
11.08.2019 11:30
hen, ku kultowej kroacji
Nareszcie może coś z tego wyjdzie. Odkładany już trzy razy mój moto wyjazd na chorwację w końcu zaczyna się krystalizować. Otóż siostra ma, wraz ze szwagrem mym, oraz dziećmi ich udali się na zasłużony urlop na wyspie brać. Wcześniej zaproponowali nam, abyśmy dołączyli do nich na długi weekend - w salonie apartamentowca, który wynajmują stoi rozkładana, wygodna kanapa.
Agnieszka musi iść w piątek do pracy, ale ja nie zastanawiałem się ani sekundy. W środę w nocy wyruszam w samotną wyprawę do portu w mieście split. Stamtąd przeprawię się promem do supetaru, a później ruszę z połnocy wyspy na południe do miasta bol. Całą trasę oceniam na ładne parenaście godzin jazdy z przerwami jedynie na tankowanie, jedzenie, czy zakup winiet na słowenie i austrię.
Motur wydawał się przyszykowany. Silnik krokowy funkiel nówka, olej i filtry zmienione pareset kilo temu, nowy napęd wleciał na wiosnę. Nic nie stuka, nic nie puka. Ostatnio jednak zrobiliśmy z Agą małą traskę zabrze - ochodzita - triniec - cieszyn - pszczyna w peĺnym słońcu z maksymalnym obciążeniem i po powrocie z niesmakiem zauważyłem, że moja tylna guma powoli wybiera się na zasłużoną emeryturę. Normalnie to doleciałbym na niej do końca sezonu, bo bieżnik jest jeszcze na poziomie ogranicznika, a dot świeży z 17go, ale na taką trasę już nie za dobrze to wygląda. Pomijam fakt, że na powrocie druty mogą wyjść w niej na wierzch, ale dochodzi jeszcze zagraniczna policja, czy ewentualne problemy z ubezpieczeniem w razie jakiegoś przypału. No i podatność na przebicia - gruby bieżnik wytrzyma kontakt z dłuższym gwózdkiem.
Jako, że jest środek sezonu, ciężko było dobrać na szybko gumy do mojego moto. Stanęło na tych, co mam teraz, czyli pirelli scorpion trail II. Przyszły na czas zamówione z dwóch różnych hurtowni, bo w żadnej nie było kompletu i pojechałem na wymianę do poleconego oponiarza w mojej okolicy. Pojechałem na wymianę dwóch oponek, a wróciłem na jednej nowej, a jednej starej. Załamany i wkurwiony na maxa, że chorwacka klątwa chyba znów zaczyna działać, wisieć nade mną jak miecz demoklesa.
Kiedy podczas wymiany opon siedziałem sobie grzecznie w poczekalni i czytałem magazyny motoryzacyjne, nagle przychodzi pan oponiarz i mówi, że jest problem i żebym udał się z nim na warsztat. Tam wskazuję na jedną z dwóch śrub zabezpieczających przednią oś i informuje mnie że jest ona kompletnie zapieczona. Mówi, że on dalej nie próbuje odkręcić, bo na jego oko, główka zaraz się urwie, a wtedy to już dupa zbita. Psikał co chwilę odrdzewiaczem, ale to nic nie pomaga - podczas poprzedniej wymiany opon, jakiś cep za mocno to dokręcił.
Siadam więc do śruby i teraz ja próbuje odkręcić. Zero reakcji, aż klucz mi się w rękach wygina.
Odpuszczam więc i po krótkim namyśle wracam z jedną oponą wymienioną. Na przedniej bieżnik jest jeszcze głęboki, więc od biedy mogę tak jechać. Wprawdzie była ona już kołkowana po przebiciu na wjeździe na hałdę łaziska, a w okół kostek bieżnika jest mnóstwo małych mikro pęknięć gumy, ale wkurwiony jak atom, tylko takie widzę wyjście z sytuacji. Lepiej zrobić wyjazd na tym co jest a resztą martwić się po powrocie, niż urwać feralną śrubę.
No, ale nie poddawałem się bez walki: jeszcze u oponiarza kupiłem turbo - odrdzewiacz w sprayu i jadę do domu bardzo okrężną drogą. Co chwila staję, psikam w to trochę, pukam stukam po tej śrubie, psikam też od spodu i tak powoli wracam pod garaż. Próbuję odkręcić - ani drgnie.
Dzięki Ci jednak Panie za turbo - odrdzewiacze. Śruba puściła późnym wieczorem, a ja o mało nie zsikałem się ze szczęścia. Aż skakałem po garażu takie endorfiny mnie się wyzwoliły. Poczułem już we włosach tan chorwacki wiatr.
Teraz mam już komplet nowiutkich gum na osiach i odliczam czas do wyjazdu. Przyznaję, że jestem ekstremalnie podekscytowany. Czuje całym sobą ten motocyklizm. To jest dla mnie teraz ten sens: jeździć w trasy, te duże, czy małe , planować je na przyszłość. Nawet nie wylatuje teraz nigdzie tu, w okół komina, żeby bardziej się stęsknić za jazdą, nie profanować narastającego napięcia. Byłem tylko przy motocyklu, smarnąć łańcuch, sprzwdzić czy nowe opony trzymają powietrze.
Mój ziomeczek, którego znacie z opisów naszej wyprawy w alpy i z którym miałem jechać na chorwację w czerwcu (a pojechaliśmy tylko czechy - niemcy z powodu mojej awarii) jest załamany całą tą sytuacją. Teraz w piątek pojechał z rodziną na tydzień do bułgarii, przez co nie może ruszyć ze mną. Jeszcze wam powiem taką ciekawostkę, że ostatnio miał zwarcie w instalacji swojego tigera 1050, który to tydzień temu przestał odpalać i wg moich obliczeń kilometrów, które zrobił koleżka, stało by nam się to właśnie podczas odwołanego wypadu na chorwację w czerwcu. Ja z koleii nie martwię się zbytnio jego absencją - cieszy mnie perspektywa tak dalekiej, samotnej jazdy.
Obecny mój wypad to będzie najdalsza moja motocyklowa wyprawa ze wszystkich. Sam to dotychczas najdalej jechałem banditem na mazury w 2013 roku, skąd udaliśmy się z kumplem aż za helsinki. Pewnie jeszcze znalazło by się w mojej historii parę epizodów, gdzie zrobiłem po pareset kilo jednego dnia - na początku swojej przygody to chciałem tylko jeździć i jeździć. Jechałem na przykład sam, swoim zet tysiącem na czechy i słowacje rano, a wracałem późnym wieczorem. Też piękne czasy były.
Tak więc mam już prawie wszystko przygotowane. Pakuję się tylko do centralnego w myśl zasady im mniej tym lepiej. Najwięcej miejsca zajmnie zestaw przeciwdeszczowy, pudełko z trytytkami, powertapem, jakimś kluczem, latareczką, zapasowymi żarówkami i bezpiecznikami, spreyem do pompowania opon. Z boku motocykla mam na stałe zamontowaną tubę narzędziową, w której wożę poł litra oleju w razie wu. Mam też na rok assistance z holowaniem do 150 kilo i wykupie dodatkowe zdrowotne na czas wyjazdu. Zieloną kartę też mam, bo bośniacy ponoć wymagają na tym fragmencie wybrzeża, które należy do nich.
Jeżeli się uda i będą ku temu sprzyjające okoliczności, to wykonam też małą rundkę po chorwackiej riwierze. Przeprawię się z braci do makarskiej (gdzie byłem tylko raz w życiu w 2004r) i wjadę na svetii jure, a potem udam się do kupari, do zatoki opuszczonych hoteli. Myślałem, czy przy okazji nie pociągnąć do szkodry w albanii górą przez bośnie i czarnogórę, a wrócić dołem, ale odpuszczam ten temat, za mało czasu i zbyt gorąco na miejscu. Wolę jeden z tych dni spędzić na plaży z browarkami pod ręką, a do albanii wrócić osobnym wyjazdem. Przecież jeszcze nie umieramy i sztuką jest wiedziec co, i kiedy można sobie odpuścić.
Wytoczę więc swój motocykl z garażu w środową, ciemną noc i w bladym blasku księżyca wyruszę w końcu na tą kultową chorwację. Prawdopodobnie będę czuł lekką ekscytację połączoną z drobną obawą. Jeżeli będzie padać, wyjadę w deszczu - mój motocykl i tak jest cały uwalony po przelocie przez burzę w okolicach trinca w okolicznościach robót drogowych i wygląda, jakby dopiero co wrócił z kirgijskich stepów. Nawet wpis, który teraz czytacie jest częścią mojego wyjazdu, czuję teraz to oczekiwanie, zbliżający się czas samotnej podróży w nieznane.
Ciekawe, jaki wpis powstanie po niej.
Komentarze
: 6
Moje klimaty :) Udanego wyjazdu, czekamy na relację. Pozdrawiam!
Dzięki chłopaki, dziabong1, gregor1365, Marcin Jan - miło znów Was widzieć w komentach! Marcin no to gratuluje transakcji i będę czekał na relację z zakupu nowego sprzęta. Co teraz głównie wchodzi w rachubę?
Ja spróbuje się przespać troszku i w nocy wyruszam zgodnie z planem. Ekscytacja level 10.
a jakże! koła muszą się kręcić.
BTW sprzedałem w zeszłą niedzielę swoją złotą cbf i teraz smuteczek bo nic jeszcze innego nie kupiłem.
Siedzę właśnie w Tucepi i muszę powiedzieć iż podziwiam za zapał do pykniecia tej traski na moto. Ja jechałem autem z rodzina i pod koniec 1500km maratonu to już jechałem na autopilocie. Wysiadłem z auta napruty jakbym walnął 0.7. Ja najdłuższa trasę na moto pyknalem to 900km ale to był pikus bo kryzys to wszystko ponad 1k. Także oczywiście szerokości i powodzenia ale jedz bez spiny i spij jak będą odjazdy koncentracji. Uważaj na zagłębienia w autostradzie czeskiej koło Ostravy (jest ograniczenie do 80 ale dla mnie to bandytyzm by tego nie naprawić) oraz na fotoradary szczególnie Austria/ Wiedeń ) powodzenia 😀
Qrde ale czad!
Archiwum
- listopad 2024
- wrzesień 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- grudzień 2023
- październik 2023
- sierpień 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- lipiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (15)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)