Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

16.09.2016 22:11

synchronizacja gaźników w starym bandit olejak 600

Bartek i jego pierwszy motocykl - odcinek drugi

    W poprzednim odcinku zrzuciliśmy z Bartkiem starego Bandita pod warsztat ciemnym, późnym wieczorem. Wrzuciliśmy blat i pasy spowrotem na pakę białego Traffica potoczyliśmy się powoli po mrocznym, dziurawym placu żółtawo podświetlonym ostatnią działającą latarnią w kierunku bramy. Wyskoczyłem z auta pod stróżówką pokrytą odłażącymi płatami brązowej farby. Stróż reklamujący swoim oddechem rodzime spirytualia przyjął ode mnie kluczyk i lusterka do motocykla. Zardzewiała brama zaskrzypiała ponuro a my wyjechaliśmy na ulicę skręcając w kierunku centrum miasta otoczonego feerią jasnych świateł.

     Rano podjechałem ponownie pod warsztat na swoim triumph'ie zastanawiając się po drodze czy ktoś nie ukradł w nocy starego, niesprawnego Suzuki. Jednak brama była szeroko otwarta a Bandit bezpiecznie stał sobie w środku. Na pytanie ''skąd żem wykopał tą skamielinę'' wyłuszczyłem mechanikom pokrótce historię tej okoliczności i to co chciałbym zrobić przy tym motocyklu.

    Tymczasem nasz trzydziesto pięcio latek, Bartłomiej zapisał się od razu w poniedziałek na kurs prawa jazdy. Chociaż nie, zapisał się to może nieprecyzyjne sformułowanie w obecnych czasach. Poszedł do szkoły jazdy i wpłacił zaliczkę 200 złotych. Następnie musiał udać się do Wydziału Komunikacji po coś takiego jak Profil Kierowcy. Z tymże Profilem zapisał się na egzamin teoretyczny w ośrodku egzaminacyjnym, który odbędzie się w tą środę. Rozpoczął też naukę testów i teori z pendrive'a otrzymanego w szkole jazdy.

    W tejże szkole następnego dnia miał badania lekarskie. Zadzwonił do mnie przygnębiony i dokładnie opisał ich przebieg. Okazało się, że w lewym oku niewiele widzi. Właściwie nic co znajduje się w pewnej oddali. Efekt był taki, że nie widział cyferek, które pani mu pokazywała na tablicy. Co więcej wykryła u niego krótkowzroczność i początkującą zaćmę lewego oka.

    No to elegancko. Sprzedałem motocykl gościowi, który nie ma prawa jazdy i na dodatek ledwo co widzi. Przecież jego starzy, których znam dłużej niż jego i często się z nimi widuję rozerwą mnie wkrótce na strzępy. Podzieliłem się z nim swoimi wątpliwościami na co stwierdził uspokajająco - adaś, ale nie martw się stary no co ty...przecież na prawe oko widzę zajebiście.

    Uspokoił mnie.

    Mimo przeszkód pani podbiła badanie i zapisała jakieś krople. Okres ważności badań - 15 lat. Podobno nie wydają już bezterminowych dokumentów a Bartek takie miał i ma teraz poczucie straty - zwłaszcza, że nie wie co będzie z jego oczami po tak długim czasie. Ja też jeszcze mam bezterminowe, ale podobno gdybym zmieniał dokument lub zgubił to bezterminowego już nie dostanę. Jeżeli tak rzeczywiście jest to trochę mi to pachnie niezłym skurwysyństwem.

    Po dwóch dniach był już gotowy wstępny kosztorys : zmiana lusterek, uporządkowanie napędu, montaż nowych końcówek kierownicy, skręcenie okolic główki ramy ( łożysko okazało sie w porządku ) podklejenie rozlatujących się zegarów, rozruszanie zapieczonego podnóżka, czyszczenie i synchro gaźników, które właśnie kończyli składać : 450 złotych.

    Pomyślałem sobie : w sumie nieźle. 3800 za motocykl i 450 za robotę - fajna cena jak za niebitego Bandziora z crashpadami, białymi kierunkami i lampą, sportowym wydechem Dominatora, fajną owiewką, na w miarę dobrych oponach no i z ustawionymi gaźnikami. Z takich większych mankamentów została tylko stuknięta felga - na razie się z nią wstrzymałem, ale o tym później.

    Bartek ucieszył się z takiego obrotu sprawy i niewielkich kosztów naprawy ( wcześniej nastraszyłem go, żeby szkował tysiąc złotych ) postanowił więc nieco doinwestować maszynę. Zamówiłem mu zatem dodatkowo na jego prośbę wyświetlacz biegów na którym mu zależało : 250 za sam wyświetlacz plus 150 za założenie. Ja na jego miejscu na razie bym się z tym nie spieszył, ale uznał, że łatwiej będzie mu się z nim uczyć z czym w sumie trudno się nie zgodzić.

    Kiedy mieliśmy już wstępne info na temat motocykla zawarłem z nim umowę kupna - sprzedaży na podpisanych przez Sławka egzemplarzach. Wziąłem kasę wraz z kwotą na naprawę i czekałem na dalszy rozwój wypadków.

    Ponieważ chłopaki nie dzwonili i nie dzwonili podjechałem w piątek na warsztat zobaczyć czy im się o mnie nie zapomniało. Tam czekał na mnie wstrząs.

    Po ich minach od razu poznałem, że coś jest nie tak. Młodszy opowiedział mi pokrótce jak wyczyścili totalnie zasyfiałe gaźniki zamontowali i zsynchronizowali. Jak już po krótkiej jeździe kontrolnej okazało się, że moto przestało się wkręcać. O ile na wolnych silnik pracował równo i reagował na dodanie gazu to przy około 4-5 rpm dusił się, dostawał dziury i przestawał ciągnąć. Posprawdzali każdy, najdrobniejszy duperel który mógł to powodować i dalej nic. Kiedy mi to to opowiadał zaciągając się łapczywie elektronicznym papierosem w jego oczach wydało mi się, że na krótką chwilę zalśniły łzy - przypuszczam, że były to łzy wkurwienia.

   No to ładnie się teraz wjebałem - pomyślałem sobie.

   Dzwonię od razu do Bartłomieja i mówię mu jak jest. Zmartwił się. Zareagował jednak po męsku zapewniając, że jak wzrosną koszty to on je pokryje i że nie rezygnuje z montowania wyświetlacza. Że trudno i że działamy dalej.

    Zastanawiacie się pewnie teraz dlaczego tak szybko spisaliśmy umowę, jeszcze zanim motocykl trafił finalnie do nowego właściciela. Sprawa jest prosta - z dniem zakupu Bartek ubezpieczył motocykl a to spowodowało, że mogę spokojnie wyjechać nim z warsztatu, kiedy będzie już gotowy. Wyjechać i udać się prosto do stacji diagnostycznej na badanie. Taka to historia.

    Poinformowałem Sławka, że kasę mam, ale na razie do UK mu nie wysyłam. Że muszę poczekać chwilkę, czy aby coś niespodziewanego się jeszcze nie wydarzy.

    Tymczasem Bartek robi pierwsze zakupy motocyklowe. Co do Bartka to rzućmy teraz trochę więcej światła na tą postać, bo pewnie przewinie się on jeszcze mniej lub bardziej przez następne moje wpisy.

    Poznałem go jakieś dziesięć lat temu, kiedy jeszcze jeździł czarnym, uglebionym Leonem w tdi'ku, w którym w pewnym momencie udało mu się zgruzować turbinę. Potem głównie kojarzyłem go z czerwonego, dostawczego Hyundai'a którym realizował zaopatrzenie do czasu aż Hyundai wygnił niecnie aż do samej ramy. Obecnie Bartek jeżdzi dostawczym Traffic'iem i swoją prywatną białą Alfą. Mimo, że jak to mówi na skutek starego uderzenia w szkole - gumką w lewe oko - trochę słabo teraz widzi, to co by nie mówić jest to gościu, który na prawdę potrafi jeździć i sporo się do tej pory nauczył.

    Podpytałem trochę czy miał już wcześniej kontakt z jakimiś motocyklami i odpowiedział, że tak, owszem, oczywiście. Kiedyś dawno, dawno temu wsiadł na MZ'kę kuzyna i chciał się na niej kawałek przejechać. Jak twierdzi od samego początku motor z nim nie współpracował i zaczął żyć swoim życiem, pociągając go za sobą. W ten sposób wystrzelili z wąskiej dróżki przy ogródkach działkowych i z dużą prędkością przecieli ruchliwą drogę. Przelecieli przez tory i zatrzymali się na murze w krzakach, po drugiej stronie

     Jeździł też kiedyś na skuterku, pięćdziesiątce. Skuterem mówi, że super mu poszło.

    Co do tych zakupów - kupił na razie kask. Caberg'a, szczękowy, z blendą i pinlockiem za około sześć stów w czarnym macie, który to kolor ja akurat bym mu odradził, ale nie miałem okazji. Kupił też używane, półsportowe rękawiczki nie pamietam jakiej firmy. Obecnie jest na etapie kurtki przy czym bije się z odwiecznym dylematem : skóra, czy texy.

     Teraz czekamy spokojnie na kolejne wieści z warsztatu. Chłopaki obiecali, że zrobią co się da, żeby nie zostawić mnie w czarnej dupie z tym motocyklem. Byłem tam w środe i Bandit znowu stoi rozebrany. Na drodze gaźniki-bak chyba jest w miarę ok, bo jak odpalili moto podłączone do butelki to tak samo przerywało. Mimo tego bak też zostanie przeczyszczony i odrdzewiony gdyż zaciągane z niego stare paliwo, które tam było jest teraz nieomal brązowe - Sławek odstawił go na rok z jedną czwartą benzyny w zbiorniku, co mnie nie w ogóle nie zdziwiło. Gaźniki są zdemontowane i mają moczyć się parę dni w brudnym, poobijanym wiadrze z nitro. Wkrótce, myślę, że koło wtorku to wszystko zostanie spowrotem przedmuchane oraz zmontowane do kupy i mam nadzieję, że tym razem stary Bandzior przebudzi się ze swojego letargu i równo zagra piecem na cztery gary.

    ciąg dalszy nastąpi

Komentarze : 7
2016-09-21 21:04:56 jazda na kuli

Filip, czyli ja mam bezterminowe ważne 15 lat :) co za szajka !
Kawior nie wiem jeszcze dokładnie co oni tam porobili przy tych gaźnikach, ale odetchnąłem z ulgą bo ponoć puściły. wkrótce się dowiem co było na rzeczy

2016-09-20 22:13:36 FilipSki

Powiem Ci więcej o tym prawie jazdy... Jak z powodu zmiany adresu w 2013 roku zmieniłem bezterminowe prawko to dostałem na 15 lat. Oburzony spytałem czemu i w ogóle. Pani mnie uspokoiła, że od 01.01.2014 wszystkie staną się terminowe na 15 lat, nawet te wydane jako bezterminowe. Nie mówili o tym nigdzie? Ojej...
Warto sprawdzić czy rzeczywiście tak się stało.

2016-09-20 09:43:04 Kawior

@jazda na kuli
Moja pierwsza Kawa ZR-7 zrobila mi taki sam numer jak Bandzior, tzn. na wolnych jechala, a przy wyzszych obrotach dostawala zadyszki i przestawala ciagnac. Winne okazaly sie takie duze uszczelki miedzy gaznikiem, a filtrem powietrza, jako ze moto stalo ponad rok niezakonsereowane u poprzedniego wlasciciela, to jedna guma sparciala, a z drugiej spadla metalowa obejma mocujaca. Trzymalo sie to wszystko na slowo honoru, wystarczylo mocniej odkrecic i silnik zasysal "lewe" powietrze.

2016-09-19 09:39:36 Calmly

Bardzo ciekawe jest to jak ludzie osiągają zamierzone cele. I nie przeszkadza im fakt, że mają pogorszone widzenie na jednym oku, a przy prowadzeniu pojazdów jest to wyjątkowo istotne.
Tak czy inaczej chęć jazdy jest duża. Niedomagania fizyczne nie mają w tej kwestii większego znaczenia.
Da się?
Da się...

2016-09-18 10:20:05 jazda na kuli

@Marcin Jan - w sumie trudno powiedzieć, czy B. ma napięty budżet, czy nie. wydaje mi się, że nie chce po prostu władować za dużo kasy w 1sze moto
co do wyświetlacza ja uczyłem się bez. potem zamontowałem w Z750 ( czerwony Gi Pro ) z czujnikami tak jak piszesz, ale chodził dobrze, tylko czasem przy szybkich redukcjach w dół trochę się gubił. mimo tego tak się zakochałem w tym urządzeniu, że do Z1ooo natychmiast założyłem taki sam z tym, że został wpięty od razu w gotową, fabryczną kostkę pod siedzeniem. działało to idealnie. teraz mam fabryczny i tak jak piszesz działa perfekcyjnie. w sumie to spoglądam nań rzadko, ale źle mi się jeździ ma motocyklach bez tego usprawnienia dlatego, że inaczej chodzą biegi niż w tym do którego jestem przyzwyczajony :)
trochę mnie zdziwiłeś, że tak słabo jest to rozwiązane w nowym Versysie. imho w każdym obecnie produkowanym motocyklu uważam, że ten ficzur powinień być instalowany :) bo w pewnych sytuacjach usprawnia jazdę
@figaro - Twój komentarz jest bezcenny. albowiem twórca bez odbiorcy jest niczym. dziękuję

2016-09-17 11:47:18 Marcin Jan

Cześć,
IMHO przy napiętym budżecie, mogłeś bardziej zdecydowanie odradzić ten wyświetlacz. Bandzior przecież uciągnie prawie na każdym biegu. A tak zdrowym okiem będzie patrzył na wyświetlacz a chorym na drogę albo na odwrót więc pożytek żaden. Pomijam fakt, że o ile na początku faktycznie będzie mieszał wajchą na chybił trafił ale to czasem lepiej będzie czuł motocykl.
Może ficzur fajny ale jak jest w fabrycznym zestawie wskaźników. W tym versysie co to latałem testowo był właśnie dołożony wyświetlacz biegów (choć według kawasaki to jest fabryczny) i słabo wypadał. Primo po pierwsze nie był w zasięgu wzroku był poniżej linii zegarów głównych. Primo po drugie działał jak większość akcesoryjnych, a więc to co wyświetlał było wynikiem obrotów i aktualnej prędkość. A to z kolei powodowało, że przy redukcji działał ospale i największa wada, że przy wciśniętej klamce sprzęgła pokazywał kreski. Tak więc np. w takiej sytuacji gdy zapominało Ci się popatrzeć jaki masz zapięty bieg i zaszła potrzeba redukcji z wysokiego biegu na dużo niższy, wciskasz klamkę sprzęgła i upsss o ile mam zredukować? i z jakiego biegu??? Owszem są to rozważania ciut teoretyczne bo się jakoś redukuje bez wyświetlacza ale skoro ma w czymś pomagać to ten nie za bardzo to robił.

2016-09-17 08:25:07 figaro

Wchodzę na ścigacz tylko po to, żeby sprawdzić czy już wrzuciłeś nowy odcinek bloga. Zazwyczaj ku rwa nic ale parę razy w miesiacu widzę, że o jest wreszcie. Tak trzymać!

  • Dodaj komentarz

Archiwum

Kategorie