Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

09.02.2019 19:34

witam w sezonie dwa dziewiętnaście

nowy sezon się zaczyna, ale fajnie, ale super

 

     Siemandejro. Nowy rok, nowy sezon. Chłopacy latajo i się zabijajo. Tydzień temu, koleżka lat 33, powiat skierniewice, czarne suzuki bandit. Kolizja z ciężarówką, śmierć na miejscu. Dziś następny, smutny epizod motocykla, dwadzieścia kilometrów od mojego domu. Takie życie. Kiedy zobaczyłem  prasowe doniesienie ze skierniewic, jakiś taki smutek mnie dopadnął. Zrobiło się cieplej, gościu chciał rozzimować swoją maszynę, wyjechal i już nie wrócił. Zginął pod rozpędzoną  scanią, w środowisku mobilków znaną jako skakanka. To była jego wina.

     Ja wyjechałem wczoraj, ale szczerze powiem, że nie chciało mi się. Zrobiłem to dla motocykla. Po to, aby gładzie cylindrów liznęły oleju, erboks odetchnął powietrzem, a sprężyny zaworowe i opony zastygnęły potem w innej pozycji. By obróciły się ogniwa łańcucha i łożyska w kołach, by prąd pobiegł po kablach. Poważnie, nie chciało mi się. Na zjazdach z dróg szybkiego ruchu topiący się śnieg malował mokre zmazy. Została tylko jazda na wprost.

    Jako, że główne drogi były suche, po piętnastej wydobyłem motocykl z garażu. Akum dzień wcześniej dobiłem do 13,9 i niezgrabnie montowałem pod siedzeniem. Tajger zapalił, jak gdyby wczoraj został zgaszony, a nie w połowie listopada zeszłego roku.

     Jeździłem niespiesznie, turystycznie. Pośpiech po zimowaniu nie jest wskazany. Pozwalałem łożyskom i tulejom zawieszenia powoli się rozgrzewać. Sobie również, chociaż tutaj już szło opornie. Nie będę owijał w bawełnę, ani gloryfikował "motopasji" - z początku bardzo źle mi się jezdziło. Wiatr mi szumiał, tłumik buczał, ciepłe ciuchy krępowały ruchy. Wsiadłem na moto bezpośrednio po stu pięćdziesięciu kilometrach zrobionych tego dnia autem. Szybko, nieporadnie. A motocyklowanie nie tak powinno wyglądać, nieprawdaż?

    W sumie jednak, zrobiłem ponad sto kilometrów. Raz stanąłem na hot doga przy bp, a raz po to, żeby wyciągnąć zapasowy kołnierz z windstoperem spod siedzenia. Było sześć stopni, ale w sumie to nie zmarzłem, ubrałem się dobrze. Motocykl z początku był jakiś taki sztywny, zastały, ale potem się rozjeździł, wrócił do gry.

     Podczas tej jazdy stestowałem swój nowy kask i to było najlepszym jej elementem. Czarnego neoteca 1, w którym jezdziłem sześć sezonów, sprzedałem na olxie za 350 zł i kupiłem neoteca 2, tym razem w kolorze białym. Okazało się to b.dobrą zmianą. To jak dwójka jest o niebo lepsza od jedynki, może będzie tematem na osobny wpis. Poza tym, białe kaski ostatnio bardzo mi się podobają. Nie nagrzewają się tak na słońcu i są bardzo dobrze widoczne w ruchu ulicznym. Czyli bezpieczeństwo pasywne - nie musisz się zbytnio starać, a ono samo działa na twoją korzyść.

    Wcześniej założyłem też przedłużenie przedniego błotnika z puiga i przykręciłem je na trzy wkręty plus dołożona w zestawie taśma. Wspominałem wam o tej modyfikacji. W sumie, to nie spodziewałem się cudów, ale już po tej jednej jeździe widać było, ile syfu wyłapuje takie przedłużenie. 

    Mimo, że jeździłem po suchym, po powrocie, na wielu elementach motocykla, znalazłem lepki syf o przypuszczam, że słonym odczynie. Pozciągałem to, co się dało szmatkami, a resztę zmyję pojutrze - wtedy też doleje z kanistra paliwa do pełna, bo wyjeżdziłem prawie trzy cegiełki, a nie chciało mi się już podjechać na stację. Zrobiło się zimno i ciemno.

    Reasumując  - to była taka sobie jazda. Gdyby nie przebudzenie maszynerii dla jej dobra, była by zupełnie bez sensu. Przyznam szczerze, że trochę się nawet nudziłem. Ja wiem, że kiedyś latałem w chłodnym i jeszcze tu przekonywałem, że to jest super - jednak moje podejście się zmieniło. Jak wam tutaj wielokrotnie obiecywałem, mam za zadanie dokumentować rozwój motocyklisty i to właśnie teraz czynię. I uważam w tym momencie, że jazda w takich warunkach zaczyna niszczyć moją "pasję" i przyczyniać się do znudzenia motocyklizmem. Motor to ma być radość, swoboda, słońce i przyjemność. Tony krępujących ciuchów, zimno w ręce, czy parujący oddech... to jest dobre dla nowicjuszy. Nie jesteś jeszcze dobrze wyjeżdżony, to latasz zimą, a kiedy się już nasycisz, to zaczynasz mieć to po prostu w dupie i tak to w praktyce wygląda. Jak z każdą aktywnością, więc ameryki nie odkrywam.

    Tak że, odstawiłem moto do garażu, oczyściłem z soli, smarnąłem gumowe elementy wazeliną techniczną i nakryłem go oddychającym pokrowcem. Osłonę reflektora zabrałem do domu, w celu  jej rozkręcenia i oczyszczenia. Akum wylądował spowrotem na półce.

    Z rzeczy użytkowych, to ostatnio zakupiłem jeszcze uchwyt na telefon z firmy ram mount usa, w systemie x grip. Nie był tani, ale muszę przyznać, że to porządna rzecz. Przyda mi się w tym roku, ponieważ z wielkim roboczym tabletem, który służy mi też jako telefon, nie będę już jeździł eni mor. Pół biedy było, kiedy jechałem w kurtce alpinestars andres - tam jest wielka kieszeń na plecach. Ale bez niej, wożenie tego kloca było męczarnią. A moto nie jest po to, żeby się na nim męczyć. Mały telefonik, z prywatnym numerem na x gripie, albo gdzieś w kieszonce i to tyle w tym temacie. Albo w ogóle. Jazda powinna odprężać, dawać coś, czego nie ma w zagonionym tygodniu pracy. Telefony od klientów irytująco brzęczące w kieszeni, kiedy w niedziele mamy rzadką możliwość zrelaksować się przed kolejnym tygodniem w pracy? Nie, nie i jeszcze raz nie ... koniec z tym. Od tego jest poniedziałek, który i tak będzie hujowy.

    No i co jeszcze - porobiłem trochę porządek z garderobą. Buty wyczyściłem, rękawice, kask enduro od kappy. Takie rzeczy, które zaniedbałem z końcem sezonu. Kiedy sezon się kończy, człowiek jest wyjeżdżony i ma już dosyć tematu, więc zaniedbuje co nieco, rzuca rzeczy w kąt.  Agnieszka wypierze mi też kurtke andres w jakiejś specjalnej kapsułce do odzieży z membraną. Swoją wyprała i wyszło  to super.

    Pojechaliśmy też na ostatni oltimer bazar do sosnowca. Fajnie tam jest i można kupić wiele ciekawych rzeczy. Jakieś odjechane przypinki, naszywki starych kapel, czad. Ja kupiłem spodnie panterki z dużymi kieszeniami na udach i chińską bluzę kawasaki. Teraz jeszcze szukam jakiś lekkich butów, typu trampki na moto.

    Właśnie - co do ciuchów, to też mi się zmienia. Kiedyś,  jak prawie każdy, kupowałem only czarne, bo to było mroczne i wery kul. Teraz jednak, chciałbym się jakoś odróżnić od masy czarnych, nudnych motocyklistów. Ale tak na poważnie - czy większość z nas nie wygląda tak samo? Smutno, sztywno i niewygodnie? Dlatego mam już biały kask, te panterki, jeszcze jakieś lekkie kolorowe buty... no nie wiem, chce spróbować jeździć ubrany nieco inaczej niż dotychczas, zwłaszcza, że  mój dotychczasowy sprzęt jest już zajeżdżony na maksa, i tak wymaga odświeżenia.

    Tak, że tego. Mamy nowy sezon. Minęły/miną cztery miesiące. Zrobiłem w tym czasie następne dwadzieścia tysięcy kilometrów samochodem, postarzałem się o kalendarzowy rok. Cała zimę spędzam na forach, czytając, cały czas ucząc się o motocyklach. Czy w związku z tym zmieniło się moje postrzeganie motocyklizmu i mechanizmów nim rządzących? Jak najbardziej. Wszystko cały czas ewoluuje, powolutku się zmienia, mimo, że zmian tych pozornie nie dostrzegamy. Wszystko płynie.

    Ale - temu poświęcę kolejny odcinek. Ważny odcinek. Bowiem ostatnio natrafiłem w necie na głos rozsądku, za którym bedę podążał. Nie mówiący w sumie nic dla mnie nowego, ale uzasadniający bezpieczne wybory, stojący po dobrej stronie motocyklizmu, przywołujący mądrzejszą stronę mojego ja. Jak zapewne pamiętacie, miałem w ostatnim sezonie ze trzy, lub cztery potencjalnie bardzo niebezpieczne sytuacje, takie powiedzmy, że ostrzeżenia od losu, przestrogi. Wina za ich okoliczności, leżała oczywiście po mojej stronie, nawet jak teoretycznie nie była by to moja wina. Opisałem wam każde z nich, więc wiecie o co chodzi. Ja, Aga i moje moto wyszliśmy z nich cało, ale nie dla tego, że jestem już w miarę ogarnięty, miałem dobre opony czy sprawnie działający abs. Nie. I właśnie ów głos rozsądku, płynący z anglojęzycznego motovloga, dobitnie mi to uświadomił.

    Pozostałem bowiem cały głównie z jednego, ale to bardzo prozaicznego powodu.....

                    .... ponieważ:  i was just a lucky guy.

                         

Komentarze : 5
2019-02-13 19:41:20 DominikNC

W ostatnia niedziele stopniał śnieg i było 6 stopni, wiec wyjechałem pierwszy raz od października. Na Hondzie za szybka było ciepło i przyjemnie. Potem przesiadłem sie na swojego nakeda i tu juz było dużo gorzej. Za tydzień ma być 8 stopni i sucho, wiec znowu wyjadę. Wreszcie! Plan jest taki, zeby w tym roku pojeździć jeszcze wiecej ;) Pozdrawiam!

2019-02-11 11:01:12 Gie-na-2oo

Ciezko mi sobie wyobrazic takie uczucie jako swiezemu w temacie motocykli:) U mnie caly czas wszystko to przykryte jest ekscytacja i kazda mozliwosc kontaktu z moto to ciary i radosc:)

2019-02-10 13:18:01 gregor1365

jakieś fiszki si&#275; wkradły

2019-02-10 13:14:31 gregor1365

A mnie si&#275; kurna nie udało.
zgrzałem si&#275; z rana w zwiäzku z pogodä, załatwiłem co trzeba, nawet se kominiark&#275; z kołnierzem kupiłem, ja tu do montażu aku a tu jeb z nieba, koniec, kropka w chuj.
Przyszła depresja wi&#275;c si&#275; najebałem, wracajäc z garażu rozkminiałem natomiast ile to syfu jest ciągle na asfalcie i jaki tor jazdy można by obrać żeby gleby nie zaliczyć, niestety za wiele mädrego nie rozkminiłem.
Dziś jest 9 na plusie i suchutko, siedz&#275; w tyrce wi&#275;c mam znowu depresj&#275;, mam sprytny plan pójścia wieczorem na basen, wejd&#275; do sauny może tam jakieś emocje znajd&#275;. Nie pij&#275;, może jutro się uda.
Uda si&#275; albo si&#275; nie uda.
Szerokości.

2019-02-10 11:35:43 okularbebe

HMM taaa. Bywa takie wrażenie braku w tym sensu. Choć u mnie ujawnia się bardziej na końcu sezonu, gdy nikt już nie jeździ i wyjeżdżam w odczuciu totalnego odosobnienia, w pojedynkę, nie wiadomo po co.. W lutym jest fajniej. Biały kolor miski uważam jest kuul, zwłaszcza w kontraście z czarnym. Naprawdę widać ten kolor z daleka. Łatwiej wtedy skojarzyć fakty, że to kask, że to ktoś szybki, że na motocyklu. Podobnie mają inne barwy jak czerwony, seledynowy. Trzeba dawać szansę innym na to, aby mogli nas zobaczyć i kumać fakty.

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
2019
[zdjęć: 6]

Archiwum

Kategorie