Najnowsze komentarze
Cześć! Dopóki pojawia się tu jakiś...
Ja też się jeszcze przyczajam. Dzi...
Damiano Italiano do: Ducati Multistrada 950 pl.
Właśnie wróciłem z mojej drugie pr...
DominikNC do: oklejona chabeta
Cześć! Winszuję udanego sezonu. Je...
DominikNC do: Vespy z Rodos.
Co tam skuter. To jest blog motocy...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

11.11.2018 18:12

czterdzieści stuknęło

 

    Po powrocie z alp, a przed wyjazdem na sandokazimierz odstawiłem motocykl na serwis. Tak jak poprzednio, nie bacząc na koszta zdecydowałem się na aso triumph'a i kolejną pieczątkę w ksiażeczce serwisowej, która to kiedyś tam, w dalszej przyszłości, pozwoli mi - mam nadzieję - sprzedać ten motocykl szybciej i za godziwe pieniądze.

    Motocykl odstawiłem bez żadnych uwag co do jego pracy, z wyjątkiem odpalania na ciepłym, z takim jakby zawachaniem i koniecznością przytrzymania dłużej przycisku rozrusznika. Nie było to dla mnie problemem, bo działo się tak od samego zakupu i na dodatek w poprzednim kawasaki miałem tak samo.

     Serwis zdiagnozował tą przypadłość, jako przytkany filtr paliwa. Filtr ten nie jest wymienny, a na dodatek trochę niefortunnie zamontowany wewnątrz pompy paliwa. Zleciłem zatem jego wyczyszczenie, co wiązało się z demontażem owej pompy. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę i po odebraniu motocykla od razu odnotowałem jego o wiele łatwiejszy i przyjemniejszy rozruch (rzecz dotyczyła tylko odpalania na ciepłym, krótko po zgaszeniu) Panowie opowiedzieli, że ów filter to nawet nie był brudny, tylko on był cytuję: zajebany w huj.

     Nie ma dziwne, w końcu zrobił bez wymiany ponad czterdzieści tysięcy kilometrów.

    Po odbiorze moto pierwszy raz odczułem tak wyraźną zmianę na plus w jego użytkowaniu po dokonaniu czynności serwisowych. Najbardziej zaskakuje delikatna praca skrzyni biegów, która teraz jest gładka jak w masełku. Postanowiłem więc, że nie będę czekał całego interwału do następnej wymiany oleju, tylko zleje go po pięciu tysiącach przebiegu, czyli w połowie. Praca silnika po regulacji zaworów i na nowych świecach też stała się o wiele gładsza, spokojniejsza jakby. Nie wiem co tam jeszcze było wg serwisówki robione, ale motocykl pracuje naprawę rewelacyjnie, mogę śmiało przyznać, że działa wcale nie gorzej niż świeże demówki z salonu.

     Jak odstawialiśmy go na serwis, zapytaliśmy o testówkę tigera 1200. Był wolny, więc po wpłaceniu kaucji wysokości trzech tysięcy złotych dostaliśmy maszynę na dwie i pół godziny. Był to początek października, pięknie i słonecznie, choć z rana nieco chłodnawo.

     Mimo, że motocykl był bez kufra, a siedzenie miałem ustawione najniżej od razu poczułem, że jest dla nas za ciężki. To znaczy, fajnie nam się jeździło i pewnie wiele par o podobnym wzroście i wadze podróżuje na takich motocyklach, ale mnie nie podobało się to, że nie jestem na nim tak zwinny w mieście. Wiadomo, gdyby był mój przez dłuższy czas to pewnie bym się wjezdził lepiej, ale sprawił na mnie wrażenie takiego trochę kloca, który jak już się porządnie gibnie to na pewno go nie wyratuję, zwłaszcza, że Aga siedziała na nim bardzo wysoko. Zgłosiła też, że ciężej sie na niego wsiada z powodu tej wysokości.

    Kloc, czy nie kloc, ale technika idzie do przodu. Spodobał mi się hill assistant, który aktywuje się poprzez mocniejsze wciśnięcie klamki hamulca i takowoż dezaktywuje. Hample łapią tarcze i odpalony motocykl stoi niewzruszenie w miejscu, nawet na górce. Quickshifterm downshifter, keyless, blokowanie antykradzieżowe motocykla z kluczyka, tft i nie pamiętam co tam jeszcze. Adze najbardziej przypadły do gustu podgrzewane siedzenia. Całość sprawiała wrażenie tak szerokiego formatu, że jazda gdzieś po mieście, czy w bliskich dystansach jawiła się jako taka trochę bezsensowna. Ale to tylko moje wrażenie, że no -  jest to motor na bardzo dalekie trasy.

    Ochrona kierowcy przed naporem powietrza była idealna, a szyba regulowana elektronicznie. Kiedy lecieliśmy autostradą, rozpędziłem tego bydlaka do jego prędkości maksymalnej, czyli do 236km/h. Na pokładzie było cicho i spokojnie, a motor rozpędził się bardzo szybko i bez żadnego wysiłku. Pytałem potem Agnieszki jak tam jej z tyłu było, to powiedziała, że nigdy więcej - wiało strasznie i musiała się za mną kryć. Rzeczywiście przypominam sobie, że przywarła do mnie z tyłu jakbyśmy jechali na małym sporcie. Ale mimo tego, że sprzęt ma potężny piec i naprawdę zapierdala, to nie zrobił na mnie specjalnego wrażenia jeśli chodzi o moc. To dlatego, że jeszcze gdzieś tam z tyłu głowy siedzi mi ta aprilia tuono - po niej nic już nic nie będzie takie samo. No chyba, że ten nowy naked od agusty, nie wiem, czy słyszeliście - 212 lub 218 koni i v max na pozimie 312 km/h...chiałbym kiedyś tym spróbować.

    Tymczasem mamy jesień jakiej nie pamiętam i jest to w pl najcieplejszy listopad od czasu prowadzenia pomiarów. Prawie cały październik był suchy, ciepły i słoneczny, a listopad zaczął się tak samo i nawet dzisiaj, w jego nieomal połowie, była piękna pogoda. Przypuszczam, że parę lat temu sfajdałbym się ze szczęścia i jeździł na bandicie od rana do wieczora. Teraz nie wychodzę za często na motor. Ostatnio pojechałem na opolszczyznę, posiedzieć nad jezioro srebrne i raz wyjechałem z kumplem na nocne latanie. O ile wycieczka nad jezioro bardzo mi się podobała, to wypad z kumplem szybko zaczął mnie nudzić. Cisneliśmy w sportowym stylu po sośnica ringu, ale szybko zmęczyła mnie powtarzalność tych czynności. Najchętniej pojechałbym gdzieś, w jakieś miejsce, gdzie jeszcze nie byłem i to najlepiej jak nie ma dużego ruchu - jeżdżenie za wlokącymi się autami strasznie mnie  ostatnio irytuje, gdy chwilowo nie ma gdzie wyprzedzić.

    Z takich jeszcze zmian to pod koniec września musiałem opuścić kultowy parking z rzędem zielonych tui, wśród wysokich bloków. Jego szef dostał wypowiedzenie od właścicieli gruntów i został zmuszony do zaprzestania swojej działalności. Tigerek więc wylądował grzecznościowo w garażu o wiele wcześniej niż w poprzednich dwóch latach. Dla niego dobrze, bo nie stoi do grudnia w wilgoci pod pokrowcem, ale dla wspólnych przejażdżek to nie za dobrze, bo nie mam go teraz pod ręką i muszę dojechać samochodem. Na przyszły sezon trzeba ogarnąć inną miejcówkę, jakiś inny parking, ale jedno jest pewne - już bliżej nie będzie. Zresztą zobaczymy jak to jeżdżenie będzie dalej wyglądać, bo końcówka tego sezonu wyraźnie pokazała, że trzeba iść w dalsze trasy, a nie snuć się w koło po okolicach, coby się to całkiem nie znudziło w przyszłych latach.

    Kupiłem też ostatnio produkt do mycia motocykla, różowego muc off a.  Moczysz motor i całego go nim spryskujesz, czekasz pieć minut, a potem spłukujesz. Rozpuszcza podobno brud na poziomie molekularnym, jest w pełni degradowalny i bezpieczny dla wszystkich powierzchni. Kosztuje też niemało, 65 zeta. Nie powiem, zadziałało to bardzo dobrze z tym, że należy pamietać, iż nie będzie ideału - wykończeniówka będzie konieczna, jeżeli masz wymagania wysokiej estetyki. Mnie starczył na dwa razy. Raz myłem u siebie na działce polewając wodą z węża, a drugi raz na myjce ciśnieniowej uprzenio zabezpieczywszy łożyska kół przez obwiązanie folią i zabezpieczenie również folią przestrzeni miedzy górą silnika a bakiem, gdzie jest najwięcej elektoniki. Na myjce wyszło zdecydowanie lepiej.

    Testowałem też kask, białego shoei neotec'a 2. Jest piękny. Wymarzony biały kolor, świetny design. Kiedy położyłem go obok mojego neotec'a , to mój wyglądał jakbym go przyniósł ze śmietnika, tak już jest wymęczony. Jednak o dziwo, poziom hałasu podczas jazdy jest w obu bardzo podobny, co mocno mnie zdziwiło. Nichętnie też musiałem przyznać, że trochu mi się przytyło od kiedy kupiłem mojego neoteca w styczniu 2013go. Kupiłem Mkę a teraz, gdy będę zmieniał muszę poważnie zastanowić się nad Lką. Ostatnio, właśnie podczas tej nocnej latanki z kumplem nagle poczułem, że mój kask jakiś taki za ciasny mi się zrobił, na dodatek nos mi się zatykał i zacząłem czuć spory dyskomfort, oraz marzyć o otrivinie.Pierwszy raz tak miałem, z tym nosem podczads jazdy.  Załuję teraz, że do testu nie wziąłem Lki, coż może w przyszłym sezonie.

    Tygrysek ma obecnie około 41 500 i zasówa rewelacyjnie. To bardzo wytrzymały motocykl, ale o tym więcej będzie w kolejnym raporcie z jego eksploatacji. Mimo ładnej pogody, myślę o tym, żeby go już wkrótce zazimować na stałe, nie mam już weny na dalszą jazdę. I tak ten sezon wyszedł bardzo dobrze i jakoś mam tak wrażenie, że był wyjątkowo długi w tym roku. Wiadomo - przez łaskawą pogodę, ba - dalej jest mnóstwo motocykli, sporo widzieliśmy dziś na trasie w kierunku bielska.

     Jadąc sobie samochodem.

Komentarze : 4
2018-11-27 13:30:14 strażowy

Cze :)...jeśli ktoś celuje w nowe moto to tegoroczny XCa może być faktycznie bardzo ciekawą propozycją, mając do dyspozycji demo z przebiegiem poniżej 10 tyś/km za ok 46000 pln . Duża CRF-a to wydatek o 10 tysi wyżej i tak naprawdę jazda w stójce jest na starcie lepsza ( piszę o wersji Adventure ) natomiast z oddawaniem mocy już lepiej radzi sobie Tiger. Oddzielna sprawa to możliwość sięgnięcia po skrzynie automatyczną w przypadku Hanki....można jeszcze do stawki dołożyć dużygo DL-a, jednak nie wszystkim się zwyczajnie podoba. Dysponując jednak większą monetą niż 50 tysi pewnie ciekawa propozycja będzie dopasiony KTM w wersji 1290 gdzie demo konkuruje cenowo z Afryką, jednak zawias od WP i 50 KM mocy więcej moim skromnym zdaniem ustawia CRF-e z tyłu , bo stylistyka nie mniej ciekawa w obu przypadkach

2018-11-22 20:39:16 jazda na kuli

Marcin Jan - nowy Tiger 800 moim zdaniem na obecną chwilę jest sprzętem mega:poprawione hample, pakiet elektroniczny z siedzeniami w prądzie, tft i podświetlane przełączniki, oświetlenie Led - moim zdaniem bajka i myślałem nawet o nim mocno. Silny, lekki,zwinny i nowoczesny +pewnie tak samo bezawaryjny jak mój. Jest tylko jeden minus, sam mam go już 3ci sezon i boję się, że szybko by mi się znudził. A Multi 950 dopiero za dwa lata wypłynie szerzej na oelixy..
FilipSki cały czas dumam o nowym kasku i nie wiem co robić. W tym już mam zmęczoną szybkę i po zmroku mało co widzę. Nowa szybka dwie stówy kosztuje...

2018-11-15 09:36:44 FilipSki

Z tym rozmiarem kasku to nie do końca musi być spowodowane "spuchnięciem głowy". Mam Qwesta XS, mierzyłem NXR XS i mi mózg wypływał oczami, w rozmiarze S dużo lepiej. Coś może rozmiarówkę przesunęli ;-)

2018-11-14 21:18:37 Marcin Jan

jak zawsze dobrze się czyta.
Co do Tigera 1200 to latałem testowo poprzednim modelem i podobne odczucia mam do Twoich.
A nowy Tiger 800 nie kusił?
A co do kasku już miałem pisać że niewykluczone że shoei zmienił rozmiarówkę ale skoro ciśnie cię stary kask to jednak coś innego :), bo wiesz po 40 tak już jest . Swego czasu nolan zrobił takiego psikusa.

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Tiger 1200
[zdjęć: 1]

Kategorie