25.12.2020 14:09
koniec przedziwnego sezonu
Sezon 2020. Hmmm..
Jakże podsumować czas, który dotychczas nie miał precedensu w historii naszego życia? Do czego go odnieść? Kiedy tak myślę, to dochodzę do wniosku, że trzeba go odnieść do przetrwania. Przetrwanie gatunku ludzkiego niech będzie tą stałą. Chociaż gdzieś tam z tyłu głowy miejmy też to, co powiedział agent w czarnym garniturze, z pewnego słynnego filmu. Że, my ludzie właściwie to nie jesteśmy ssakami. Każdy bowiem ssak żyję w symbiozie z otaczającym go środowiskiem. Natomiast my istoty ludzkie, niszczymy i wyczerpujemy zupełnie zasoby danego środowiska na zamieszkiwanym przez nas obszarze. Po czym przenosimy się na kolejne, rozmnażamy się i je również wykorzystujemy aż do ponownego, zupełnego wyczerpania. I że jest jeszcze jeden gatunek na ziemi, który zachowuje się identycznie jak my. Wirus.
Sezon 2020. Zacznijmy od tego co najważniejsze - choć mniej zarabiamy i pracuje się trudniej to mamy pracę, miejsca w których pracujemy działają, a my ani nikt z naszego najbliższego otoczenia nie zachorował. Nie spędziłem ani jednego dnia na hołmofisie, czy kwarantannie, każdego dnia byłem w rynku i jeździłem do klientów. Czy byłem zainfekowany, czy mam przeciwciała - nie wiem, nie miałem żadnych symptomów zarażenia, nie wykonałem też testów przesiewowych ani żadnych innych.
Od początku, w twardym lokdałnie jeździłem na motocyklu korzystając z mojego zawodowego statusu, więc tak w miarę powiedzmy legalnie. Motor jeździł świetnie, ale ja już mentalnie byłem na rozdarciu pomiędzy nim a chęcią zakup nowego. Niestety pandemia pokrzyżowała plany i nam - nie pojechaliśmy w Alpy w czerwcu, ani do Rumunii we wrześniu. Udało się zrealizować jedynie/aż trzy wyjazdy z noclegiem po kraju, w tym bardzo udaną i przygodową wyprawę w Bieszczady. Oraz wypad do Rabki w pierwszy weekend po lokdałnie, gdzie byliśmy jedynymi gośćmi w pensjonacie a wszystkie knajpy były pozamykane i trzeba było jeść zupki chińskie i parówki ugotowane w czajniku elektrycznym.
Wtórny rynek motocykli stał jednak w miejscu i na naszego sprzęta nie było chętnych.
Niesamowitym wręcz też łutem szczęścia pomiędzy covidem, calimą i huraganem wylecieliśmy na Teneryfe w lutym i Zakhyntos we wrzesniu, gdzie było sporo jeżdżenia na motocyklach, które to przyniosły mi nieocenioną naukę. Że jak dla mnie, na obecnym stadium rozwoju i potrzeb ciężkie cruisery i maxi skutery to nie jest dobra droga i kierunek raczej do nikąd. Był to kolejny krok, który zdecydowanie przybliżył nas do posiadanego obecnie motocykla. Czyli jeden nowy, porządny zamiast dwóch starszych, różnych.
Wreszcie pod koniec lipca - bach! Jest klient na nasz motor, przedsiębiorca z Wałbrzycha przyjeżdża i od razu kupuje. Potem setki godzin na portalach, analizy, przeliczenia, porównania i jazdy testowe, w tym pierwsza na motocyklu elektrycznym.
I tak pod koniec września kupujemy pierwszy nasz nowy motor Tenere 7oo, a dziewiątego października rano odbieram ją z salonu i jeżdżę do późnych godzin wieczornych. Założenia, które przyjąłem kupując w salonie nowy sprzęt pod koniec sezonu na razie się sprawdzają. Rocznik 2020 nie został objęty żadną ceną promocyjną czy wyprzedażą, salony mają ostatnie sztuki i wieść niesie, że 2021 będzie już pod normę Euro 5 a cena katalogowa wzrośnie do 45999zł, tak nieoficjalnie zdradzając. W Kato i Bielsku nie ma już dziś żadnej sztuki i podobno następny rzut będzie już o trzy konie słabszy.
Jeszcze z rzeczy takich motoryzacyjnych, to w listopadzie, po nieco ponad czterech latach wymieniono mi samochód służbowy. Poprzedni użytkowałem od nowości i dojechałem do przebiegu 202 000km. Co ciekawe, obecny pojazd jest piętnaście koni słabszy od poprzedniego, ale nie przeszkadza mi to zbytnio. Przyzwyczaiłem się. Sezon 2021 rozpoczniemy też na motocyklu słabszym od poprzedniego o dwadzieścia koni i również nie mam z tym żadnego problemu. Jest to oczywiście temat na zupełnie inne rozważania i pewnie jeszcze nie raz się go podejmę.
Tak więc - dziwny, ale bardzo owocny rok. Z jednej strony utrudnienia, obostrzenia, niepewność, z drugiej trzy ekscytujące wyprawy, dużo nowego doświadczenia i dwa nowiutkie pojazdy w użyciu, sporo nowych gratów na pokładzie.
A teraz motor zazimowany, trwają święta, rok się kończy. Jaki będzie przyszły, tego nie wiemy, ale coś się zmieniło - na chwilę obecną nie mamy żadnych planów, jak nigdy dotąd. Nie wiadomo czy gdzieś się wyjedzie, gdzie się wyjedzie, czy gastro na wiosnę otworzą, hotele, pensjonaty(te, które przetrwają)To znaczy jest jeden plan - jak najwięcej jeździć na Tenerce. Końcówkę zeszłego roku udało się spożytkować na dotarcie, pierwszy serwis i montaż akcesoriów, więc moto tylko czeka na odpalenie i jest gotowe do dalekich tras i bliskich ofrołdów. Są ogólnie wielkie nadzieję na powrót normalności, jak to mawia klasyk : "kiedyś to było, człowiek tak tego nie doceniał" Albo doceniał, ale teraz widzi, że mógłby doceniać bardziej.
Reasumując - mimo wszystko to był dobry, mimo wszystko bardzo ciekawy i pouczający sezon. Udał się, przy czym było w tym dużo farta i szczęśliwych zbiegów okoliczności. Obyło się bez gleb(oprócz paciaka na działce), dziwnych incydentów, czy żadnych mandatów. Sezon zapewne najdziwniejszy z dotychczasowych, i pewnie pozostanie na długo w naszej pamięci. Myślę że ten przyszły też będzie bardzo dobry, kiedy ta dziwna sytuacja w końcu się skończy i wszystko ruszy normalnie z kopyta. I tego Wam wszystkim życzę!
Tymczasem dajcie znać jak u Was ze zdrowiem, jeżdżeniem i oczekiwanem na 2021.
Lewa!
Komentarze : 7
cześć ...po dłuższej przerwie nadrabiam zaległości w lekturze JNK : sezon 2020 uj..y !!! :( na maxa - zero czasu na pośmiganie bo jakiekolwiek plany dłuższe niż jedno popołudnie zazwyczaj brały w palnik przez tego pierdzielonego covida...... zwariowana sytuacja w pracy i totalnie inny grafik, nauka zdalna najmłodszego rodzynka i co się z tym wiąże, opieka domowa nad nim w szerszym wymiarze godzinowym bo to dopiero 2 klasa podstawówki , mocniejsza izolacja z powodu obciążeń zdrowotnych żony więc minimalny kontakt z osobami trzecimi i tak przez wiele miesięcy w tym 2020 , ehh
W międzyczasie kilka drobiazgów ogarniętych przy moto, samych km nawiniętych na rolki tyle co kot napłakał , dawno takiej bidy nie miałem bo jak nazwać 5-6 tysi w skali całego roku ???
Czas pokazał że niestety, w 2021 było bardzo podobnie ....szkoda gadać. Trzeba jakoś przetrzymać, mam nadzieję że wreszcie wróci jakaś normalność i będzie nieco więcej możliwości, również na 2 koła :)
ps...tymczasem, paliwo drożeje a covid nadal się gdzieś czai " ...jak żyć panie Premierze, jak żyć ..? "
Ja mam to szczęście w nieszczęściu, że nawet jeśli ograniczenia jakies pozostana i kontakty beda movcno ograniczone to od dalszej częsci sezonu w samej familii dojdzie mi 2 kompanów do pojezzawek blizszych i dalszych wiec jako, że we własnym sosie to bedziemy mogli sobie na ta kawe=e razem gdzieś pojechac bo rodzina a jak przycisnie to i zlot sobie robimy taki gdzieś dlaeko we własnym gronie :) Na wiele wiecej i tak nie licze bo niemcy sa bardzo różne pod tym wzgledem w porównaniu do polski. Tu bardzo duzo osób ma i jeździ motocyklami ale znacznie większosc motocykl głownie posiada. Zlot, grupowe wypady...Raczej ewenement.
Siema DominikNC - Rumunia i Nadbałtyk to jak na covid i tak fajnie Ci wyszło. Obecnie 10 dni kwarantanny po powrocie do kraju. Jak na razie tylko po okazaniu świadectwa szczepienia na sars cov2 można wrócić bez kwarantanny. Wydaje mi się że te obostrzenie pozostanie, natomiast terminy szczepień to czerwiec-wrzesień plus druga dawka za 2 tyg plus 2 tyg na wytwarzanie przeciwciał. Słabo to wygląda, w praktyce na począrku sezonu pozostaje tylko krajowa turystyka. A jeżeli dalej będą blokować horeca i noclegi to leżymy i kwiczymy, albo latamy koło komina.
Rok temu miałem swoje plany, a tu sezon prawie stracony, obostrzenia, zakazy, nie było zlotów motocyklowych ani nawet wyjazdów na kawę i trudno wybrać się gdzieś dalej. Tylko w wakacje trochę pojeździłem do bliskiej zagranicy (dwa wyjazdy: Rumunia i kraje nadbałtyckie). Za to niskie koszty, wymieniłem tylna oponę i nic więcej. Nakręcam się na przyszły sezon. Pozdrawiam!
ja podsumowania nie robię bo i za bardzo nie ma co na razie podsumowywać po tym dosc ekspresowym powrocie po 15-16 latach pauzy w sumie co miałem to juz wczesniej napisałem a całych w sumie..nie iwem...500km to raczej nie ma co na drobizgi roztrzasac. Szczęscie w tym wszystkim e jak dotąd Covid nas omijał i nawet urlop we włoszech udało sie zaliczyć...
Marcin Jan - o kurde. jedna moja klienta kupowała ode mnie już chora i potem przez 3 tygodnie jej nie było, ale na mnie na razie nie przelazło. a tak to sporo osób z otoczenia też przechorowało.
AT na ostatniej prostej byla ez aequo z moją T7 na obu tych motocyklach jeździło mi się w sumie podobnie. T7 zwyciężyła tak na prawdę bo stać mnie było na nową, At byla wtedy kilkanaście koła droższa.
Życzę udanej sprzedaży Versysa i dobrego rabatu przy zakupie nowej AT!
dla odmiany ja przechorowałem covida. 3 tygodnie w domu w tym 2 tygodnie w łóżku bo taki byłem słaby. Ogólnie z perspektywy to nie było tak źle ale po tygodniu permanentnej gorączki to nie miałem na horyzoncie powrotu do zdrowia. I napiszę że teraz jakoś mi się lżej żyje, że już po i że jest szansa na jakąś tam odporność.
Motocyklowo hmmm niby obostrzenia ale i tak wyszło mi tyle km w sezonie co zawsze. Jeździłem ile się dało bo wyszedłem z założenia, że w końcu muszę się wjeździć w nowy motocykl i zespolić się z nim. Choć nie przypominam sobie abym z poprzednim musiał się tak polubić. Ogólnie sytuacją jestem zaskoczony bo aktualny to naturalny kontynuator poprzedniego. Wymieniłem nawet wydech żeby coś się działo. Nic. Dalej jest zajebiście poprawnie, za bardzo. No i nagle bach jazda testowa Afryką. Zupełna odmiana która nagle przypasowała.
Wracam, spotykam kumpla, a ten pyta co mi się tak morda śmieje, to mówię że właśnie polatałem AT. Kumpel - jakoś nie pamiętam aby tak gęba Ci się śmiała po jeździe Versysem. Racja. Decyzja o sprzedaży. Czekam zatem na klienta. A później wiadomo co będzie w garażu.
Nic nie planuję motocyklowo w 2021 oprócz ogólnego kierunku ale wykorzystam szanse które się pojawią. Za dużo zmiennych. Nie ma co się spinać.
Archiwum
- listopad 2024
- wrzesień 2024
- maj 2024
- kwiecień 2024
- marzec 2024
- grudzień 2023
- październik 2023
- sierpień 2023
- czerwiec 2023
- maj 2023
- kwiecień 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- lipiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- lipiec 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- grudzień 2017
- listopad 2017
- październik 2017
- wrzesień 2017
- sierpień 2017
- lipiec 2017
- czerwiec 2017
- maj 2017
- kwiecień 2017
- marzec 2017
- luty 2017
- styczeń 2017
- grudzień 2016
- listopad 2016
- październik 2016
- wrzesień 2016
- sierpień 2016
- lipiec 2016
- czerwiec 2016
- maj 2016
- kwiecień 2016
- marzec 2016
- luty 2016
- styczeń 2016
- grudzień 2015
- listopad 2015
- październik 2015
- wrzesień 2015
- sierpień 2015
- lipiec 2015
- czerwiec 2015
- maj 2015
- kwiecień 2015
- marzec 2015
- luty 2015
- styczeń 2015
- grudzień 2014
- listopad 2014
- październik 2014
- wrzesień 2014
- sierpień 2014
- lipiec 2014
- czerwiec 2014
- maj 2014
- kwiecień 2014
- marzec 2014
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (15)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (1)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)