Najnowsze komentarze
Znakomity test długodystansowy wra...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Nie ma już DominikaNC, Honda sprze...
Zaglądam do skrzynki, ale na szczę...
DominikCRF do: W Szwajcarii
Fajny wyjazd, dzięki za relacje. B...
@Kawior. No proszę, pewnie że Cię ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

08.02.2020 19:02

wystawiaj moto bo wiosna idzie

 

    Upragniona wiosna nadchodzi wielkimi krokami. W zeszły weekend, zwłaszcza w sobotę, mocno powiało ciepłem. Koniec "zimy" aż czuło się w powietrzu. Odbiło się to również w niechlubnych statystykach - pięć wypadków śmiertelnych na początku lutego, tego to jeszcze nie było. Na naszych oczach zatem zmienia się pojęcie "zimy", a granice tzw "sezonu" się przesuwają. Daleki jednak jestem od straszenia globalnym ociepleniem - zmiany w klimacie zdarzają się bowiem cyklicznie. Wobec ilości wody na ziemi lodowce są jak kostki lodu wrzucone do wanny, a skuta lodem grenlandia była niegdyś upalną, zieloną krainą. Oczywiście, destrukcyjna działalność człowieka na planetę jest bezsprzeczna,  ale ja dzisiaj nie o tym.

    Również na forach i grupach zaczyna się poruszenie. Ludzie szukają nowych motocykli i próbują sprzedać stare. Można śmiało wykonywać jazdy próbne, wracać na kołach do domu. Jest ciepło. Tak naprawdę jeżeli chcesz sprzedać moto, to teraz jest najlepszy moment aby pierwszy raz go wystawić.

    Tak jak wam pisałem, w zeszły piątek wyciągnąłem Tygryska na światło dzienne. Było dziesięć stopni i promienie słoneczne wpadały do wyziębionego garażu. Założyłem fragment ramki, przykręciłem nowe przedłużenie osłony łańcucha i zamontowałem podwyższenia handbarów. Praca poszła bardzo sprawnie, wszystko spasowało idealnie. Stanąłem potem obok motocykla aby podziwiać jej efekty i przyjrzałem mu się chłodnym okiem. Najdroższe akcesoria, które założyłem do niego w 2017tym, czyli wydech i ledowe halogeny w sumie za trzy koła wyglądają nadal bardzo świeżo, niemal jak nowe. Przypomniała mi się sytuacja z forum Triumpha, gdzie jeden użytkownik opisywał jak nie potrafił sprzedać swojego motocykla za odpowiednią cenę. Zdemontował zatem wszystkie akcesoria i sprzedał je osobno, a motor wystawił taniej. Nie, nie zastanawiam się nad podobnym rozwiązaniem. Bardziej myślę nad tym jak funkcjonuje ten rynek i nad tym, jak to kupujący i sprzedający są czasem siebie warci. I jakie postawy psują ten rynek najbardziej, przy czym nikogo nie chcę tutaj oceniać - w tych patologicznych mechanizmach wszyscy mamy swój mały udział.

    Niestety, muszę Was zmartwić. Wiem,  sam uwielbiam jak ktoś zmienia motor na inny i lubię  obserwować związane z tym perturbacje. W tym kontekście nie mam zatem zbyt dobrych wiadomości. Minęło kilka miesięcy spędzonych na drogach, kilkanaście tysięcy kilometrów w służbowym samochodzie i setki godzin na wirtualnej penetracji rynku motocyklowego. Zawsze tak u mnie jest, że na początku nowego sezonu jest troszkę inne podejście do tematu niż w końcu poprzedniego. Cóż, czas płynie i sami też nieustannie się zmieniamy, mamy różne  przemyślenia. Moje są takie, że utknąłem trochę w takim martwym punkcie. 

    Ale do rzeczy. Zawsze jak zmieniałem motocykl, to wiedziałem czego chcę. Na początku chciałem Bandita. Później było  Z750, którego  nie za bardzo chciałem, ale pragnąłem tak sprawnie jeździć jak  ta mała Zetka jeździła. Potem marzyłem o Z1000 i zgodnie z tym kupiłem Lalunię. Następnie zafantazjowałem o szpeju dla nas bardziej turystycznym i jak wcześniej zmieniłem na Tigera, on najbardziej do mnie przemawiał i świetnie sprawdza się nam po dziś dzień.

      A teraz?

      Teraz to już sam nie wiem.

      Z jednej strony zżyłem się bardzo z naszym motocyklem, a z drugiej nie mam za bardzo koncepcji, na co by go zamienić w obrębie jego kategorii, aby nam polepszyć to codzienne jeżdżenie. Jedyny sens ma dla mnie zmiana formy napędu na wał kardana - jest to zmiana,  którą odczuł bym realnie w wygodzie, do której coraz bardziej zmierzam. Jednakże Gs'a nie chcę, Tenerka 1200 jest b mocno nie w moim guście, Crosstourer jest koszmarnie przerośnięty. Mógłbym się szarpnąć z kredytem na TT 85v, ale po wizycie w salonie wiem już, że nie zamontuję tam spacerówek na gmolach ze względu na poprzeczną fałkę. Inne motocykle? Nie ma za bardzo sprzętu, który chwytałby za serce na tyle, żeby czynić zdecydowane wysiłki w kierunku jego pozyskania. Chociaż, wina może leżeć w tym, że im człowiek starszy i im dłużej jeżdzi, tym bardziej zaczyna podchodzić do motocykli bardziej rozumem niźli sercem.

     Tak więc jak wiecie, jesienią motocykla nie udało nam się sprzedać za tyle ile chcielibyśmy uzyskać. Jeżeli wtedy by się udało, prawdopodobnie mielibyśmy teraz trzyletnią Multistradę 950. Taki wtedy był plan. Cóż, minęło kilka miesięcy, a w międzyczasie pojawiają się zapowiedzi o nowych, surowszych nowelizacjach kodeksu drogowego. To z jednej strony. Z drugiej wiem, jak wiele kilometrów udało mi się szczęśliwie przebyć na motocyklu i jak nie wiele razy było blisko niebezpiecznych sytuacji. Spróbowałem jak jeżdzi Multistrada 950. Ciężko było by na niej zachować zdrowy rozsądek. A powiem otwarcie, że jestem (już wcześniej byłem, bo to narasta) trochę zmęczony osiągami i kozackimi wyzwaniami. Naprawdę. Chcę spokojnie usiąść sobie na motocyklu i jechać w równym tempie, odpocząć. A tego to już nie daje nasz Tiger, z tą swoją wysokoobrotową jednostką napędową, gdzie jazda po mieście od świateł do świateł, potrafi mnie tak nabuzować, że robię się agresywny.

    I co mam, teraz kupić Lkę mocniejszą o prawie dwadzieścia koni? Która nie przepada za bardzo za jazdą na niskich obrotach? 

    W ten właśnie sposób, sam siebie ograniczyłem i postanowiłem przesunąć w czasie zmianę motocykla. Lewituję w jakimś takim okresie przejściowym, w którym nie mam do końca sprecyzowanej wizji dalszego swojego motocyklizmu. Jak pamiętacie moje poprzednie lata na blogu, to raczej zawsze podążałem w miarę stanowczo w jakimś kierunku, z mniejszymi lub większymi kryzysami po drodzę. Teraz moja niechęć do dalszych tras zaczyna powoli rosnąć (za dużo czasu za kierownicą w pracy) tak jak i potrzeba większej ilości wypoczynku. A wypoczywać można przecież na motocyklu - wypoczywać, a nie tylko zapierdalać.

     Jaki jest więc plan?

     W dużym skrócie plan ten przewiduje eksploatację naszego Triumpha jeszcze przez dwa sezony. To czas potrzebny, aby wykonać dwie duże, wymarzone rasy - rumunię w tym roku i albanię w następnym, plus jeszcze parę mniejszych wypraw. Domknąć ten najbardziej turystyczny okres z dotychczasowych. Sądzę, że po tych dwóch latach zajawka na dalszą turystykę na własnych kołach mocno u mnie spadnie, więc będzie czas na małą przerwę. Będę o około sto tysięcy przebiegu dalej niż teraz. Poza tym, zawsze kiedyś tam można będzie wypożyczyć moto typowo turystyczne i udać się gdzieś dalej.

    Po tych dwóch intensywnych sezonach przyjdzie czas na sprzedaż. Gdybym dziś miał wskazać jakich motocykli chciałbym wtedy poszukiwać to są to Indian Scout albo coś z rodziny Softail - jezdziłem na obydwu i zrobiły na mnie świetne wrażenie. Oczywiście, będą sakwy i sisi bar dla Agi z tyłu po to, by je przekręcić i czasem nadrobić delikatnie braki w zwiedzaniu naszego pięknego kraju. Ale wraz z kolejną zmianą motocykla, chcę wdrożyć też szerszą zmianę optyki i stylu jazdy. Bo sama zmiana turystycznego enduro na inne turystyczne enduro, nie ma dla mnie w tej chwili za wiele sensu. Potrzeba jakiejś zmiany.

    Wiem, syndrom SKS mnie dopadł i wciąż mi się pogarsza. Stare dziady jeżdżą na czoperach z lisimi kitami, piórnikami, proporczykami i cekinami. Zobaczymy. Kusi mnie ta potężna fałka, brak łańcucha do smarowania i wyciągnięte do przodu kopyta. A także wielka lampa celująca w horyzont. Od takich motocykli nikt nie oczekuje, że rzucą się nagle do walki, podejmą rzuconą rękawicę.

    A jeśli powiecie, że po co czynić aż tak głębokie i dalekosiężne założenia, że to jednak nie będzie to? Może też tak się zdarzyć ale, nic to straconego. Zawsze przecież można wrócić do starych przyzwyczajeń. Trzeba spojrzeć na to, bardziej jak na pewien etap. Na zasadzie - miałem hadeka przez dwa sezony, ale to jednak nie było to i wracam na coś turystycznego. Albo na sporta... bo kto wie, co nam w przyszłości strzeli do głowy - ale planować warto.

    I cóż, teraz,  jak to często piszą na fejsbukach - pie#*^#lę nie sprzedaje,  będę jeździł. W maju może bieszczady się uda, w czerwcu alpy (już jest klepnięty nocleg większą ekipą) a we wrześniu rumunia z tigerem 1050. Rozpisałem się teraz tak obszernie, bo nie jest to tylko wpis o kupnie-sprzedaży motocykla, ale kolejny fragment dokumentacji rozwoju motocyklisty, a ta jak wiecie jest głównym założeniem naszego bloga. 

 

 

Lewa!

Komentarze : 8
2020-05-23 18:42:14 jazda na kuli

strażowy, gregor , from north i erjot - trzy miesiące minęły od tego wpisu a zmiana jest radykalna. wystarczyło kilka godzin na vulcanie 9oo, żeby wiedzieć iż cruiser to nie jest dla mnie dobry kierunek, przynajmniej nie teraz, więc scout z hukiem wypadł z planów. na razie jestem na etapie powolnego przechodzenia na jazdę wyłącznie weekendowo-turyatyczną - takie tendencje pokazał początek bieżącego sezonu. to z kolei zwiększa focus na walory typowo turystyczne, np bardziej wypłaszczone siedzenie pasażera, wał kardana, czy większe możliwości regulacji zawieszeń (możliwie bez elektroniki) cały czas borykam się jednak z brakiem zdecydowania i trudem sprzedania swojego motocykla za cenę jaką chciałbym uzyskać. lewa!

2020-05-23 02:20:00 strażowy

...czyli jakieś 5 sztuk już do ogarniania naliczyliście , no nie ? ...ubezpieczenia, aku, gumy, bieżące wymiany lub planowane dodatki.....Mamy 2020r. i sprawa wygląda tak: w drugiej połowie 2019r. wziąłem głęboki oddech i wolny czas spędzałem głównie na turystyce kajakowej co by "odpocząć" od garażowymi. Życie pokazało że często nie mam czasu jeździć jednym klamotem a co dopiero 4-ma. ( ci co mogą kolekcjonować to zupełnie inna bajka którą doskonale rozumiem ). Dotarło do mnie że to co powinno cieszyć czyli motocykle i jazda nimi, zwyczajnie zaczyna wkurwiać kiedy sprzęty stoją a ja czasem coś przy którymś tylko grzebię omijając przy okazji pozostałe. Tym bardziej cieszy decyzja o redukcji stadka ( łatwo z nią nie było ! ) . Tiger raduje już kogoś innego, podobnie Vulcan po którego przyjechał kumpel z Podkarpacia .......a Goldas przyszykowany do sprzedaży :(
Ostatecznie zostanę z 2-ma hulajnogami: lekkie enduro i mocniejszy, praktycznie nowy turysta którego właśnie zanabyłem . Oba zapewniają frajdę z jazdy albo w wolne popołudnie albo na wyjeździe kilkudniowym.
Wszystko co napisałem w tym wątku można spiąć klamrą: warto realizować swoje zajawki choćby inni pukali w czoła, zawsze konkretna wiedza zostaje i przekonanie, z czym jest mi po drodze a czego zwyczajnie jednak nie lubimy. Czy to jest jakaś forma rozwoju własnego "motocyklowania" ? w moim odczuciu tak i to właśnie ta, którą się szczególnie mocno pamięta bo na własnej skórze wypocona hehe.

...czy jeszcze coś ? chyba nie , przecież zdecydowana większość z Was doskonale wie o czym był ten tekst :)

Pozdrawiam i życzę wiele radości z obecnych jak też przyszłych Waszych motocykli

2020-05-23 01:43:57 strażowy

...nadrabiam zaległości tutejszej lektury i tak sobie myślę, że może ktoś skorzysta z moich "wypocin", a było to tak......kilka lat temu odpaliłem z pomysłem: po co jeden skoro można mieć w tej samej kasie np 3 różne motki? więc gdzieś w połowie 2015r. kupiłem dużą V-ke, Nomada 1500 od Kawasaki - czemu? ...zwyczajnie , z ciekawości bo przez wiele lat były różnej maści enduraki, turystyki, kilka sportów. Stał jakiś czas w Belgii więc dodatkowo zrobiłem doktorat z rozbiórki, odnawiania ramy, szkiełkowania niemałej ilości alu...Jeszcze pod koniec tego samego roku przytuliłem bardzo użytkowe enduro: Tiger 955i od Triumph-a. Totalna seria więc znowu dozbrajanie , szeroko rozumianą personalizacja co by było tak jak trzeba: moto na bliższe i dalsze wyjazdy, solo i w dwie osoby , po czarnym i nie tylko - finalnie obronił się u mnie 4 pełne sezony z dokręconymi 40 tysiami km na blacie - zacne toczyło. W 2016r. udało mi się wyszukać starszą Japonię co by zrobić ukłon w stronę bardziej wiekowej motoryzacji. Tak oto stałem się posiadaczem bordowego Goldwinga z 1981r. w pełnym pakiecie Vettera ze sporą ilością chromanii :) Motocykl sprawny, drobne poprawki poczyniłem i zasilił stadko. Kolejny rok to pomysł na lekkie enduro które powinno być hybrydą do jazdy i po krzakach ale też w małej grupie gdzieś dalej od domu. Zakładane wytyczne niestety nie trafiły w coś gotowego więc ...jest moto poskładane z różnych klamotów a efekt finalny całkiem ciekawy bo mam to co chciałem dodatkowo za całkiem niedużą walutę. W 2018r. doszła jeszcze CBF 500 f żonki która po 2ch sezonach na Zippie Pro 125 , zrobiła uprawnienia i postanowiła wskoczyć na coś solidniejszego ...
c.d.n.

2020-02-11 19:10:16 jazda na kuli

From_north_PL - street scrambler 900 jest świetny. nie za mocny, ale pięknie brzmimi ma klimat
erjot - Z1000sx te nowe to wyglądają jak ścigi, drapieżnie. Ja też uważam, że słabsza ochrona przed wiatrem daje efekt większej prędkości :)

2020-02-10 20:57:02 Erjot

Ja mam zamiar wrócić na Z1000SX, który w tym roku po zmianach nosi dumną nazwę Ninja1000SX, że niby taki ostry zawodnik. Silnik zostawili ten sam to mam nadzieję, że przez ten napis będzie szybszy. Mam już dosyć walki z wiatrem. Problem tylko w tym, że po zmianie przepisów naked może być dobrym wyborem. Nie chce się na takim utrzymywać wysokich prędkości przez większy dystans bo to wątpliwa przyjemność, a po drugie przeważnie odczucie prędkości mam jakbym jechał z 50km/h szybciej niż pokazuje licznik, a przy silnym wietrze to nawet więcej. W sumie to nie mam przygotowanej gotówki na zakup, a kredytów nie lubię, więc decyzji jescze nie muszę podejmować i może mi się jeszcze zmieni.

2020-02-10 20:28:46 From_north_PL

Kolejny świetny wpis, a co do dylematów to jakbym widział siebie. Moje doświadczenia w jeździe na 2oo są nieporownywalnie skromniejsze bo tylko solo i wyłącznie praca-dom w sezonie letnim w zasadzie codziennie, ale też wiem że o ile będę zmieniał moto to następnym będzie na pewno coś jeżdżącego momentem z dołu niż jakiś wysoko kręcony i drapieżny naked w typie tak chwalonego w internetach mt09. Dlatego waham się gdzieś w rejonach neoklasyków. Może Kawa z900rs lub jakiś Boneville. Pozdrawiam i powiedzenia w realizacji planów.

2020-02-09 12:20:50 jazda na kuli

gregor1365 - no właśnie. w pl motocykle są b drogie. za nową tenerę 700 można wyrwać fiata tipo w kombiku...
u mnie jeszcze lipa z miejscem dochodzi i nie ma za bardzo gdzie trzymać :(

2020-02-09 08:23:02 gregor1365

Gdyby stan naszego posiadania pozwalał na rozbudowę floty a nie jej wymianę, to i rozkminki motocyklowe szły by w zupełnie innym kierunku.
No, ale takie życie.
Pozdrawiam.

  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
2020 II
[zdjęć: 6]

Archiwum

Kategorie