Najnowsze komentarze
Tak jak napisałeś. Blog zdechł już...
Erjot do: karawanki
Ja już dawno na motocyklowej emery...
Grzesiekvstrom do: karawanki
Przez ostatnie 3 lata przeczytałem...
JaPrzy do: karawanki
LWG - pozdrowionka
MaroDucat do: karawanki
Powtórzę się jak jakiś czas temu. ...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>

29.09.2025 13:18

żółty szatan z portugalii

Bom Dias, dziś takie małe podsumowanie wypożyczeń zagranicznych. Od pierwszego mija właśnie równe 11 lat, a trochę tego jednak było.

 

    Ola!

    Pierwszy raz wypożyczyliśmy z Agą skuter 125 marki PGO  w Larnace na Cyprze. Cyfry 125 nie kojarzyły sie jeszcze aż tak pozytywnie właścicielom prawa jazdy kat B, to jeszcze było przed tą ustawą poszerzającą dostęp do jednośladów. Byłem niepocieszony bo zaklepałem motocykl,  który okazał się uszkodzony. Nie wiedziałem jeszcze wtedy,  że dekadę póżniej dysponując zasobami i możliwością wypożyczenia bez problemu dużego motocykla (staliśmy obok nowiutkiego Transalpa 750, który był wolny) i tak wybiorę skuter 125. Cóż inne czasy były,  miałem wtedy Kawasaki Z 1ooo i nieco inne spojrzenie na motocyklizm. Powiedzmy że jest to elementem dokumentacji rozwoju motocyklisty, która była głównym założeniem tego bloga, jak pewnie pamiętacie. 

    Po Cyprze się rozkręciłem i nastepne przygody na wynajętych motocyklach/skuterach były kolejno w : Madera, Gran Canaia, Lanzarotte, Kuba, Wyspy Zielonego Przylądka, Majorka, Teneryfa, Wietnam, Zakhyntos, Malta, Kreta, Rodos i teraz Portugalia. Na początku tak sie rozpędziłem,  że jak sie dało to na jednym wyjeździe brałem i skuter i motocykl, albo jeszcze samochód. Tak kombinowałem,  żeby na urlopie zawsze coś wynająć.  Z biegiem czasu dynamika zaczęła spadać i pojawiały się wyprawy, gdzie wiedziałem że nie bedzie motocykla. Już bez ciśnienia. 

     Łącznie tych pojazdów naliczyłem 20 - 13 skuterów i 7 motocykli. Najtańszy skuter kosztował około 19zł na dobę w Wietnamie, a najdroższy teraz w Algufeirze - 90€ za dobę. A tak to głównie ceny w okolicach 50€ , jedynie Kawasaki Vulcan 900 na Teneryfie też był wyjątkowo drogi z tego co pamiętam. Bo nie miał tam konkurencji. 

     Uszkodzeń wynajętego pojazdu dokonałem tylko raz - kiedy podmuch wiatru w wąwozie przewrócił mi prawidłowo zaparkowaną Tenerę 660. Straty wyszły 45€ plus moja ulubiona rękawiczka,  którą porwało w przepaść. Ostatnio wolę wynajmować skutery. Nawet jak  jest dostępny motocykl. No chyba że trafiłby się jakiś kultowy, stary model jak Yamaha Xt 600 na Zakhyntos, to był czad.  Nie wiem, stara Afryka a tym bardziej SuperTenera 750. Jechałbym po nią daleko i zapłacił dużo. A te nowe? Nowe rzadko mają to coś. 

      Po tych latach mam już  kilka wniosków, dlaczego skuter mi tam bardziej pasuje. 

      Po pierwsze - automat. Koncentruję się tylko na gazie oraz hamulcu i mogę się więcej porozglądać po okolicy. 

      Po drugie  - skuterów jest zawsze pełno i mam wrażenie że prawie wszystko im wolno. Parkują gdzie chcą,  są małe i zwinne, łatwo je gdzieś pod ścianą czy w jakiejś dziurze zaparkować, nie rzucają się w oczy. 

      Po trzecie  - przestrzeń bagażowa. Jak jest centralny I schowek pod siedzeniem spokojnie sie spakujemy i jest miejsce na jakiejś dodatkowe zakupy.  Plus schowki w nadwoziu.

      Po czwarte - wygodniej się zsiada co chwilę na jakąś fotkę i łatwiej gdzieś przez jakieś chaszcze podjechać pod samą atrakcję jak najbliżej. 

     Po piąte - koszty. Skuterki są wyraźniej tańsze i mniej palą. Co za tym idzie mniejsze kaucję i mniejsze straty jak coś pójdzie nie tak. 

     No i bonusowo - na skuter wszyscy się jakoś lużniej ubierają, bo jest lżejszy i ma się nogi schowane w bryle pojazdu, więc teoretycznie nie ma aż takiego efektu zgniotu kończyn w razie wu. Tu jednak przyznam, że nawet jak jest gorąco staramy się jeździć w długich spodniach i w rękawiczkach co czasem dziwnie tam wygląda. 

      Tym razem mieszkaliśmy w Olos Del Aqua sześć kilometrów od wypożyczalni VespaRent w Albufeira. Dosyć daleko,  bo zwykle spacerem z hotelu docieramy bez wysiłku. No ale dojechaliśmy autobusem i postanowiliśmy,  że potem wrócimy Boltem albo pieszo plażą. 

     Ofertę znałem z neta i już mniej więcej wiedziałem co będzie. Czarny Transalp 750 na złotych felach patrzył się na mnie,  ale wytrzymałem presję zwłaszcza, że za dobę kosztował chyba ze 140€. Oni tam mają taki system że podają cenę za 3 dni - w tym przypadku skuter kosztował 180€ więc teoretycznie 60€ dziennie.  Z tym że, jak się chce na jedną dobę to cena wynosi koszt 3 dni podzielony na pół. Czyli w tym przypadku 90€. Trzy dni odpadały bo przesadziliśmy z wycieczkami, więc padło na jedną dobę.  Na szczęście można było oddać skuter dnia następnego do godziny jedenastej. 

     To co wypatrzyłem na stronie było dostępne  - trójkołowa Yamaha Tricity 125. Nie sprawdziłem który rocznik, ale przebiegu miała 12 800 km. Z wyglądu  - całkiem świeża. Stała sobie na zewnątrz na bocznej stopce, Musi stać na bocznej albo centralnej, bo dwa koła z przodu nie trzymają jej w pionie. Co innego 300tka albo Mp3 - te skutery mają blokadę przedniego zawieszenia,  która automatycznie wyłącza się kiedy ruszasz. Gdy ją włączysz możesz na światłach siedzieć na skutrze z nogami na podłodze. Swoją drogą muszę kiedyś tego spróbować. Aha i jeszcze jedno  - trójkołowymi trzysetkami też można w Polsce jeździć na kat B posiadaną co najmniej trzy lata. 

     Jako że były tam inne skutery to pewnie zapytacie czemu akurat ona? Raz że chcieliśmy sobie pojeździć tym razem z dwoma kółkami z przodu, a dwa ze miała zajebiście czadowy żółty kolorek. Serio. Mimo że to tylko 125.

     Wyruszyliśmy około dziesiątej rano w kierunku jaskini Benagil. To takie kultowe miejsce w Algarve, gdzie trzeba być i wpłynąć tam łodzią. Tricity ma 12 koni ale całkiem fajnie to się zbierało. Normalnie się zbierała bez jakiejś zamuły, całkiem przyjemnie. Poważnie, już widzę uśmiechy tych, którzy mają większe pojemności, ale ja lubię. Pamiętam Peugeota Tweet'a 125 na Malcie - tak fajnie mi sie nim jechało, że od razu sprawdzam w hotelu ile to ma mocy. A tam 10,5 konia.

     Na Tricity też się super podróżowało, ale do pewnego czasu. 

     Nie wiem dlaczego,  bo w skuterach są zwykle szerokie,  wygodne kanapy tak tutaj producent zastosował twarde poszycie i zaczęło się robić niewygodnie dość szybko. Drugim minusem była mała ilość miejsca na nogi kierowcy  - chyba przez zastosowanie podwójnego zawieszenia z przodu. Zawieszenie tylne też było zestrojone twardo, co powodowało że zacząłem lawirować między nierównościami.  To z koleii nie było łatwe bo miałem przed sobą dwa koła a nie jedno, więc którymś przeważnie jakąś nierówność najechałem. A to przeważnie czuć na kierownicy. 

     Natomiast kaski mieliśmy pierwsza klasa jak na standardy wypożyczalni - żadne porysowane śmierdziele, tylko  czarne jet'y LS2, z mojego pani zdjęła wtedy folie z szybki, wręczając mi nówkę sztukę prosto z pudełka. 

     Adze jazda na Tricity nie podeszła.  Zrobiliśmy łącznie z 200 kilometrów i przez tą średnią wygodę padło określenie Żółty Szatan. Dotarliśmy tego dnia do pięknej miejscowości Lagos i zaparkowaliśmy przy samej promenadzie. Motocykle i skutery nie płacą za parkowanie. 

     Wieczorem pojechaliśmy jeszcze po kolacji do mariny Villamoura i dobrze że to bylo niecałe 40 kilometrów bo we wrześniu w Portugalii robi się wieczorem zimno, a szybka była  nisko. Tricity miała wyświetlacz starego typu lcd podświetlony na biało,  całkiem dobrze to wyglądało. Przy manetkach mega minimalistycznie tak jak lubię - z lewej strony kierunkowskazy i długie światła, a z prawej tylko przycisk rozrusznika. Żadnych modów,  żadnych selektorów... pusto i przejrzyście.

     Rano wsiadłem sam i dawaj na jakieś zadupia. Drogi puste. Błękitne niebo. Cisnąłem Yamahę i sprawdzałem jak wchodzi w zakręty. Jak to się składa. Wchodzi pewniej, choć jak się przegnie to tył jakby chciał wyjeżdżać spod tyłka. Manewry z małymi prędkościami wykonuje się za to stabilniej. Na krótkich odcinkach i zakrętach moc tej 125'tki pozwalała mi się całkiem fajnie powygłupiać. Mimo tego przyjechałem po Agnieszkę przed czasem - jakoś tak godzinka mi wystarczyła.  Potem pojechaliśmy razem zatankować zbiornik do pełna (weszło za 10€ ale nie sprawdziłemile pali w necie pisze 2,6L) i dalej zwrócić do wypożyczalni. Odebrałem depozyt 400€ i wróciliśmy plażą do hotelu. Szliśmy trochę ponad dwie godziny, bo trzeba było obchodzić klify. Ale widoki pierwsza klasa. Praia de Falesia to była najlepsza plaża jaką tam widzieliśmy i chyba jest w topce moich pięciu plaży życia. Niedawno dostała wyróżnienie Trip Advisor jako najpiękniejsza plaża na świecie. 

     Generalnie po powrocie wnioski mam dwa.

      Pierwszy to nie dziwię się, że trójkołowe skutery się nie przyjęły. Dają więcej pewności,  ale nie aż tak dużo żeby zrobić spektakularną różnicę. Do tego było na nim mniej miejsca, drgania od nierówności nawierzchni są razy dwa, no i trzeba zmienić dwie opony z przodu. No i są jednak ciut szersze,  choć jakoś specjalnie to nie przeszkadza. 

     Drugi że wybrzeże Algarve jest takie średnie do jeżdżenia jednośladem. Przez to że przy plażach są piękne klify drogi są nieco oddalone od wybrzeża i nie mamy oceanu po jednej stronie.  Jedzie się przez miejscowości i pomiędzy nimi ale nic szczególnego do podziwiania wtedy nie ma. Czysto fajnie, są palmy ale nie ma wielkiego zachwytu przynajmniej na tej trasie gdzie jechaliśmy (autokarem do Lizbony też straszna nuda autostradą, pustkowia do okoła) Więc jeździć tam sobie po pięknych plażach i do centr miasteczek jak najbardziej tak, ale po drodze niewiele się dzieje. Na Maderze na przykład jechaliśmy Hondą CB 500 brzegiem błękitnego oceanu, a obok po lewej wnosiły się piękne, wysokie, zielone góry. Albo góry Tramontana na Transalpie 700 na Majorce ech, kiedyś to było. 

     Reasumując to gdybym miał coś polecić na pierwszy taki wyjazd to wskazałbym na Rodos. Można kupić tanio w olku popularną miejscowość Faliraki, jest tam chyba kilka wypożyczalni. My wynajmowaliśmy dwa lata temu żółtą Vespę Gts 300 za 40€ i czerwoną za 50€. Są też motocykle. Sporo dróg wiedzie brzegiem morza,  knajpki,  kawiarenki i ciekawa stolica, miasto Rodos. No i przede wszystkim Vespa. Ten skuter utkwił nam w głowach. Piękna bryła,  komfortowe zawieszenia (jak na skuter) no i fajny zapas mocy, a jak się samemu ciśnie to już w ogóle rewelacja. Jednak nie chodzi o to że z regionem Algarve jest coś nie tak  - wprost przeciwnie,  jest to fantastyczna destynacja. Ale na moto są lepsze i to nieraz dużo bliżej. 

 

Lewa!

Komentarze : 0
<ten wpis nie był jeszcze komentowany>
  • Dodaj komentarz
FotoBlog
Galeria:
Portugalia 2025
[zdjęć: 0]

Archiwum

Kategorie