich szczytów na wyspach adriatyku. Kiedy więc cykady cykały radośnie budząc nas ze snu, pozbierałem z pokoju wszystkie graty i wymknąłem się cichutko na taras. Tygrysek cierpliwie czekał pod drzewem, wśród samochodów na przeróżnych, europejskich rejestracjach. Był wczesny poranek, błekitne niebo nad głową i pamiętam wtedy, że oszołomiony tą wspaniałą chwilą pomyślałem sobie, że takie dalekie wyjazdy nawet na zaledwie trzy dni, mają sens. Trzeba po prostu wyjechać, a potem już samo pójdzie. Co z tego, że czekają nas na miejscu tylko trzy dni ... ale mogą być to niezapomniane dni.
Ustawiłem sobie vidovą górę na telefonie i odepchnąłem się nogami zjeżdżając z szutrowej górki na zgaszonym silniku. Na dole odpaliłem maszynę i wyjechałem w lewo na główną ulicę. Miasteczko bol jeszcze spało. Kiedy tak sunąłem na niskich obrotach rozgrzewając siebie i motocykl dostrzegłem jak inaczej wygląda on w tym nowym dla siebie środowisku. Ten sam, moj stary, dobry sprzęt, ale wśród innych, dalekomorskich krajobrazów, wśrod wysokich gór. Silny, mocny, sprawny jak nigdy dotąd. I wtedy poczułem tą więź z maszyną, wdzięczność i nieomal wzruszenie. Kurcze, dzielny szpej mnie tu przywiózł, tak wiele od niego zależy, a on nawet nie miałknął.
Jest sierpień, szczyt sezonu wakacyjnego, a na drogach pusto. Jade znów przez te przepyszne agrafki nad zatoką. Sucho, przyczepnie, składam winkle najlepiej jak potrafię. Gdzieś tam z tyłu głowy kołacze myśl, aby jechać na 80% swoich możliwości, bo jestem daleko od domu, na obcej ziemi - ale winkle są ważniejsze. Na górze wyraźnie się ochładza. Jadę drogą na supetar, skąd wczoraj przyjechałem i po jakimś czasie skręcam w lewo - jest widoczny znak na vidovą.
Trasa jest wąska, ale dobrze wyasfaltowana. Prowadzi przez laski i nie jest zbyt widokowa, w przeciwieństwie do samego szczytu. Atmosfera jest kapitalna, jestem tutaj zupełnie sam i zdobywam na moto kolejny w tym roku, po pico de nives, szczyt. Pod szczytem przycupnął malutki parking i otwarta budka z napojami i przekąskami. Próbuję jechać dalej pod zakaz, ale starszy mężczyzna sprzedający lokalne specjały zawraca mnie na parking - grzecznie zajeżdzam w dół, nie chce żadnych przypałów, zwłaszcza, że pod górę pojawiają się pierwsze samochody.
Na sam szczyt idę więc pieszo. Wieje chłodny wiaterek, jest asfalt i nie jest stromo. Na górze (778 npm) stoi jakiś budyneczek i nic więcej. Za to widok jest fenomenalny. Widać ląd, sąsiednie wyspy i miasteczko bol poniżej. Dokładnie odznacza się charakterystyczny, żółty dzióbek plaży złoty róg, ale o niej więcej za chwilę. Głębokie błękity morza przecinają białe smugi z silników zaburtowych.
Kiedy tak kontempluję epickie pejzaże przychodzi sms od szwagra, że śniadanie czeka, a wyjazd na plażę nadal aktualny. Schodzę więc na dół, gdzie pojawił się już pierwszy autobus z turystami i jadę z powrotem na kwaterę. Po drodzę oczywiście znowu powtarzam góra - dół te wspaniałe zakręty nad błękitną wodą - są przepychowe.
Z tą plażą to jest taki motyw, że rodzinka i znajomi wybierali się tam busem i zaprosili mnie na wyjazd. To znaczy wyjazd - plaża była jakieś pięć minut drogi od domków. Złoty róg uznany jest za najpiękniejszą plażę chorwacji i jedną z najlepszych plaż na świecie. Ma kształt cypla wbijającego się w adriatyk i pokrywa ją delikatny, żółciutki żwirek. Jest sporo ciekawie urządzonej gastronomii, gdzie nie wieje tandetą i wszystko wygląda bardzo fajnie. Świetne miejsce.
Tak wyglądał drugi dzień mojej chorwackiej przygody. Piweczko na plaży, ręczniczek i kąpiele wygrały z planowanym podbojem albanii. Jednak dopiero jadąc na vidovą poczułem tamten wczorajszy ponad tysiąc kilometrów. A konkretniej kiedy wracałem ze szczytu poczułem, że tyłek zaczyna protestować - poodgniatał się od siedzenia i jeszcze nie doszedł do siebie, mimo, że kończąc trasę dnia poprzedniego nie czułem większego dyskomfortu. Musiałem być w niezłym amoku..
A wieczorem znów poszliśmy na kolację na miasto. Bol wieczorem jest przepiękne i ma swój urokliwy klimat. W ogóle bardzo dobrze jezdziło mi się po tej wyspie, zapowiedziałem więc, że wcześnie rano jadę na porządny objazd okolicznych miasteczek, obiad zjem w trasie i wrócę po południu. Szwagier oznajmił, że skoro świt wychodzi pobiegać, więc ustaliliśmy, że wstajemy dzielnie i ranek zaczynamy aktywnie.
Cdn
Archiwum
- listopad 2024
- wrzesień 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- grudzień 2023
- październik 2023
- sierpień 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- lipiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (15)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)