22.09.2019 10:09
na wyspie brać
Dzyń, dzyń zadzwonił budzik szwagra i powoli zwlekamy się z zaskakująco wygodnej, rozkładanej kanapy. Nie powiem, wyspałem się i czuję ekscytację na myśl o paru godzinach kręcenia się po wyspie. Cichutko wymykamy się na taras i po szklanie wody mineralnej - szwagier biegnie gdzieś pobiegać, a ja kolejny raz zjeżdżam na luzie w dół kamienistej górki.
Jest wcześniej niż podczas poprzedniego wyjazdu i wyspa znowu śpi, tak jak wczoraj. Słońce chowa się jeszcze za horyzontem, a właściwie to za górami, które to otaczają nasze miasteczko. Właściwie to mam dwa cele tego dnia - zrealizować takie małe motocyklowe marzenie, żeby znaleźć jakąś okazałą palmę i zrobić sobie zdjęcie tygryska na jej tle, oraz odwiedzić miejscowość sumartin - stamtąd dnia następnego miałem wracać do kraju. W przeciwnym kierunku do granic rp, ale o tym więcej za chwilkę.
Tak więc rozpocząłem kręcenie się po wybrzeżu w bol i poszukiwanie najlepszej palmy. Było kilka sztuk zasadzonych przy promenadzie, i jedna z nich nadawała się idealnie na małą sesję zdjęciową. O mało nie musiałbym tam wracać drugi raz, bo naświetlenie było kiepskie, ale nagle, jak na zawołanie, zza wzgorza błysnęły pierwsze promienie słoneczka i pięknie oświetliły scenerię. Uparłem się jakoś na to zdjęcie z palmą, jest dla mnie takim synonimem dalszej podróży motocyklowej. Zawsze jak oglądałem takie fotografie na tle palm, to zazdrościłem tamtym motocyklistom tak własnoręcznie zdobytej egzotyki na moto. To znaczy, mamy już sporo zdjęć z palmami na wynajętych motocyklach, ale to nie jest to. To co przyjechać samemu na kołach w ciepłe kraje. Ale tak na prawdę to uwielbiam drzewa palmowe. Podobno pochodzą z ameryki i stamtąd zostały introdukowane w inne, równie ciepłe rejony świata.
Potem lecę znowu przez przepyszne agrafki nad zatoką góra dół. Przed wyjazdem słyszałem nie raz, że chorwackie asfalty są śliskie i żeby uważać. Powiem wam, że podczas całego wyjazdu nie zauważyłem nic podobnego... co wcale nie znaczy, że nie są śliskie. Może zależy to od pory roku.
Sumartin to już nie ten rozmach co bol. Takie sobie nabrzeże, sklep , jakieś dwie, trzy kafejki, bankomat no i mały porcik. Jadroliny, czyli promu nie ma. Wypytuję dokładnie lokalesa sprzedającego owoce pod sklepem, gdzie przybija prom i gdzie kupić bilet. Potem zajeżdżam pod jak ja to nazywam " plastikową pizzerię" zjeść pierwszy posiłek tego dnia. Żadnego śniadania nie ma w menu, a odbsługa nie łapie mojego angielsko-migowego na temat przygotowania jajecznicy. Wołają szefa ten patrzy na mnie słucha uważnie, przekrzywia głowę w skupieniu, po czym nagle rozpromienia się w zrozumieniu - aaaaa....omlet!
Z sumartinu kieruję się na przeciwległy kraniec wyspy. Drogi są puste, jedzie się bardzo przyjemnie. Przejezdzam przez miejscowość narzisca w środku wyspy, dalej ciągnę na sutivan. Mijam małe, senne miejscowości. Jadę w pełni ubrany, jest jeszcze wczesny ranek i po wzgórzach hasa chłodny wiaterek. Potem jadę przez lozisce do portowej mieścini milna - drugie najfajniejsze miasteczko na wyspie po bol, z tych jakie widziałem. Żałuję, ze nie zwiedziłem supetaru - ale tak jakoś mi umknęło - zjechałem po przyjezdzie z promu i od razu pojechałem na miejsce.
Milna nie jest wybitnie malownicza, ale są knajpeczki, promenada w okół portu, sporo nasadzonych palm i ciekawej roślinności. Jak na sierpniowy weekend ruch panuje tu raczej leniwy, kilka samochodów, jakiś skuter - przyjemnie i bezstresowo. Pijąc pyszną, mętną czarną bez cukru popadam w zadumę, jak zmieniła się chorwacja od czasu, kiedy byłem tu jedyny raz w 2004tym roku. Zapamiętałem taką post- jugosławie, a teraz... teraz jest nowoczesna europejska riwiera.
Kończę kawkę i jadę dalej. Jest sporo ciekawych winkli, fajnych widoków. Jednak mój ulubiony fragment wyspy to ciągle ta droga nad zatoką, w dół do miasta bol.
Przyjeżdżam ją znowu dwa razy, góra dół. Wszystko mam porozpinane, jest już gorąco i bezchmurnie. Rozgrzane do najlepszych roboczych temperatur moje nowe pirelli scorpion 2 lepią się do chorwackiego asfaltu jak wata cukrowa do podbródka. Wklejam się w te zawijasy i czuję jak motocykl kilka razy przymyka się na oponach dochodząc do swoich skrajnych wychyleń. Gdzieś tam czuję, że mógłbym jeszcze bardziej nad tym popracować, czuję, że w ostatnim czasie zgubiłem nieco swoich umiejętności, że już się tak nie rozwijam, że mógłbym jechać lepiej. Jednak odpuszczam, nie brne w to dalej. Weź wyluzuj myślę, przecież nikogo tutaj nie ma, jesteś tylko ty, twój motocykl i te winkle - nie jesteś valentino i nigdy nim nie będziesz. Fajnie ci się jeżdzi? To jedź jak jedziesz i nie kombinuj.
Zjechałem na apartamenty, gdzie nikogo już nie było - poszli na plażę. Wybieram się do nich dołączyć, ale wpierw biorę z lodówki dwie puszki zimnego ożujsko i siadam w pełnym słońcu, na ogrodzie z widokiem na zaparkowanego tigera. Przepełnia mnie pełny luz, radość bycia w trasie i zajawka przebywania cały czas z motocyklem. Kiedy przepyszne piwko chłodzi strudzony organizm, znów wraca do mnie to pytanie, które kołota się we mnie przez cały ten wyjazd.
Dlaczego?
Dlaczego jestem tu na motocyklu dopiero teraz? Przecież tu jest tak zajebiście... a jest to tak w sumie niedaleko od domu. Chorwackie wybrzeże, te wysepki, winkle i widoki.
Resztę dnia spędziłem na plaży, a wieczorem poszedłem spać nieco wcześniej - rano czekał mnie powrót do kraju. O ile albania i zatoka opuszczonych hoteli w kupari w tym roku się nie powiodły, to planowałem zrealizować chociaż jedną część pierwotnego planu. Tak więc postanowiłem wstać po czwartej rano, stawić się na prom o szóstej w smumartinie i popłynąć do makarskiej oddalając się nieco od polskiej granicy i zwiększając tym samym ilość kilometrów, jakie będę miał do pokonania w jeden dzień. Później, zamierzyłem udać się dalej na południe, aby zrealizować chociaż jeden z dodatkowych elementów pierwotnego planu.
Czyli wjechać jeszcze na chorwackie stelvio - słynną górę św jerzego.
Archiwum
- listopad 2024
- wrzesień 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- grudzień 2023
- październik 2023
- sierpień 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- lipiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (15)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)