Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

08.12.2019 17:13

koniec długiego, dobrego sezonu

19 to był świetny, fantastyczny sezon, pełen ciepłych, suchych weekendów a temperatura po dziesięć stopni utrzymywała się do końca listopada

 

     W 2019 roku sezon dla nas zaczął sie dosyć wcześnie. Najpierw były targi w nadarzynie, na które pojechaliśmy zobaczyć długo wyczekiwaną tenere 700, a niedługo po tym zaczęły się pierwsze jazdy. W marcu pogoda była na tyle łaskawa, że odbyliśmy z agą trasę do naszych czeskich sąsiadów. Wtedy, pierwszy raz testowaliśmy nasze nowe kaski - ja białego neoteca2, a aga givi x21 challengera. Neotecem jestem tak samo zachwycony jak jedynką, a i givi sprawuje się dobrze, z małym minusem - pod koniec sezonu wyściółka zaczęła lekko farbować.

     W kwietniu polecieliśmy na urlop na gran canarie i objeżdżaliśmy wyspę na hondzie nc 750x co okazało się najlepszym jak dotąd urlopem motocyklowym. Wyspa jest niesamowita, a nasza przeprawa przez góry miała posmak prawdziwego adwenczura.... zwłaszcza jak na zjazdach w dół przedni hamulec nam się zagotował.

    Jakoś tak w maju nasz tigerek zaczął dawać znać,  że coś go brzuszek boli, co skończyło się znaną wam wymianą silnika krokowego. Zrobiłem jeszcze z tym uszkodzeniem trasę czechy - niemcy, a potem nastąpiła wymiana, która wyniosła z 900zł wraz z diagnostyką. Na początku byłem trochę zniesmaczony kaprysem mojego mechanicznego przyjaciela, ale reasumując całą naszą czterosezonową relacje - była to jego jedyna wpadka, więc nie ma o co strzępić ryja.

     Potem były fenomenalne jazdy testowe tenerą 700 na jurze. Miałem wrażenie,  że to będzie idealny kandydat na następny motocykl ( może z małą wadą w postaci niedoboru około 10 koni) . Jednak po przymiarce do motocykla wyposażonego w kufer czar prysnął - to w żadnym wypadku nie jest wyprawówka dla dwóch osób. Niepocieszony tym pozostaje po dziś dzień.

     No i w końcu nadszedł sierpień i moja samotna wyprawa na chorwację, promem na wyspę brać. Ponad 1200 kilo tam i prawie 1400 z powrotem, na jeden strzał. Chociaż był to zwykły wyjazd na bałkany jakich miliony, to teraz z perspektywy czasu odnajduję go jako taki pomyślnie zdany test. Nie mam już dwudziestu lat, plecy dają mi w kość od dwustu kilometrów jakie w pracy muszę przesiedzieć w samochodzie i tak dalej. Trasa ta jednak pokazała mi, że można zrobić wiele więcej niż nam się wydaje - przy odpowiednim podejściu do tematu. Że czasami myślimy  - a nie jade tu, nie jadę tam bo po co, wszędzie już się było wszystko widziało, nie warto, po co się męczyć - co jest założeniem z góry błędnym Pokazała też,  że moja granica wytrzymałości nie została jeszcze przesunięta do limitu, a po wyjeździe z podwórka mój cały organizm złapał całkiem inny, lepszy tryb pracy. I to, że w pracy łażę cały pokrzywiony, wcale nie znaczy, że tak musi być już zawsze.

    Pod koniec sezonu sporo też jezdziłem po naszych beskidach, za kazdym razem nie mogąc się nadziwić jak pirelli poprawiło skład mieszanki w scorpionach trail 2, które założyłem specjalnie na chorwację. Jeśli chodzi o sam motocykl to w tym sezonie dokupiłem do niego jedynie woltomierz z usb wpinany w gniazdo zapalniczki, oraz pokrowiec do wnętrz. Nie mam już w nim za bardzo co dokładać, wszystko co chciałem udoskonalić jest gotowe. Ironiczne jest to, że często po takich zabiegach i mnóstwu włożonego czasu i pieniędzy często sprzedajemy nasze motocykle. I cały proces się powtarza.

     Gdzieś tak w międzyczasie pojechaliśmy z kumplem do bielska na motoshow i jazdy testowe nową flotą harleya. Ciekawa formuła, że wyjeżdża grupa i wszyscy po drodze zamieniają się motocyklami.  Mi przypadł fxdr, fat bob i road king. Road king za wielki, fxdr pozycja i prowadzenie - tragedia, natomiast fat bob... ten motor jest taki dobry na jakiego wygląda. Fantastyczny sprzęt, ni to power naked, ni to bobber. Piece są tam takie wielkie, że zaczałem efektywnie palić gumę prawie z pod każdych świateł. Coś wspaniałego.

     W połowie września polecieliśmy na drugą część urlopu ( mam wolne dwa razy w roku po około tygodniu) Tym razem padło na majorkę i pod kątem motocyklowym był to kolejny udany wyjazd, taki z tych najlepszych jak dotąd. Transalp 700, którym jeździliśmy no jak to transalp, ale wynajęty burgman 400 przekazał sobą konkretną wiedzę - i jak na razie zmniejszył moje zainteresowania maxiskuterami niemal do zera. Czasem za duży wybór to też nie za dobrze. 

     W październiku wystawiłem tygryska na sprzedaż, ale nawet pies z kulawą nogą nie zadzwonił. Żadnych propozycji typu daję dziewiętnaście i jestem pod blokiem, albo czy zamienię na glebogryzarkę i przyczepę kampingową. Zero zainteresowania. Ogłoszenie dobiło do 700 wyświetleń i trzy osoby odsłoniły mój numer telefonu. W sumie to miałem tak już raz - kawę Z750 wystawiłem pod koniec listopada i nikt nie zadzwonił, a w lutym poszła prawie że od ręki. Lalunia sprzedała się w maju i nie zdążyła powisieć na necie nawet tygodnia. Czy zatem wystawie go na wiosnę? Nie wiem... ale wiem, że będę chciał sporo jeździć, a do tego on się idealnie nadaje. No i w ten sposób powstaje kolejny dylemat - bo nie mam problemu ze sprzedaniem tego moto, tylko ze sprzedaniem za taką cenę jaką bym chciał uzyskać, czyli klasyka gatunku. Pewien salon hondy oferował mi za niego 25k w rozliczeniu za nową crf 1000, ale tak jakoś nie przekonała mnie ta transakcja. Z jednej strony chcę coś nowego,  z drugiej żal mi go sprzedać, czyli mieszanka która powoduje, że grymaszę jak stara baba.

     A co do crf 1000 i dużego v stroma to odbyłem jesienią kolejne jazdy tymi motocyklami, można powiedzieć,  że po latach ponownie. DL nie podszedł mi w ogóle, telepie się i nurkuje no i nie taki zwinny jak nasz spryciarz, natomiast afra... afra dużo lepiej, jednakże nie umiałem się tym razem przekonać do pracy silników dwucylindrowych i ich wibracji. Afra też ciężka do tego, ale lepiej się  w winklach prowadziła. Miałem nawet zawiasa, czy nie pomyśleć o nowszym tigerze 800, ale stwierdziłem, że to bez sensu. Chociaż ta lekkość prowadzenia, dosyć niska masa i fantastyczny, gładki piecyk naprawdę mnie rozkaprysiły. Próbowałem jeszcze nowej cb500x, scramblera1200, gs'a 850 po raz drugi.... ale nie znalazłem tym razem tego czego szukam.

    Tak więc za mną mój ósmy sezon. Dopiero ósmy, a ostatnio wydaje mi się,  że więcej jakby tego czasu minęło. Może dlatego, że tyle tych wyjazdów było, tych testówek i wydarzeń. Obecnie moje zainteresowanie innymi motocyklami spada, a rośnie apetyt na dalsze eskapady. Zaczynam nawet planować, ze dobrze by było trochę z namiotem pojeździć i przy ognisku posiedzieć. Oglądam czasem ogłoszenia z poobijanymi super tenerami 750, starymi africami, gdzie z każdej rysy, dodatkowego nita czy trytytki na owiewce, wyziera bogata historia przebytych kilometrów .Gdzie podrdzewiałe podwozie, pogięte gmole opowiadają dziesiątki dalekich przygód. A potem wiecie co sobie myślę? Że te motocykle są dokładnie takie jak mój tajger - jedyne co trzeba zrobić to  dalej serwisować go rzetelnie, dać mu jeszcze trochę czasu i jeździć, jeździć i jeszcze raz jeździć. A  wtedy za kilka lat wybije mu sto koła na liczniku i sam stanie się weteranem szos, prawdziwą legendą. Moją legendą.

     Dobra, po dawce filozofii przejdźmy zatem do planów na przyszy sezon. Najważniejsze trasy o jakich myślę to wrześniowa rumunia z tigerem 1050 i może jeszcze jedna traska - marzyła by mi się albania. Z agą to na pewno chciałbym ją zabrać w alpy i w bieszczady. Czyli plan minimum - 4 dalsze wyjazdy. Niby nie wiele, ale z drugiej strony nie ma skąd tego czasu brać - na to wszystko trzeba też  przecież jakoś zarobić. Chciałbym też bardziej skupić się na swoim motocyklu, zamiast myśleć o jego zmianie na inny, właśnie takie coś by mi się marzyło. Tego jednak nie jestem w stanie zaplanować,  w sobie zaprogramować.. przyjdzie nowy sezon, zaświeci słoneczko, uderzą nowe emocje i nie wiadomo co się człowiekowi w łepetynie wydarzy.

     Tajgerek od tygodnia jest  już zazimowany. Porządnie umyłem go muc offem jak było jeszcze dziesięć na plusie, a w zeszłą sobotę wypolerowałem, zatankowałem i wyciągnąłem akum. Stoi w ciepłym na półeczce, ale tym razem nie doładował się do 14,1 tylko do 13,2 - jego wytrzymałość też już się powolutku kończy. Pocieszam się tym, że jak padnie to kupię jakiś półtora kilo lżejszy, bo od czasów downhilla rowerowego, cały czas mam shizy na punkcie oszczędności na masie. Nasz motor praktycznie jest przygotowany do pokonania dziesięciu tysięcy aż do następnego serwisu, ale coś podejrzewam, że w połowie tego okresu skończą się klocki z przodu, wtedy też wymienię olej z filtrem. Zawsze jak to robię w połowie interwału (czyli po pięciu tysiącach) to mam wrażenie,  że skrzynia potem lepiej chodzi.

     No i to tyle słowem podsumowania sezonu 19. W sumie to jeden z moich lepszych sezonów, na pewno pod kątem turystycznym. Motocyklami zrobiłem może z dwanaście tysięcy, autem ze czterdzieści parę. Mimo, że było parę przypałów, to nie dostałem żadnego punktu ani mandatu. Odnotowałem też mniej niebezpiecznych sytuacji na drodze niż w sezonie 18. 

    Oby tak dalej.

     Jak tak teraz piszę tego wpisa, to właśnie przypomniała mi się pewna rozmowa. Odbyłem ją ze sprzedawcą jak kupowałem kask dla agi. Facet jeżdzi dużym banditem, doświadczony gość, bez dwóch zdań. Powiedział mi wtedy, że odkąd używa białego kasku to znacznie spadła na nim liczba wymuszeń przez puszki i że bardzo poleca taki kolor.

    Mój neotec1 był czarny, a ta dwójka co mam teraz jest biała... hmmm, może rzeczywiście coś w tym jest?

 

Pozdrawiam i lewa! Do poczytania w roku 2020 i najlepsze życzonka dla was!

Komentarze : 5
2020-01-01 15:30:28 Marcin Jan

"mam wolne dwa razy w roku po około tygodniu"

A to niezgodne z prawem pracy no chyba że jesteś na tzw DG :).

Co do zmiany motocykla dokładnie to znam. Z perspektywy mogę powiedzieć że żałuję że nie sprzedałem przed "dużym " serwisem bo potem jeszcze bardziej było mi szkoda sprzedawać.
A przed dużym serwisem miał mniejszy przebieg więc byłoby mniej marudzenia.

2019-12-12 10:06:57 jazda na kuli

TomSv - okolo 12k wszystkimi sprzętami ;)
DominikNC - tak to właśnie jest, człowiek dba aż żal sprzedawać. Źle zrobiłem że tak dbam :) - to trza kupować, słabo serwisować, nie doposażać i co trzy lata zmieniać na inny ;)
Gie-na-2oo - dobra kobita to prawdziwy skarb ...

2019-12-10 13:53:04 TomSv

Tak z ciekawości ile km zrobiłeś przez cały sezon ?

2019-12-09 19:36:07 DominikNC

Cześć! Też mam biały kask i opony Scorpion Trail 2. Kilka lat temu Honda NC, to był po prostu jedyny rozsądny nowy motocykl, na który bylo mnie stać. Miałem pojeździc góra 5 lat i kupić coś lepszego. Nie wiadomo kiedy minęło 7 lat, bo co roku mam taki sam dylemat: kupić coś nowego i spłacać raty, czy jeździć? Pozdrawiam!

2019-12-09 13:22:46 Gie-na-2oo

Tak czytam i zazdraszczam:) Ja przez caly sezon latalem na moto do pracy i czuje niedosyt. Za malo bylo tych wyczekanych wypadow na Walijskie winkle. Tyle dobrego, ze moja luba zrozumiala, ze czasami czlowiek musi i na slowa: ide godzinke polatac, mowila: tylko wroc caly:)

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
2019
[zdjęć: 8]

Archiwum

Kategorie